Z ziemi polskiej do Włoch i…

Muszę się przyznać do pewnej sadystycznej skłonności. Jak polski piłkarz koniecznie chce odejść z zagranicznego klubu, lubię poczytać co mówił, gdy do niego przechodził.

Akurat w ostatnich dniach rzucały się w oczy tytuły dotyczące trzech orłów mieszkających we Włoszech. Nie jest to bynajmniej ziemia obiecana, jeśli ktoś pochodzi z Polski i wykonuje zawód piłkarza. Przekonałem się o tym ostatecznie we wrześniu ubiegłego roku, gdy przeczytałem:

„Aż trzech reprezentantów Polski zagrało od 1. minuty w 4. serii gier włoskiej ekstraklasy”.

Rzeczywiście sensacja, szczególnie w kontekście informacji, które za chwilę się pojawią. Nie jest niestety dla mnie sensacją, że również trzech polskich piłkarzy znudziło się swoją rolą statystów w Serie A. Doskonale ich rozumiem, nie rozumiem natomiast dlaczego ktoś im dotąd nie wytłumaczył, że w piłce nożnej ktoś musi nie grać, żeby zagrać mógł ktoś.

To przykra prawda dla tych pierwszych, pracujących codziennie na treningach na to, by drudzy czuli na plecach konkurencję i byli jak najlepiej przygotowani do najbliższego meczu. Bardzo prosta i logiczna zasada – lepsi wypierają (z podstawowego składu) gorszych.

Jednak Rafał Wolski zagroził w grudniu:

„Jeśli Fiorentina nie da mi szansy to odejdę”.

Niech nie gada lepiej takich śmiesznych kawałków. Odejdzie, jak mu pozwolą. Ma ważny kontrakt i to klub zdecyduje co zrobi.

W środę obejrzałem Wolskiego w meczu Pucharu Włoch z Chievo. Zaliczył asystę przy jednej z bramek, ale nie zachwycił. Sam napisałem kiedyś o nim, że to brakujące ogniwo polskiej reprezentacji. Bo potencjał ma ogromny. Ale posturę lichą. Dla mnie ciągle jest za słaby fizycznie, by walczyć z przecinakami we Włoszech. Naprawdę nie wiedział gdzie idzie, szczególnie, że miał za sobą jałowe miesiące związane z przebytą kontuzją? A co wtedy (w marcu 2013 roku) mówił?

„Niczego nie żałuję, ponieważ jestem we Fiorentinie, aby się rozwijać”.        

Na razie to raczej niestety się zwijasz, kolego…

„Jeśli nie zagram z Interem, to się załamię” – kolejna deklaracja, tym razem Piotra Zielińskiego z Udinese, złożona przed czwartkowym meczem Pucharu Włoch. Nie zagrał! Dlatego chce odejść.

Zamiast się załamywać, niech poszuka zespołu na miarę swoich obecnych możliwości. Jest w takim wieku (19 lat), że regularne występy są mu potrzebne jak tlen.

Dziś naprawdę zabawnie wyglądają informacje z maja ubiegłego roku, że oba kluby z Manchesteru, United i City, stoczą… walkę o młodego Polaka. Albo wypowiedź jego agenta, że na transfer do Juventusu jest jeszcze trochę za wcześnie!!! Niewątpliwie…

Były kolega Zielińskiego z Udine, Wojciech Pawłowski, jest już we Wrocławiu. Przez najbliższe pół roku ma stać, albo i nie, w bramce Śląska. Nie udało mu się zadebiutować w Serie A. W lecie został wypożyczony do klubu z Serie B – Latina Calcio.   

„Tyłek już mnie boli od siedzenia na ławce” – zadeklarował niedawno i dlatego wrócił do ojczyzny, by się odbudować.

Cytować go można bez końca, bo zawsze dużo gadał. Tak mówił w lutym 2012 roku:

„Uważam, że nie jest za wcześnie na transfer. Im szybciej piłkarz wyjeżdża do silnego klubu, tym większą ma szansę na dynamiczny rozwój”.

I jeszcze cenna wypowiedź:

„Czy boję się rywalizacji? Samira Handanovicia nie trzeba nikomu przedstawiać, natomiast pozostali dwaj bramkarze Rafael Romo i Emanuele Belardi również prezentują się dobrze. Nie zapominam jednak, że w Lechii też zaczynałem jako numer trzy i ciężką pracą i odrobiną szczęścia udowodniłem, że mogę grać na uważam dobrym poziomie” – przynajmniej jeden, który wiedział w co się pakuje. Szkoda tylko, że miał słabe rozeznanie na temat swoich możliwości.

Będzie jeszcze puenta, nawet optymistyczna. Przed kilkoma dniami Pawłowski na pytanie czy spokorniał, tak odpowiedział:

„Oczywiście. Pobyt w Udinese i Latinie zmienił mnie. Jestem zupełnie innym człowiekiem, nabrałem dystansu do siebie”.

Cytaty pochodzą z: sportowefakty.pl, futbol.pl, PAP, Przegląd Sportowy, PilkaNozna.pl, ekstraklasa.net.

▬ ▬ ● ▬