Schody, nawet bardzo strome

Fot. Trafnie.eu

Już drugi tydzień przez rodzime media przelewa się fala komentarzy dotyczących ostatniego meczu reprezentacji. Szczególnie tych, dotyczących jej trenera.

Fernando Santos stał się niewątpliwie bohaterem polskich mediów w drugiej połowie czerwca. Niektórzy już próbowali go zwalniać, inni, raczej nieliczni, próbowali bronić. W końcu sam zabrał głos, choć jak wcześniej przeczytałem, wyleciał przecież z Polski na wakacje. Widocznie ktoś mu podpowiedział, że nawet z oddali, a może właśnie dlatego, warto przedstawić swój punkt widzenia.

PZPN cały czas działa zarabiając pieniądze, więc musi dbać o wizerunek. A jedną z jego najbardziej rozpoznawalnych twarzy jest właśnie Portugalczyk. Związek nie może sobie pozwolić, by bezkarnie obijał go z każdej strony kto tylko chce. Dlatego selekcjoner, na pewno nie przez przypadek, zabrał głos przebywając oficjalnie na urlopie.

Nie sądzę, by przypuszczał przed podpisaniem kontraktu, że będzie to dla niego robota tak wysokiego ryzyka. Bo zaczęła się fatalnie. W dwóch z trzech pierwszych meczów w eliminacjach do mistrzostw Europy pobił dwa niechlubne rekordy związane z reprezentacją Polski. Szybko zaczęły się schody, nawet bardzo strome. I totalnie zmieniło się postrzeganie Santosa, w porównaniu do tego, wręcz entuzjastycznego, gdy obejmował posadę. Oto dowód (za: sport.pl):

„Santosowi wytyka się, że w ogóle nie rozmawia z piłkarzami. To zresztą od razu widać, bo Portugalczyk na kilku otwartych treningach dla dziennikarzy sprawiał wrażenie mocno zdystansowanego. Nawet nie tyle do mediów, ile do zawodników, którzy też nie ukrywają, że Portugalczyk w zespole wprowadził zasady - choćby podawanie składu dopiero w dniu meczu na stadionie - których wcześniej nie znali”.

W końcu wywoływany do tablicy selekcjoner postanowił zabrać oficjalnie głos udzielając wywiadu, w którym znalazł się między innymi fragment dotyczący porażki z Mołdawią (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Krótko po końcowym gwizdku, jeszcze na gorąco, w dużych emocjach i w szoku związanym z tym, co się tam wydarzyło, powiedziałem, że nie ma wytłumaczenia takiego wyniku. Ale to oczywiste, że teraz, już na chłodno, gdy obejrzeliśmy ten mecz kilka razy, mamy świadomość tego, co się wydarzyło. Tak jak zwykle w futbolu bywa, do katastrofalnej drugiej połowy doprowadził szereg sytuacji. Niektóre z nich były już szeroko dyskutowane w prasie. Kiedy spotkamy się na kolejnym zgrupowaniu, ja i piłkarze będziemy rozmawiać o tym, co należy poprawić, żeby coś takiego już więcej się nie przydarzyło”.

Santos przytoczył argumenty na swoją obronę:

„Jeśli przyjrzymy się dokładniej meczowi z Mołdawią, to plan gry i sposób, w jaki go realizowaliśmy w pierwszej połowie, poskutkował. Innymi słowy – wydaje mi się, że mój pomysł na ten mecz był właściwy. Jasne, że kiedy się przegrywa, pojawia się tendencja do zapominania o rzeczach, które były dobre. Powinniśmy się skupić na poprawie naszych błędów, począwszy ode mnie, ale nie możemy również zapomnieć o tym, że istnieją kwestie, które są dobre, a które ciągle będziemy poprawiać”.

I jeszcze dodał:

„Od tego momentu chciałbym być już tylko pozytywnie zaskakiwany”.

To ja dodam, że nic się w moim postrzeganiu Santosa nie zmieniło od momentu, gdy napisałem o nim po meczu z Czechami:

„Wydaje mi się niestety, że głowę ma ciągle w Portugalii, więc nie do końca zdaje sobie sprawę z realiów panujących w nowym miejscu zatrudnienia”.

Podczas występów reprezentacji Polski pod jego wodzą po raz drugi katastrofa nastąpiła w pierwszych trzech minutach gry - w Pradze na początku meczu, w Kiszyniowie drugiej połowy. Ciągle odnoszę wrażenie, że przed pierwszym występem i w środku drugiego zachowywał się i postępował tak, jakby ciągle miał w szatni reprezentację Portugalii, a nie piłkarzy, których trzeba inaczej nastawić do gry i dodatkowo umotywować.

Czy niezwykle bolesna lekcja z ostatniego meczu przed wakacjami coś w tym układzie zmieni po wakacjach? Przy wszystkich wadach i zaletach Portugalczyka najważniejsze, by przestawił się mentalnie na pracę w innym środowisku, w innych realiach niż te, w których egzystował dotychczas. Jeśli głową będzie, tak jak i ciałem, w Polsce, może będzie też już wyłącznie pozytywnie zaskakiwany?

▬ ▬ ● ▬