Za darmo, czyli za… ile?

Fot. Trafnie.eu

Rozpoczęło się lato, najbardziej intensywny okres pracy piłkarskich agentów. Bo przecież lato to czas transferów, a przy okazji ciekawych wniosków.

Romelu Lukaku znów zagra w Interze Mediolan. Znów, bo zaledwie przed rokiem odszedł z tego klubu do Chelsea FC, za ogromną kwotę 115 milionów euro. Ale nie tak miało być w Londynie, więc teraz wraca do Włoch na wypożyczenie, za „skromne” osiem milionów za sezon. Przypadek belgijskiego gwiazdora pozwala mi postawić pytanie - kiedy najlepiej sprzedać piłkarza?

Jeśli chodzi o Lukaku, Inter zrobił to chyba w optymalnym momencie. Czyli w takim, gdy można za niego dostać najwięcej. Pochwała dla mediolańskiego klubu, którzy zrobili naprawdę świetny interes, bo ja bym za niego tyle nie dał, co dała Chelsea, ale mnie nikt o zdanie nie pyta. A skoro nie pyta, sam się wywołam do tablicy i przypomnę, że miałem co do niego pewne wątpliwości, biorąc pod uwagę między innymi posturę, gdy dopinano transfer przed rokiem:

„Wjechał do Premier League jak czołg warty 115 milionów euro, które zainkasował Inter Mediolan, miażdżąc konkurentów próbujących konkurować z nim wysokością transferu. Czy rzeczywiście jest tyle wart? Odpowiedzi należy szukać w każdym kolejnym meczu londyńskiej drużyny w tym sezonie”.

Przy kwotach płaconych w najsilniejszych ligach, ta za wypożyczenie Belga, wydaje się co najwyżej kwotą… ubezpieczenia, gdyby podczas drugiego pobytu w Mediolanie nie spisywał się tak dobrze, jak podczas pierwszego.

Podobny przypadek dotyczy innego gwiazdora europejskiego formatu, Paula Pogby, któremu z końcem czerwca wygasła umowa z Manchesterem United. Zapłacił za niego Juventusowi Turyn w 2016 roku 105 milionów euro. Teraz jako wolny zawodnik może wrócić, jak spekulują media, do Włoch do dawnego klubu.

O Pogbie mam od lat swoje zdanie. Tak go oceniałem podczas Euro 2016:

„Uważany jest za jeden z największych talentów we współczesnym futbolu. Gdzieś przemknął mi przed oczami tytuł, że Pogba musi się wreszcie obudzić. Obejrzałem jego trzeci występ na tych mistrzostwach i raczej wolałbym, żeby zapadł w długi sen. A kiedy się obudzi, wreszcie wydoroślał.

Gdy na niego patrzę dochodzę do wniosku, że jest kandydatem na piłkarskiego geniusza z mentalnością beztroskiego juniora. Można mu podać piłkę, gdy ma rywala na plecach. Zawsze ją przyjmie. Potrafi zrobić fantastyczny zwód, balans ciałem, minąć w cyrkowy sposób trzech przeciwników, by po chwili beztrosko zagrać piłkę nie tam, gdzie trzeba. Przypomina mi dzieciaka, który dalej gra dla frajdy z kumplami pod domem, tylko teraz płacą mu za to niewiarygodne pieniądze”.

Minęło sześć lat, a przytoczona ocena moim zdaniem nic nie straciła na aktualności. Dlatego nie jestem specjalnie zaskoczony, że nie spełnił w Manchesterze wiązanych z nim oczekiwań.

W każdym tekście o jego ewentualnym powrocie do Turynu znajduje się wzmianka, że „za darmo”. Zawsze, gdy coś takiego czytam, mam ochotę zapytać – za darmo, czyli za… ile? Bo te darmowe transfery gwiazd kosztują często znacznie więcej niż zwykłe transakcje z konkretną sumą transferową. Uważam, że współczesnym futbolem rządzą agenci piłkarscy i firmy bukmacherskie, więc ci pierwsi oferując kogoś „za darmo”, zawsze zadbają, by sami razem ze swoimi klientami mogli się na takiej umowie odpowiednio pożywić. Choć wydaje się niemal pewne, że Juventus, ile by nie zaproponował Pogbie, jeśli się z nim ponownie dogada, już wyszedł na nim na swoje, biorąc pod uwagę za ile go wcześniej sprzedał.

Będę śledził przez letnie miesiące nie tylko transferowe perypetie Pogby (Lewandowski!!!) i pewnie jeszcze nie raz do końca wakacji zdążę się pochylić nad tym tematem.

▬ ▬ ● ▬