Same przykre wiadomości

Fot. Trafnie.eu

Są takie dni, gdy jedna goni drugą. Jak w słynnym prawie Murphy'ego – jeśli coś ma pójść źle, to z pewnością pójdzie. I właśnie poszło taśmowo.

Stało się coś, czego od dawna się obawiałem. Z jednej strony powtarzałem sobie, że jednak może tym razem w drodze wyjątku, szczęścia, pomyślnego zbiegu okoliczności (itp., itd.) się uda. Z drugiej rozum podpowiadał, że statystycznie rzecz biorąc udać się nie może. W mniejszym lub większym stopniu reprezentację Polski muszą dotknąć KONTUZJE. Właściwie każdą drużynę, choć nie każdą w równym stopniu.

Gdy czytałem, że z kadry innych zespołów jadących na EURO wypadł kolejny zawodnik, w duchu mówiłem sobie – oby tylko następnym nie był ktoś od Nawałki. Niestety pomyślna seria właśnie się skończyła. W czwartek złamania z przemieszczeniem kości promieniowej lewej ręki doznał Paweł Wszołek. Gdy publikuję ten tekst pewnie jest już po planowanej w trybie pilnym operacji.

Chłopak stracił sporo czasu z powodu nie do końca przemyślanego transferu. Gdy wreszcie zaczął grać regularnie we Włoszech i wrócił do kadry z nadzieją wyjazdu do Francji, dostał nokautujący cios od losu. Jak na ironię doznał kontuzji na obozie kadry zwanym rekreacyjnym. O mistrzostwach Europy może zapomnieć. O piłce na razie też, bo czekają go trzy miesiące przymusowej przerwy.

Kontuzje są nieodłącznym elementem piłki nożnej. W związku z tym są więc zmorą każdej drużyny. Nie wiadomo nawet czy Wszołek pojechałby do Francji. Na razie był w szerokiej kadrze. Tylko że polska piłka, wbrew hurraoptymistycznym nastrojom, nie ma aż takiego potencjału, by nie przejmować się jego utratą.

Gdy oglądałem w środę w finale Ligi Europejskiej popisy napastnika Sevilli Kévina Gameiro, zazdrościłem problemów Francuzom. Taki grajek nie znalazł się w ich kadrze. Trener stwierdził, że jest dobry, ale on ma lepszych. A w Polsce wciąż trwa łapanka na trzeciego napastnika, którego warto zabrać na EURO. Z jakim skutkiem, przekonamy się za kilka dni. Oby tylko Wszołek nie był początkiem reakcji łańcuchowej i z kadry nie wypadli następni. Skuteczne łatanie kolejnych dziur mogłoby się okazać misją niewykonalną. 

Do Francji nie pojedzie też dwóch piłkarzy Ekstraklasy. Nic złego im się jednak nie przytrafiło. Poza tym oczywiście, że podobnie jak Gameiro nie znaleźli uznania w oczach swoich selekcjonerów. Lider Piasta Kamil Vacek i obrońca Legii Adam Hlousek nie znaleźli się w ogłoszonej w czwartek szerokiej 28-osobowej kadrze Czech. Raczej bolesny cios dla polskiej ligi.

Obaj zawodnicy uważani byli za jej gwiazdy w zakończonym sezonie. Mieli stanowić dowód, że w Ekstraklasie grają coraz lepsi piłkarze, nie tylko z polskiej reprezentacji. Teoria niestety nie znalazła potwierdzenia w faktach. Dla obu zabrakło miejsca w kadrze Czech, która nie jest przecież kandydatem do tytułu we Francji, co nie świadczy niestety najlepiej o poziomie polskiej ligi.

A to nie koniec złych informacji z nią związanych. Po wizycie na finale Ligi Europejskiej prezes PZPN Zbigniew Boniek pochwalił się w internecie nieoficjalnymi jeszcze informacjami, jakie tam usłyszał. Szykują się zmiany w Lidze Mistrzów. Niepomyślne dla polskich drużyn. Niepomyślne dla wszystkich ze słabszych lig, które nie mogą konkurować z europejskimi potęgami.

Za chwilę już oficjalnie nie będzie w UEFA Michela Platiniego, więc nie będzie też systemu, który wymyślił – specjalnej ścieżki kwalifikacyjnej dla mistrzów słabszych lig, dzięki której mogły występować w fazie grupowej, zamiast odpadać w konfrontacji z tymi najlepszymi. Trzeba się spieszyć. Jeśli polska drużyna nie uzyska awansu w tym czy przyszłym roku, może trzeba będzie czekać na kolejny znów z dwadzieścia lat.

To informacja z rodzaju spodziewanych niespodzianek. Dla klubów z najsilniejszych lig start w Lidze Mistrzów przybłędów z Czech, Białorusi, Kazachstanu czy (ewentualnie) Polski stanowi stratę miejsca i przede wszystkim pieniędzy. Silniejsi nie mają ochoty dzielić się ze słabeuszami czymś, co im się należy, a czego nie dostają, bo jeden idealista wymyślił dziwny regulamin rozgrywek. Wiadomo było od dawna, że wcześniej czy później spróbują doprowadzić do korzystnych dla siebie zmian. Chyba właśnie nadszedł taki moment.

Teraz będzie już piłkarska Europa coraz bardziej różniących się prędkości. Niestety Ekstraklasa znajdzie się w gronie tych lig, które na przyspieszenie i dogonienie czołówki nie będą miały najmniejszych szans.

▬ ▬ ● ▬