Przyganiał kocioł garnkowi

Niespodziewanym bohaterem dnia stał się Tomasz Hajto. Właściwie dlaczego niespodziewanym? Od kilku dni można się było tego spodziewać.

Sprawa zaczęła się w poprzedni weekend, gdy Hajto zasugerował w telewizyjnym studiu Polsatu, w obecności Zbigniewa Bońka, że w PZPN pracuje trener zamieszany w korupcję. Choć w wymianie zdań nie padło żadne nazwisko, sprawdziło się przysłowie – uderz w...

Specjaliści od chorych teorii

Ostatnio sporo się dzieje wokół Arkadiusza Milika. Biorąc pod uwagę, że leczy kontuzję, nawet za dużo. To powinno dawać nieco do myślenia.

Polski napastnik przeszedł operację po zerwaniu więzadła w kolanie. Zakończyła się bez większych komplikacji. Niestety później pojawiła się wiadomość gorsza, mająca dla mnie zupełnie dramatyczny wydźwięk. Otóż Milik ma wrócić na boisko znacznie wcześniej...

Zastanów się co robisz!

Nie mam najmniejszych wątpliwości kto był najpopularniejszym polskim piłkarzem w ostatnich tygodniach. Co najmniej z kilku powodów.

Gdyby przeanalizować medialne tytuły, Łukasz Teodorczyk pojawiał się w nich wyjątkowo często. Najpierw dlatego, że zdobył kolejną bramkę dla klubowej drużyny. Potem po zgrupowaniu kadry, gdy jako jeden z dwóch został nazwany z imienia i nazwiska. 

Z tego się nie wyrasta!

Czy można być jednocześnie bohaterem i antybohaterem meczu? Można oczywiście, co w niedzielę perfekcyjnie udowodnił Miroslav Radović.

Serb najpierw zdobył zwycięską bramkę dla Legii, a potem odstawił szopkę, powodując pokazanie żółtej kartki obrońcy Wisły Ivanowi Gonzalezowi. Gdy obejrzałem powtórkę sytuacji nie miałem wątpliwości, że żadnego faulu nie było. Serb podczas biegu trafił...

Zawsze najbardziej boli...

Polska drużyna nie zagra w tym sezonie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. A kiedy znów zagra? Statystycznie wychodzi, że za dziewiętnaście lat.

Jeśli ktoś uważa, że to rodzaj złośliwości z mojej strony, jest w błędzie. Żadna złośliwość, raczej realna ocena możliwości. Legia miała niepowtarzalną szansę, by znów nacieszyć się startem w elitarnych rozgrywkach. A przy okazji (przede wszystkim!) zarobić... 

Osoba, która nas prowadzi

W jednym z polskich klubów doszło do klasycznej zmiany trenera przez piłkarzy. Przy okazji jeden zademonstrował, jak nim gardzi.

Najpierw trochę teorii, a teorie są dwie. Według jednej jest szef i jego podwładni. W drużynie bardzo łatwo rozdzielić wskazane role. Szefem będzie oczywiście trener, a podlegli mu piłkarze mają wykonywać jego polecenia. Czyli z pozoru wszystko jasne i klarowne.

Kto ma najbardziej przechlapane?

Podczas weekendu naprawdę sporo się działo w polskiej piłce. Nie tylko na ligowych boiskach, także na trybunach i wokół nich. Niestety.

Na meczu Wisły z Piastem w Krakowie pojawił się wielki transparent. Nie miał jednak nic wspólnego z jakimkolwiek z bohaterów boiskowych wydarzeń. Miejscowi kibice informowali, że nie chcą w klubie trenera Franciszka Smudy. To była odpowiedź na plotkę, że były...

Co cię nie zabije, to...

Cały świat od środowego wieczoru duma, jak mogło stać się coś, co nie miało prawa się stać? Niektórzy w tym rozumowaniu poszli chyba ciut za daleko.

Chodzi mi oczywiście o mecz Ligi Mistrzów Barcelony z PSG zakończony wynikiem 6:1. Ponieważ w pierwszym starciu w Paryżu było 0:4, akurat taki rezultat w rewanżu dał gospodarzom awans do ćwierćfinału. Dał, choć wydawał się mało prawdopodobny...

Jak można stracić kontakt z rzeczywistością

Na pierwszych meczach ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów trudno się było nudzić. Sporo emocji, niektórym nawet odebrały rozum. Na szczęście na chwilę.

W Barcelonie w roli czarnego charakteru wystąpił piłkarz Atletico Madryt Fernando Torres. Ciekawostka sama w sobie, bo nie jest to przecież typ boiskowego bandyty, ale wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Osłabił w ten sposób swój zespół prowadzący wtedy... 

Pytania, pytania, pytania...

Polska została zmiażdżona w Kopenhadze przed Danię. Kompromitacja i katastrofa to najczęściej pojawiające się słowa po porażce 0:4.

Już po dwudziestu sekundach było widać, że Duńczycy to nie ten sam zespół co przed rokiem w Warszawie. Tak mało czasu potrzebowali, by oddać pierwszy strzał na polską bramkę. Prowadzenie zdobyte już po kwadransie na pewno nie było przypadkowe.