Werder i wszystko jasne?

Ludovic Obraniak ma za sobą debiut w Bundeslidze. Wsłuchuję się w dyskusje na jego temat i jestem pełen nadziei. Choć to słowo może okazać się mylące... 

Gdyby ktoś mnie zapytał o najbardziej zaskakujący transfer zimowego okna transferowego bez wahania wskazałbym właśnie na Francuza z polskimi korzeniami. Takiego ruchu, czyli przeprowadzki z Bordeaux do Niemiec, się nie spodziewałem. Przeniósł się do Werderu Brema, który nie raz walczył w Lidze Mistrzów. Teraz walczy o utrzymanie w Bundeslidze, co wcale nie musi jednoznacznie źle świadczyć o tej drużynie. Może raczej dobrze o Bundeslidze. To nie przypadek, że w maju w finale Ligi Mistrzów na Wembley zagrały dwie niemieckie drużyny.

Obraniak brutalnie zderzył się z nową rzeczywistością. W debiucie musiał przełknąć klęskę Werderu 1:5 z Borussią Dortmund. Na tle naszych dwóch orłów w zwycięskiej drużynie wypadł bladziutko. Szczególnie Łukasza Piszczka, który grał na jego stronie i za bardzo nie dał mu poszaleć. Nie wiem tylko czy trener Robin Dutt naprawdę wierzy, że Obraniak wystawiany na lewej pomocy zbawi jego drużynę? Nigdy nie był super biegaczem, więc miejsce, na przykład, ofensywnego pomocnika wydaje się dla niego lepsze. Ale tym niech się martwi trener Werderu. 

Potencjalny reprezentant Polski kosztował dwa miliony euro. Sebastian Boenisch pochwalił się już, że to on go polecił do Bremy. Widać ma tam mocne plecy. Może więc niedługo wróci do Werderu, sam się polecając szefom klubu?

Obraniak po transferze powiedział to, co zwykle mówią piłkarze w takich momentach, że „zrobił krok do przodu”. Za wcześnie by ten krok zweryfikować.

Naprawdę bardzo się cieszę, że trafił do Niemiec. O tym, że będzie się musiał uczyć języka już pisałem. I wcale nie przez złośliwość zauważyłem, że za kilka miesięcy (mam nadzieję) dzięki temu dogada się z połową polskiej kadry po niemiecku. Bundesliga to dla niego naprawdę wymarzone miejsce. Zanim wyjaśnię dlaczego, jeszcze konieczny wtręt.   

Pod koniec stycznia Andrzej Szarmach w wywiadzie dla „Sportu” stwierdził, że Obraniaka w reprezentacji „wykończył Błaszczykowski”:

„To Kuba z koleżkami robił wszystko, by Obraniaka nie było w reprezentacji Polski. Dlaczego? Bo Obraniak gra na prawej pomocy, także na środku II linii, a to jest przecież pozycja Błaszczykowskiego”.

Nigdy nie byłem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów. Nie tylko z tego powodu teza wydaje mi się niedorzeczna, a argumenty śmieszne. Choć z drugiej strony nikomu nie wolno zabraniać wyrażania poglądów w demokratycznym kraju. A szczególnie wybitnemu reprezentantowi Polski na tematy piłkarskie.

Wypowiedź Szarmacha to kolejny dowód, że temat Obraniaka pojawia się i znika. Typowy temat zastępczy wynikający z frustracji brakiem sukcesów. Trzeba więc na siłę szukać zbawców i odpowiedzialnych za porażki.

Dlatego tak się cieszę, że Obraniak trafił do Bundesligi. Adam Nawałka na wszelki wypadek zastrzegł, że nigdy nie gwarantował mu ponownego powołania do reprezentacji. Nie musi. Teraz Obraniak powoła się sam, jeśli sobie poradzi, albo wtopi się w zielone tło murawy czy klubowych barw. Z dala od rodzinnej Francji ma szansę pokazać co naprawdę potrafi. Bardzo chciał grać w Werderze, ale będzie mu to dane tylko gdy okaże się lepszy od innych. Nikt go nie wykończy. Najwyżej może wykończyć się sam.  

Bez względu na to, jak potoczą się jego losy w Bundeslidze, mam nadzieję, że „temat Obraniaka” wreszcie przestanie istnieć. Nowy pomocnik Werderu stanie się wyłącznie piłkarzem, a nie także pretekstem do dąsów i tropienia spisków.   

▬ ▬ ● ▬