2025-06-26
Wymowny sygnał
Wiadomo już, że Maciej Skorża, uważany za głównego kandydata do objęcia reprezentacji Polski, nie zostanie jej selekcjonerem. Czy to zaskoczenie?
Skorża, trener japońskiej drużyny Urawa Red Diamonds, uczestniczącej w klubowych mistrzostwach świata odbywających się w Stanach Zjednoczonych, na konferencji prasowej przed meczem z meksykańskim Monterrey FC, stwierdził (za: przegladsportowy.onet.pl):
„Tak, to prawda. Polska federacja zwróciła się do mnie z taką propozycją [pracy z reprezentacją Polski]. Nie ukrywam, że bycie trenerem reprezentacji Polski to byłby dla mnie ogromny zaszczyt, ale w tej chwili są inne cele przede mną, inne zadania do wykonania. Jesteśmy w trakcie bardzo ważnego turnieju, jesteśmy w połowie bardzo ważnego sezonu w J-League. Chcę skupić się na przygotowaniu do meczu z Monterrey i osiągnięciu jak najlepszego wyniku w lidze. Cóż, mam nadzieję, że może będzie mi jeszcze kiedyś dane poprowadzić reprezentację Polski”.
Ostatnie zdanie świadczy o profilaktycznym zabezpieczeniu tyłów na przyszłość. Natomiast teraz na pewno nie skorzysta z możliwości realizacji „ogromnego zaszczytu”. I od razu pojawiły się komentarze tych, którzy po fakcie okazali się bardzo mądrzy. Okazało się, że wszyscy „śmieją się z kompromitacji PZPN”, który przez wiele dni, w osobie prezesa Cezarego Kuleszy „wywierał na Skorżę niepotrzebną presję”. Szkoda, że nie byli tacy mądrzy dzień wcześniej, gdy uważany był jeszcze w ojczyźnie za głównego i najlepszego kandydata na selekcjonera.
Nie będę udawał mądrzejszego niż jestem i przyznam, że czekałem na ostateczne rozstrzygnięcie wspomnianej kwestii, choć od pewnego momentu uważałem, że szanse na podpisanie kontraktu z PZPN przez Skorżę z każdym dniem maleją. I wyjaśnię dlaczego.
Jeśli ktoś mówi o zaszczycie, jeśli funkcja selekcjonerem reprezentacji kraju, z którego się pochodzi ma stanowić spełnienie marzeń każdego trenera, to ten, otrzymując propozycję jej realizacji powinien zgodzić się bez najmniejszego wahania, starając się co najwyżej pomóc w rozwiązaniu związanych z tym problemów. A te w przypadku Skorży rzeczywiście były, skoro miał (ma) ważny kontrakt z japońskim klubem, ale według informacji pojawiających się w mediach PZPN mógł go wykupić płacąc klauzulę odstępnego.
Gdy było już wiadomo, że Kulesza poleciał do Stanów Zjednoczonych, by spotkać się ze Skorżą, ponieważ był jego priorytetem, gdy potwierdził że już z nim rozmawiał, a żadne konkrety się nie pojawiały, stawało się dla mnie jasne, że raczej nic z tego nie będzie, choć żadnej pewności w tym względzie nie miałem. Ale przeczucia okazały się słuszne.
Odebrałem je jako wymowny sygnał ze strony Skorży, że przedstawiona przez prezesa propozycja może i byłaby spełnieniem trenerskich marzeń, ale w nie w tej chwili. Grzecznie odmówił, wymawiając się obowiązującym kontraktem, ale przynajmniej dla mnie jego zachowanie stanowiło jasne przesłanie, że obejmowanie teraz reprezentacji stanowi w mniejszym stopniu zaszczyt, a głównie trudne do oszacowania ryzyko! Po co na własną prośbę pakować się w problemy, gdy ma się całkiem przyjemną posadkę, choć na końcu świata?
Nie jest to niestety zbyt budująca puenta, szczególnie dla nowego selekcjonera, który przecież w końcu, najpóźniej za parę dni, zostanie wybrany.
▬ ▬ ● ▬