Piłkarska uczta w Gdyni

Fot. Trafnie.eu

Czy mecz drugiej kolejki fazy grupowej mistrzostw Europy do lat 21 można uznać za przedwczesny finał? Dlaczego nie... Miałem szczęście go oglądać.

We wtorek w Gdyni Hiszpania grała z Portugalią. Tę drugą drużynę oglądałem na żywo kilka dni wcześniej w Bydgoszczy w meczu Serbią. Wygrała 2:0 pokazując wielki potencjał. Potem obejrzałem jeszcze w telewizji Hiszpanów demolujących Macedończyków 5:0. I już wtedy nie mogłem się doczekać wtorkowego meczu...

Miałem świeżo w pamięci pojedynek Polaków ze Szwedami. I w oczywisty sposób zaczynałem go porównywać z tym w Gdyni. Początek rywalizacji Hiszpanów z Portugalczykami był dla mnie trochę irytujący. Spodziewałem się wielkiego spektaklu, ale nie wziąłem pod uwagę, że takiego na pewno nie będzie na trybunach.

Może z pięciu kibiców hiszpańskich na trybunie za jedną z bramek próbujących krzyczeć „Espana, Espana”. Ale wychodziło to im najwyżej na „dostateczny”. Jakieś zorganizowanej grupy Portugalczyków w ogóle nie zauważyłem. A reszta polskich, tak przypuszczam, kibiców na trybunach (13 862 widzów) przyszła raczej nacieszyć oko widokiem pięknych zagrań, a nie po to, by kogoś ostro dopingować. Zatęskniłem więc za stadionem w Lublinie dzień wcześniej, który wręcz kipiały od dopingu.

Ale z każdą minutą zacząłem się koncentrować na tym, co działo się na boisku, a nie wokół niego. A działo się coraz więcej. Właściwie mecz toczył się od jednego do następnego „Ooooo...” Piłkarze obu drużyn dali koncert popisowych zagrań. Można było nimi nacieszyć oko do woli.

Prawdziwy koncert technicznych umiejętności. Nie pamiętam meczu, w którym zawodnicy założyliby tyle siatek! Ale nie tylko one przykuwały uwagę. „Klepanie” piłki w trójkącie czy kilka kolejnych błyskawicznych zagrań bez przyjęcia, perfekcyjne wychodzenie z pressingu czy diagonalne podania przez pół boiska – na wszystko patrzyło się z prawdziwą przyjemnością.

To były perfekcyjne umiejętności poparte jeszcze młodzieńczą fantazją. Czasami, przyznać muszę, trochę ponad miarę, bo zawodnicy wybierali rozwiązania umożliwiające im kolejne popisy, zamiast tych najprostszych i, jak mniemam, najskuteczniejszych. Generalnie grzechem byłoby jednak narzekać, wręcz przeciwnie, słysząc kolejne „Ooooo...” na trybunach.

Hiszpania wygrała 3:1. Prowadziła już 2:0, ale wtedy Portugalia zdobyła kontaktową bramkę. Strzał marzenie, na miarę tego meczu – uderzenie z woleja zza pola karnego w wykonaniu Brumy. Nie ma zresztą sensu tracić czasu na opisy. Spróbujcie znaleźć, jeśli jeszcze nie widzieliście, tego gola w internecie. Warto…

Byłem jednym ze szczęściarzy, który widział go na żywo, jak i cały mecz w Gdyni. Na pewno szybko nie zapomnę.

 ▬ ▬ ● ▬