To się dopiero okaże

Fot. Trafnie.eu

Trafiłem na tekst dowodzący, ze moi rodacy nie potrafią wyciągać wniosków. Żeby nie było, że się wymądrzam, znalazłem drugi, który jest puentą do mojej tezy.

Oba teksty zostały opublikowane tego samego dnia stanowiąc dla mnie namacalny dowód, że w kraju, w którym mieszkam, niestety największe podniecenie towarzyszy transferom piłkarzy, a ich finalizacja jest zawsze ogłaszana z trudnym do zrozumienia bezgranicznym entuzjazmem.

Oto najnowszy przykład bijący po oczach już tytułem (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Wielki dzień Bartosza Bereszyńskiego!”

I uzasadnienie:

„Już tylko testy medyczne dzielą Bartosza Bereszyńskiego od przejścia z Sampdorii Genua do SSC Napoli. Informację potwierdzają znani włoscy dziennikarze. Reprezentant Polski zostanie wypożyczony z opcją wykupu i zmieni klub po raz pierwszy od sześciu lat”.

Zawsze podchodzę z niesłabnącą ostrożnością do wszelkich transferów polskich piłkarzy do zagranicznych klubów, a już szczególnie tych z wyższej półki, bo takim niewątpliwie jest Napoli. Czy to rzeczywiście wielki dzień Bartosza Bereszyńskiego? Dopiero się okaże. Na razie zmiana pracodawcy stanowi wielkie wyzwanie dla polskiego obrońcy.

Niestety doświadczenie uczy, że ostrożność w takich przypadkach jest więcej niż wskazana. Bazując na niej, zamiast podniecenia i wykrzykników w tytule, warto przekierować energię na logiczną ocenę faktów. A te wskazują, że Napoli podchodzi chyba z większą ostrożnością do pozyskania Polaka, niż jego rodacy do odtrąbienia z tej okazji nie wiadomo jakiego sukcesu. Bo czyż nie jest taką wypożyczenie z późniejszą ewentualną opcją wykupu (weźmiemy go na stałe, jak się sprawdzi), zamiast transferu już teraz?

Życie dopisało niezamierzoną puentę do tych wątpliwości, bo tego samego dnia ukazała się informacja o innym polskim reprezentancie grającym we Włoszech. Właściwie powinienem napisać „nie grającym”, przynajmniej ostatnio, bo chodzi o (za: (przegladsportowy.onet.pl):

„Spezia jest blisko transferu Szymona Żurkowskiego z Fiorentiny. Informację o zaawansowanych negocjacjach klubów przekazał włoski dziennikarz Alfredo Pedulla. W klubie z Ligurii występują już Bartłomiej Drągowski, Arkadiusz Reca i Jakub Kiwior”.

Sprawdziłem co pisano o Żurkowski, gdy podpisywał kontrakt z Fiorentiną w styczniu 2019 roku (za: weszlo.com):

„Aktualnie Fiorentina wydaje się klubem idealnie skrojonym dla „Zupy”, nie za słabym i nie za mocnym. W dwóch poprzednich sezonach zajmowała ósme miejsce, teraz zajmuje dziewiąte i walczy o Ligę Europy. Ba, przy sprzyjających okolicznościach może jeszcze zaatakować czwartą lokatę, oznaczającą Ligę Mistrzów. Aktualnie zajmuje ją Milan.

Jeśli tylko zdrowie chłopakowi dopisze, istnieje duże prawdopodobieństwo, że za kilka miesięcy będziemy mieli jeszcze jeden powód, żeby uważnie śledzić włoską ekstraklasę”.

Chłopakowi zdrowie dopisało, ale niestety w lipcu ubiegłego roku było tak (za: sport.pl):

„Szymon Żurkowski wciąż nie jest pewny swej przyszłości. Po okresie wypożyczenia w Empoli wrócił do AFC Fiorentiny. Piłkarz jednak chciałby wrócić do swojego poprzedniego zespołu, ale negocjacje z klubem z Florencji utknęły w martwym punkcie.

Szymon Żurkowski od stycznia 2020 roku przebywał na wypożyczeniu w Empoli. Po okresie, w którym nie mógł przebić się do pierwszego składu AFC Fiorentiny, 24-latek rozkwitł w nowym zespole, którego stał się wiodącą postacią najpierw w Serie B, a po awansie również w Serie A. Ostatni sezon był dla niego bardzo udany, bowiem w lidze włoskiej zdobył sześć bramek i dołożył do tego trzy asysty. Po jego zakończeniu piłkarz wrócił do Florencji”.

W październiku było już zdecydowanie gorzej:

„33 - tyle minut rozegrał Szymon Żurkowski w barwach Fiorentiny w tym sezonie. Dziennik "Il Tirreno" wprost określa polskiego pomocnika "więźniem" klubu z Toskanii. Powrót do Empoli wydaje się niemożliwy, ale sytuację piłkarza obserwują Bologna oraz Spezia Calcio”.

Po kolejnych kilku miesiącach ten ostatni klub jest podobno najbliżej pozyskania Żurkowskiego. Jego przypadek pokazuje, że nie warto się na wyrost podniecać żadnym transferem, ponieważ, co podkreślam od lat, PIŁKARZY KUPUJE SIĘ DO KLUBU, A NIE DO DRUŻYNY! Z klubowej kadry muszą się dopiero przebić do kadry na najbliższy mecz, a gdy już się w niej znajdą, wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie. Że nie jest to proste Żurkowski wie najlepiej, czego dowodzi jego kolejny ostry zakręt w karierze. I jemu, i Bereszyńskiemu życzę, by jak najszybciej w swoich (starych – nowych?) klubach wyszli na prostą i w żadne zakręty już nie zbaczali.

▬ ▬ ● ▬