Ścisła czołówka chuligańskiej ligi

Polskie drużyny remisowo zainaugurowały nowy sezon w Lidze Europejskiej. Swój sezon zainaugurowali też, a może przede wszystkim, chuligani z Polski.

Legia Warszawa poleciała na koniec Europy, by zagrać z drużyną o nazwie Europa. Aleksandar Vuković twierdził, że poważnie traktuje rywali z Gibraltaru, co się chwali bez względu na klasę rywala. Choć jednocześnie apelował, by od jego drużyny nie wymagać wysokiej formy w pierwszym poważnym meczu w nowym sezonie. Wypadkowa]ą takiego nastawienia był bezbramkowy remis.

Meczu nie oglądałem, a przed napisaniem tekstu nie czytałem żadnych opinii na ten temat. Ciekawy jestem, czy będą tytuły w stylu „blamaż”, „wstyd” czy „kompromitacja”. Przecież to tylko drużyna z Gibraltaru, choć o dumnej nazwie Europa. Kopanie Legii oznaczałoby ciągłe patrzenie na piłkarski świat z pozycji piłkarskiej potęgi, która powinna lać wszystkich.

Jeśli jednak komentarze będą wyważone, że nie ma już łatwych rywali, że to przecież początek sezonu i przed meczem rewanżowym najważniejsze było nie stracić bramki na boisku ze sztuczną trawą – stanowić będą dowód pokory jakiej nabrali ich autorzy. Bo szczerze mówiąc powinno się jej nabrać w kraju, których przedstawicieli w europejskich pucharach lali ostatnio praktycznie wszyscy.

Jeśli ktoś uważa inaczej, gratuluję. Proszę mi więc podać jakieś sensowne argumenty, bazujące na dokonaniach w poprzednich latach, a przemawiające za tym, że polskie drużyny miałyby czegoś dokonać na europejskich boiskach.

W drugim czwartkowym meczu eliminacji do Ligi Europejskiej Cracovia zremisowała na wyjeździe 1:1 z drużyną DAC Dunajska Streda. Jej starcie z wicemistrzem Słowacji przypominało mi rozgrywane dzień wcześniej spotkanie Piasta z BATE Borysów. I wynik ten sam, i boiskowe wydarzenia podobne. Też prowadzenie gości, na które zasłużyli, a którego nie potrafili później utrzymać.

I z pewnością wnioski podobne - „korzystny rezultat w rewanżu jest jak najbardziej realny. Realny dla obu drużyn”. Bo w drugiej połowie gospodarze byli bliżsi zwycięstwa o czym warto pamiętać przed rewanżem. A ten powinien być ciekawy biorąc pod uwagę, że zagrają w nim drużyny o zbliżonym poziomie.

Niestety na Słowacji sezon zainaugurowali także sympatycy Cracovii. Na stronie sport.sk, powiązanej ze słowacką gazetą „Denník Šport”, znalazłem aż trzy teksty na temat ich wyjazdowych wyczynów. Ponieważ z Krakowa do Dunajskiej Stredy jest tylko około czterystu kilometrów, spora grupa postanowiła wykorzystać ten fakt i obejrzeć popisy zespołu Michała Probierza na żywo.

Jednak dzień wcześniej wdali się na Starym Mieście w Bratysławie w bijatykę z kibicami Lewskiego Sofia (grał także w Lidze Europejskiej w słowackim Ružomberku), wspierani przez zaprzyjaźnionych chuliganów Ajaksu Amsterdam.

Obejrzałem zdjęcia miejsc po bitwie. Wyglądały, jakby przeszła nad nimi trąba powietrzna. Jak podał „Denník Šport” 107 osób zostało zatrzymanych, w tym 51 Bułgarów, 41 Polaków i 15 Holendrów, a obrażeń doznało 17 osób.

Ciekawa dla mnie była jeszcze informacja, że Polacy z Holendrami chcieli, według policji, zakłócić środowy mecz eliminacyjny do Ligi Mistrzów pomiędzy Slovanem Bratysława i Sutjeską, drużyną z Czarnogóry. Dlaczego? Przyznaję, że aż tak głęboko nie siedzę w kibicowsko-bandyckich układach i powiązaniach.

Ekipa z Krakowa, która narozrabiała w Bratysławie może być z siebie dumna. W świat po raz kolejny poszedł przekaz o przyjezdnych z Polski, którzy umocnili swą mocną pozycję w Europie w chuligańskiej lidze. Gdyby polskie drużyn miały równie mocną, już moglibyśmy się zastanawiać na kogo trafią w finale Ligi Mistrzów czy Ligi Europejskiej.

▬ ▬ ● ▬