Zdołowanym na pocieszenie

Bayern Monachium nieustannie koncentruje na sobie uwagę mediów. Nie jest to z całą pewnością powód do dumy. Raczej do coraz większej irytacji. 

Dał temu właśnie wyraz Uli Hoeness, honorowy prezes klubu (za: interia.pl):

„Zarządzający klubem powinni powiedzieć dziennikarzom: Jeśli jeszcze raz tak napiszesz, nie zobaczysz Saebener Strasse przez tydzień. Bayern jest obecnie zabawką niektórych mediów. Tak być nie może. Obwiniam za to klub”.  

Wypowiedź bezcenna, skoro Bayern zdobył po raz dziesiąty z rzędu tytuł mistrza Niemiec, czego nie udało się dotąd żadnej z drużyn z pięciu najsilniejszych lig europejskich, a krytykują go dosłownie wszyscy, także jego honorowy prezes! W Monachium od kilku dni powinna trwać niekończąca się feta, a zamiast relacji z beztroskiej zabawy łatwiej raczej trafić na teksty przypominające sprawozdania z jakiegoś pogrzebu. 

Gdy się je czyta można odnieść wrażenie, że klub znajduje się w straszliwym dole, a kierujących nim niekompetentnych szefów powinien w trybie pilnym zastąpić jakiś zarząd komisaryczny. Jeśli ktoś uważa, że przesadzam, oto dowód na potwierdzenie wspomnianej tezy (za: onet.pl; źródło: BILD):

„Biorąc pod uwagę wzniosłe cele, wynik sportowy z zaledwie jednym tytułem i głębokimi rozczarowaniami w Pucharze Niemiec i Lidze Mistrzów jest w najlepszym wypadku przeciętny. Podczas dość smutnej uroczystości z okazji mistrzostwa na Marienplatz zamiast radości na pierwszy plan wysunęły się problemy całego sezonu”.

Nie wystarczy? Oto następny fragment:

„Brak komunikacji to największe niedociągnięcie, o które od pierwszego dnia oskarżany jest Oliver Kahn. Często w ogóle nie zabierał głosu w ważnych sprawach. Trener Julian Nagelsmann mimowolnie i zdecydowanie zbyt często zostawał z zarządzaniem kryzysowym w zespole mistrzów Niemiec. Jednak Kahn dopiero w późnym okresie sezonu zrozumiał — o ile w ogóle — że klub z tendencją do bycia FC Hollywood potrzebuje silnego, a przede wszystkim publicznego przywództwa”.

Ciekawe, że prezes Oliver Kahn powoli zaczyna zastępować w roli najgorszego czarnego charakteru dyrektora sportowego Hasana Salihamidzicia. Logiczne wydaje się pytanie - skoro jest tak źle, dlaczego jest tak dobrze? Czy Bundesliga jest rzeczywiście tak słaba, że fatalnie, według mediów, funkcjonujący klub może w cuglach zdobyć dziesiąty z rzędu tytuł mistrzowski?

Przypadek Bayernu powinien stanowić budujący przykład dla wszystkich – piłkarzy, trenerów, prezesów, kibiców – zdołowanych wynikami swoich klubów. Czyli takich, które nie mogą nawet stanowić szarego tła dla tego z Bawarii. Ducha nie traćcie! Bo jak widać na załączonym przykładzie nawet tam, gdzie wydaje się, że powinien być raj, często jest, jeśli nie piekło, to przynajmniej solidne piekiełko.

▬ ▬ ● ▬