Też chętnie doradzę

Fot. Trafnie.eu

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o oficjalnym rozpoczęciu sezonu w polskiej piłce i zakończeniu wyjątkowego procesu na szczytach władzy.

Lech przegrał w Poznaniu z Rakowem Częstochowa 0:2. Czyli mistrz Polski z ubiegłego sezonu uległ zdobywcy Pucharu Polski w meczu o Superpuchar tradycyjnie otwierający nowy sezon. I tradycyjnie, jak już kilka razy w historii tych rozgrywek się niestety zdarzało, zanim ktokolwiek jeszcze kopnął piłkę, więcej było kwasów niż podniecenia z powrotu zawodników na boisko po letniej przerwie.

Lech chciał mecz przełożyć, Raków nie. Lechowi był niepotrzebny, bo ważniejszy dla niego jest rewanż w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów we wtorek w Baku z azerskim Karabachem Agdam. Dla Rakowa to świetny sprawdzian przed startem polskiej ligi za tydzień. Trener Lecha dokonał aż ośmiu zmian w podstawowej jedenastce w porównaniu z pierwszym meczem z Azerami. Raków wystąpił w najsilniejszym składzie. Efekt był, jaki był. Gospodarze w rezerwowym zestawieniu nie potrafili sprostać rywalom.

Od lat marzy mi się mecz o Superpuchar na Stadionie Narodowym w Warszawie. Taki sam jak finał Pucharu Polski, czyli z pełnymi trybunami i odpowiednią rangą wydarzenia. To chyba będę musiał jeszcze długo marzyć, bo pewnie za rok nowy mistrz może znów chcieć przekładać mecz, skoro rywalizacja w europejskich pucharach będzie dla niego ważniejsza (bardziej opłacalna finansowo). Szkoda, bo gdyby w sobotę obie drużyny wystąpiły w najsilniejszych składach, moglibyśmy oglądać naprawdę ciekawe widowisko.

Teraz o wyjątkowym procesie, który zakończył się w Szwajcarii. Sąd federalny w mieście Bellinzona oczyścił z zarzutów o przestępstwa finansowe dwóch ludzi, kiedyś najważniejszych w światowej piłce – Seppa Blatter, byłego prezydenta FIFA i Michela Platiniego, byłego prezydenta UEFA. Uznał, że wystarczyła im ustna umowa, by pierwszy przekazał drugiemu dwa miliony franków szwajcarskich jako wynagrodzenie „za doradztwo”.

Nie mam najmniejszych podstaw, by kwestionować wyroki szwajcarskich sądów, ale nie mam też obowiązku, by się nimi rozkoszować. Zupełnie przypadkowo przed kilkoma dniami obejrzałem film dokumentalny o Blatterze. Udokumentowano w nim liczne przekręty jakimi była zainfekowana FIFA za jego siedemnastoletnich (!) rządów. Szwajcar robi teraz piękną minę udając wzór cnót wszelakich, ale nie dam się nabrać. Jeden z bohaterów filmu nie pozostawił żadnych złudzeń. Stwierdził, że Blatter jest zbyt inteligentny, by samodzielnie wręczać łapówki i zostać aresztowanym, jak kilku wysoko postawionych przedstawicieli FIFA przed laty. I dodał, że jednak wszystko musiało dziać się za jego wiedzą.

Razem z Platinim, który zapowiedział, że ma zamiar wrócić do gry o najważniejsze stołki w światowej piłce, przedstawiają się teraz jako ofiary. Gdy słyszałem ich wypowiedzi po ogłoszeniu wyroku, nie zauważyłem żadnej pokory, jakieś refleksji.

Nie podzielam dobrego samopoczucia obu choćby dlatego, że zastanawiające pozostają dla mnie co najmniej dwie kwestie. Po pierwsze, czy tak zwany normalny obywatel w jakimkolwiek kraju mógłby otrzymać „na gębę” dwa miliony franków czy ich równowartość? Gdyby taka suma pojawiła się na jego koncie bez odpowiednich kwitów, natychmiast miałby na głowie inspekcję z urzędu skarbowego z wszelkimi tego konsekwencjami.

Po drugie, co i jak trzeba doradzać, żeby zasłużyć na tak gigantyczną prowizję? Też chętnie bym coś doradził w kwestiach związanych (nie tylko) z piłką nożną. Doświadczenie mam naprawdę spore, a w razie czego mogę najpierw podesłać CV. Zadowolę się kwotą nawet o jedno zero mniejszą. Gdyby ktoś miał dla mnie jakąś robotę, proszę dać znać.

▬ ▬ ● ▬