Porozumienie? Jakie porozumienie?!

Najpierw przeczytałem, że „dogadali się w dziesięć minut”. Potem, że jednak „telenowela trwa”. A to dowód, że z Kylianem Mbappé nadal trudno się nudzić.

Czyli, po kolei (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Wydawało się, że relacji Francuza i klubu nie da się już odbudować. Po tym, jak Mbappe odmówił podpisania nowego kontraktu oraz przejścia do jednego z klubów w Arabii Saudyjskiej, został odsunięty od składu. Stanowisko napastnika było jasne: chce zostać w klubie na kolejny rok, a później odejść do Realu Madryt. PSG o takim rozwiązaniu nie chciał jednak słyszeć, nie mogąc się pogodzić z tym, że za rok stracą jednego z najlepszych piłkarzy na świecie za darmo”.

Ale podobno dogadali się w dziesięć minut:

„»W związku z bardzo konstruktywnymi i pozytywnymi rozmowami między PSG a Kylianem Mbappe przed meczem z Lorient, zawodnik został przywrócony do pierwszej drużyny« – czytamy w oświadczeniu klubu”.

Chyba jednak te rozmowy nie były „bardzo konstruktywne”, skoro (za: wp.pl):

„Istotne informacje w kontekście przyszłości Mbappe przekazali dziennikarze „L'Equipe”. Jak czytamy, zawodnik osiągnął porozumienie z działaczami w sprawie powrotu do treningów, ale w rozmowach nie było mowy o podpisaniu nowej umowy. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by 24-latek po zakończeniu sezonu odszedł na zasadzie wolnego transferu”.

Na zdrowy rozum – żeby się dogadać, każda ze stron musi częściowo zrezygnować ze swoich oczekiwań, by dzięki temu spotkać się gdzieś w połowie drogi. A o niczym takim mowy nie ma i być nie może. Dla mnie jest oczywiste, że Paris Saint-Germain po burzy w szklance wody wrócił do punktu wyjścia, nie mając innego… wyjścia.

Jego działania polegające na naprzemiennym straszeniu i próbach nakłaniania piłkarza do zmiany stanowiska, nie miały żadnych szans powodzenia. Sugerowanie, że klub przywracając go do pierwszej drużyny wykonał jakiś gest pojednawczy jest nieudolną próbą zakłamywania rzeczywistości. I tak musiałby go przywrócić po zakończeniu letniego okna transferowego, o czym stanowią obowiązujące we Francji przepisy, gdyby nie został w tym czasie sprzedany.

Mówiąc wprost – PSG nie może nic Mbappé zrobić, bo prawo jest po jego stronie, z czego ten doskonale zdaje sobie sprawę. Dlatego nie zauważyłem, by wykonywał jakieś nerwowe ruchy. Wręcz przeciwnie, spokojnie czekał na rozwój wypadków, które łatwo potrafił przewidzieć.

Klub nie może go nigdzie sprzedać, jeśli sam nie wyrazi na to zgody. A ponieważ nie ma ochoty przenieść się do Arabii Saudyjskiej, wymienienie oferowanych kwot już w miliardach, nie ma większego sensu, skoro są to oferty, które nie zostaną przyjęte.

Mbappé chce grać w Realu Madryt i najpewniej tam wyląduje po wypełnieniu kontraktu z paryskim klubem, co nastąpi po zakończeniu rozpoczętego niedawno sezonu. Hiszpanom też to musi odpowiadać, bo nie będą musieli wyłożyć za niego setek milionów euro, pozyskując jako wolnego zawodnika. Choć pewnie by je znaleźli już teraz, gdyby bardzo chcieli mieć Francuza od razu. Widocznie nie jest to dla nich aż tak ważne, by decydować się na spory wydatek.

Sugerowanie, że Mbappé zachowuje się jak rozkapryszony gwiazdor nie ma większego sensu z jednego powodu. Jeśli rzeczywiście się zachowuje, ktoś mu na to pozwolił. A jeśli żaden zawodnik nie może być ważniejszy od klubu, którego barwy reprezentuje, wydaje się, że akurat on stanowi tu wyjątek potwierdzający regułę. Tylko, że to ten klub z własnej woli na wszystko pozwolił, godząc się na różne warunki w kontrakcie. No to niech teraz nie narzeka, tylko postara się wypełnić ten małżeński związek z przymusu do końca, by potem rozstać się w cywilizowany sposób.

▬ ▬ ● ▬