Piłkarski geniusz i...

W Paryżu odbyła się gala FIFA The Best, na której wręczono nagrody dla najlepszych zawodników i trenerów za ich dokonania w ubiegłym roku.

To drugie, po Złotej Piłce „France Football”, najbardziej prestiżowe indywidualne wyróżnienia w piłkarskim świecie. Wyboru dokonują selekcjonerzy i kapitanowie wszystkich narodowych reprezentacji oraz przedstawiciele mediów z każdego kraju zrzeszonego w FIFA. Przez kilka lat przyznawano nawet wspólne nagrody, ale potem nastąpił rozwód i znów przyznawane są oddzielnie. FIFA wręczyła swoje wyjątkowo późno, pod koniec drugiego miesiąca nowego roku, ze względu na późny termin rozgrywania ubiegłorocznych mistrzostw świata.

Właściwie powinienem napisać, że są to nagrody dla piłkarek i piłkarzy, trenerek i trenerów, bo przyznaje się je oddzielnie dla kobiet i mężczyzn, a FIFA szczególnie dba o rozwój kobiecego futbolu starając się go promować i dopieszczać jak tylko może. Choćby przez taki drobiazg jak wręczanie każdej z nagród jednocześnie przez byłą piłkarkę (trenerkę) i piłkarza.

Na samym początku tegorocznej gali w szczególny sposób uhonorowany został zmarły pod koniec ubiegłego roku Pele. Nazywany był królem futbolu i pożegnano go iście po królewsku poświęcając najwięcej uwagi i wręczając okolicznościową statuetkę jego żonie. Trzeba pochwalić FIFA, że nie zachłysnęła się tylko blaskiem współczesnych gwiazd, ale doceniła także Pelego.

Zawsze podchodzę z dystansem do ogłaszania nagród w różnych plebiscytach i specjalnie się nimi nie podniecam, jak kiedyś moi rodacy, którzy byli skłonni rozpocząć wojnę z Francją, gdy wychodzący w niej magazyn śmiał nie przyznając Złotej Piłki Robertowi Lewandowskiemu. Jak nie traktować z przymrużeniem oka tych wyróżnień, skoro dla drużyny roku zaproponowano ustawienie 1-3-3-4? Oczywiście po to, by było jak najwięcej napastników, wśród których jest zawsze najwięcej gwiazd (Karim Benzema, Erling Haaland, Kylian Mbappe i Karim Benzema). W „najlepszej” jedenastce zabrakło też najlepszego… bramkarza roku. Zabrakło też Lewandowskiego, który, zdobył przecież nagrodę FIFA dla najlepszego zawodnika w dwóch poprzednich latach!

Teraz prawie wszystkie zgarnęli Argentyńczycy, na co miały oczywiście wpływ wyniki niedawnych mistrzostw świata. Najlepszym piłkarzem został wybrany Messi, bo trudno wyobrazić sobie inny wybór. Jak powiedział Pep Guardiola, na jednej ze swoich konferencji prasowych jeszcze przed galą, dla niego i tak pozostałby najlepszy, gdyby nie został mistrzem świata. Zgadzam się z nim, bo to prawdziwy piłkarski geniusz i nie ma w tym określeniu przesady. Za szczęściarza powinien się uważać każdy, w tym ja, kto miał go okazję kiedykolwiek oglądać na żywo.

Jego rodacy zgarnęli też pozostałe nagrody: Emiliano Martinez dla bramkarza i Lionel Scaloni dla trenera. Ta dla kibiców też przypadła Argentyńczykom. I słusznie, bo w pełni na nią zasłużyli, stanowiąc najliczniejszą i jedną z najbarwniejszych grup podczas mistrzostw w Katarze.

Pragnę też docenić panie kopiące piłkę i wspomnieć o tych które odebrały nagrody. A były nimi: Alexia Putellas (najlepsza zawodniczka), Mary Earps (najlepsza bramkarka) i
Sarina Wiegman (najlepsza trenerka).

I zostawiłem sobie na koniec JEGO. Bo paryska gala miała polski akcent. Nagrodę Ferenca Puskasa za najładniejszą bramkę roku otrzymał Marcin Oleksy! Pewnie niewielu go wcześniej znało, bo to zawodnik ampfutbolowej drużyny Warty Poznań. W meczu ligowych ze Stalą Rzeszów strzelił nagrodzoną bramkę. Wspiął się na jednej z kul i wykonał wspaniałą ampfutbolową przewrotkę. 

Wcześniej był bramkarzem Korony Kożuchów, aż do momentu gdy... (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Był 20 listopada 2010 r. Na Szosie Kisielińskiej trwały roboty drogowe, a Oleksy był jednym z robotników, którzy rozprowadzali asfalt. Jadący po tej trasie "Maluchem" 81-letni mężczyzna stracił panowanie nad samochodem i zjechał ze swojego pasa. Niestety, wjechał prosto w 23-letniego robotnika.

Po Marcina przyjeżdża karetka i zabiera do szpitala. Obrażenia są poważne, ale lekarze przekonują, że pacjent przeżyje. Nie obyło się bez poświęceń, bo niezbędna była amputacja nogi”.

Oleksy był wyraźnie stremowany, gdy odbierał nagrodę. Ale kto by nie był? Zarabia na życie pracą na budowie, w wolnych chwilach amatorsko gra w piłkę w drużynie ampfutbolowej, a tu nagle zostaje zaproszony do Paryża na galę, by stanąć obok największych gwiazd podziwianych wcześniej tylko w telewizji.

W plebiscycie na najładniejszą bramkę pokonał Francuza Dimitri Payeta i Brazylijczyka Richarlisona. Już wspólne zdjęcie z nimi będzie pamiątką na resztę życia. Dobrze, że los chociaż tak wynagrodził mu tragedię, którą kiedyś go niestety naznaczył...

▬ ▬ ● ▬