Skandal po kryminale

Fot. Trafnie.eu

Barcelona pokonała w półfinale Ligi Mistrzów Bayern Monachium 3:0. Zainteresowało mnie w tym meczu tyle spraw, ile padło w nim bramek.

Zacznę od tego czym chwalić się nie mogę, czyli od własnej porażki, więc lepiej mieć to z głowy od razu. Nie rozumiem dlaczego większość redaktorów chce uchodzić za nieomylnych. Ja wręcz przeciwnie. Uważam, że napisanie „pomyliłem się” może mnie tylko uwiarygodnić w oczach czytelników. No, byle nie za często...

Otóż pomyliłem się w ocenie Luisa Enrique. Tak przynajmniej na razie mi wychodzi. W listopadzie napisałem:

„...katalońska drużyna ma wciąż gigantyczny potencjał, więc poradzi sobie z większością rywali, nawet gdy jedna z jej gwiazd wypnie się na trenera. Nie wierzę jednak, że Luis Enrique będzie w tym klubie drugim Pepem Guardiolą...”

Tym, który się wypiął był Leo Messi. W meczu Primera Division z Eibarem trener Barcelony chciał zdjąć z boiska Argentyńczyka, ale on niestety go olał. Enrique wyglądał żałośnie, próbując różnymi minami nakłonić swoją największą gwiazdę do opuszczenia murawy. Uważam, że trener nie ma prawa wyglądać żałośnie przed swoimi piłkarzami, bo wtedy jest już trenerem tylko w teorii. Dlatego uznałem, że dni Enrique w Barcelonie są raczej policzone. Nie tylko ja zresztą, bo w kolejnych miesiącach regularnie go zwalniano. Oczywiście tylko w mediach.

Ale widać niezbadane są piłkarskie wyroki, bo nie tylko ostał się na stołku, ale jego drużyna zaczęła grać chwilami wręcz koncertowo. A najbardziej pomaga w tym ten, który go wcześniej olewał.

Messi w środę pokazał, że jest piłkarzem genialnym. Dla mnie to żadne zaskoczenie, bo uważałem tak od dawna, więc teraz pora się pochwalić. W lutym rozpływałem się nad jego umiejętnościami uznając, że jest lepszy od Ronaldo:

„Gdy patrzę na Argentyńczyka, odnoszę wrażenie, że urodził się z piłką. Tak naturalny jest każdy jego ruch, każde zagranie, niemal zakodowane w genach”.

No i potwierdził to w meczu z Bayernem strzelając dwa gole i ośmieszając rywali. Zastanawiam się tylko jak można było jeszcze niedawno mówić i pisać, że Messi się skończył, że w ubiegłym roku dostał na wyrost nagrodę dla najlepszego zawodnika w mistrzostwach świata? Przecież to szczyt głupoty. Wystarczy spojrzeć co potrafi.

I jeszcze trzeci temat związany ze środowym meczem: Guardiola – Lewandowski. Niestety sprawdziły się moje przewidywania, że trener Bayernu wypchnie go do gry. To skandal, kolejny zresztą. Choć fakt, że przed tygodniem Polak pozostał na boisku (mimo że tylko chwilę) z pękniętą szczęką i złamanym nosem bardziej zasługuje na określenie – kryminał. Lewandowski w masce przypominał Lewandowskiego bez maski tylko częściowo. Patrząc na jego poczynania odnosiłem wrażenie jakby był po zażyciu środków uspokajających. Takie jednak bardziej przydałyby się jego szefom, którzy zgotowali mu ten los.

▬ ▬ ● ▬