Wszystko się popsuło

Fot. Trafnie.eu

Trwa intensywne szukanie przyczyn postawy Legii Warszawa w lidze w tym sezonie. Wyników nie widać. Na razie czuć co najwyżej swoiste opary absurdu.

Zanim Legia przegrała w niedzielę z Pogonią Szczecin 0:2, obejrzałem telewizyjną wypowiedź Jacka Zielińskiego, dyrektora akademii warszawskiego klubu. Stwierdził, że dla nowego trenera Marka Gołębiewskiego byłoby lepiej, gdyby zaliczył debiut w lidze, a nie w Pucharze Polski. Bo w tych ostatnich rozgrywkach, w meczach ze słabszymi drużynami jak Świt Skolwin, można najwyżej stracić, a nie zyskać.

Po tym, co stało się kilka godzin później, w niedzielny wieczór, jestem pewny, że Gołębiewski zdecydowanie nie powinien narzekać na kolejność meczów. Gdyby najpierw zagrał z Pogonią, może Legii nie byłoby już w krajowym pucharze? Ambitni piłkarze Świtu pewnie z jeszcze większą ambicją rzuciliby się wtedy na rywala, wierząc w swoją szansę, która szybko mogłaby znów nie nadejść. Bo sztuką było trafić w takim momencie na tak słabą Legię w pucharze.

Po czwartkowym meczu w Skolwinie do niedzieli niektórzy próbowali się jeszcze oszukiwać, że to przecież debiut trenera, że starcia ze słabeuszami w pucharach bywają trudne, że boisko nie takie… W niedzielę wszystkie argumenty powędrowały do rozdziału z bajkami. Na szczęście nie wierzy w nie nowy trener Legii, który przytomnie stwierdził:

„Przegraliśmy bardzo ważny mecz. Drużyna, jak widać, jest w dołku. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie jest to mały dołek. O grze nie chcę się wypowiadać, bo momentami zawiedliśmy naszych kibiców. Na gorąco ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć. To są tylko słowa, a weryfikacja następuje na boisko. Dzisiaj nas to zweryfikowało”.

To była niezwykle brutalna weryfikacja. Nie tylko na boisku. Piłkarze Legii mieli jeszcze jednego przeciwnika – własnych kibiców. Szydzili z nich, obrażali, lżyli przez cały mecz. Widowisko naprawdę żenujące. „Wam się doping nie należy, przegrywacie jak frajerzy” – to jedno z łagodniejszych skandowanych z trybun haseł, jednocześnie nielicznych nadających się do zacytowania.

Bo kibic daje i odbiera. Potrafi dać piłkarzom fantastyczny doping, ale i odebrać im godność, gdy przegrywają. Gołębiewski stwierdził:

„To na pewno nie jest normalna sytuacja, że zespół taki jak Legia przegrywa osiem spotkań w lidze”.

Na pewno nie jest, tym bardziej, że mówimy o aktualnym jeszcze mistrzu Polski. Nowy trener drużyny dodał jeszcze:

„Cały czas staram się pomóc drużynie i zlokalizować przyczyny tego dołka. Być może chodzi o głowę”.

Z cała pewnością chodzi o głowę. Wszystko przecież w niej się rozgrywa. Tylko czyją głowę? Piłkarzy? Dyrektora sportowego nazywanego przez kibiców „szkodnikiem” i wyganianego z klubu? A może prezesa, który zwalnia seriami trenerów? Wydawało się przez lata, że bezkarnie. Może jednak nie? Bo doszło do sytuacji, gdy… (za: sport.pl):

„Wszystko się w Legii popsuło. Zespół, który sezon rozpoczął obiecująco, bo przecież takie były kwalifikacje Ligi Europy i pierwsze spotkania fazy grupowej, teraz jest słaby i kompletnie rozbity. Teoretyczne rozważania dotyczące powrotu do czołówki w tym sezonie, kibice Legii mogą przełożyć już na następny sezon. Mistrz Polski nie obroni tytułu - po prostu na to nie zasługuje. Ostatnie tygodnie i dni tylko pogłębiają ten rozkład. I nie widać żadnych przesłanek, które mogłyby wlać w serca kibiców trochę optymizmu”.

Nie tylko nie widać, ale czuć wręcz swoiste opary absurdu. Dlatego przed czwartkowym meczem z Napoli w europejskich pucharach nie zastanawiam się jak zagra Legia, tylko próbuję odgadnąć, czy jej piłkarze będą znów przez dziewięćdziesiąt minuty obrażani przez własnych kibiców?

▬ ▬ ● ▬