Odnowiciele mają się dobrze

Fot. Mateusz Kostrzewa - legia.com

Dyskusja o polskiej piłce jest jak zjazd towarzystwa… antynikotynowego. Wszyscy ubolewają nad szkodliwością palenia, a w przerwie wyskakują na papieroska.

Wiadomością dnia była wczoraj informacja, że Dominik Furman podpisał 4,5-letni kontrakt z francuską Tuluzą. Dobrą czy złą? To się okaże. Na razie były już pomocnik Legii z uśmiechem pozował do zdjęcia z fioletową koszulką nowego klubu. Na plecach będzie nosił numer… 13.

Na portalu sport.pl w tekście o transferze cytat ze strony klubowej, że Furman zamiast jechać na zgrupowanie reprezentacji Polski wybrał testy w Tuluzie:

„To najlepszy dowód, że chciał jak najszybciej dołączyć do nowych kolegów, aby jak najlepiej wkomponować się do drużyny prowadzonej przez Alaina Casanovę”.

Na końcu pytanie do internautów: „Czy Dominik Furman zostanie w 2014 roku podstawowym graczem Tuluzy?” Aż 77 procent odpowiedziało, że nie!!!

W tekstach o przenosinach reprezentanta Polski nie znalazłem jednak żadnych niepokojących oznak. Trener Nawałka dwa dni wcześniej przekonywał wszystkich, że teraz w reprezentacji najważniejsza jest dla niego selekcja. Widać Furman oszczędził mu pracy i sam takiej dokonał. A Legia po starcie pomocnika uzupełniła kadrę sprowadzając brazylijskiego skrzydłowego Guilherme, który ostatnio nigdzie… nie grał.

Także wczoraj pojawiła się informacja, że reprezentant Kazachstanu Siergiej Chiżniczenko pojechał na obóz z Koroną Kielce. Naprawdę się ucieszyłem, bo może wreszcie będę miał trochę spokoju. Znajomy dziennikarz jednego z portali w Kazachstanie zamęczał mnie w grudniu o tego grajka. Jak pisałem, że cisza, nie chciał wierzyć. W Kazachstanie już go wtedy sprzedali do Legii. Trochę zbyłem go informacją, że w Warszawie jest nowy trener, więc Henning Berg pewnie o Kazachu nic nie wie. Ale na krótko, bo wczoraj znów chciał jakieś opinie o nim, już z Kielc. Czyli agent zrobił swoje. Nie udało się w Legii, może uda w Koronie?

I wreszcie trzecia informacja. Dawid Janczyk ma odbudowywać formę w rezerwach Legii. Może ktoś zapomniał o jego istnieniu (byłoby to nawet logiczne), więc przypomnę, że jest rówieśnikiem Messiego (we wrześniu skończy 27 lat), byłym reprezentantem Polski, który zupełnie przepadł, gdy przehandlowano go do CSKA Moskwa za spore pieniądze. Zamiast grać staczał się coraz bardziej. Miał być jednym z największych talentów polskiej piłki. Stał się wczesnym emerytem, który spróbuje teraz wrócić do aktywności zawodowej po długiej przerwie.       

Co te trzy informacje mają ze sobą wspólnego? Wbrew pozorom sporo. Wszystkie wpisują się idealnie jako negatywne przykłady w dyskusji o naprawie polskiej piłki.

Wiadomo przecież, że gra w reprezentacji jest honorem dla każdego. Oczywiście w lidze trzeba stawiać na rodzimych, młodych i utalentowanych zawodników. A jeśli już ktoś zdecyduje się na zagraniczny transfer, powinien rozsądnie wybierać klub. Najważniejsze, by mógł regularnie grać – to dla niego priorytet. Każdy też przekonuje jak ważne jest, żeby nie osłabiać, tylko wzmacniać najlepsze polskie drużyny, by później nie błaźniły się w Lidze Europejskiej i wreszcie zawitały do Ligi Mistrzów. I oczywiście stop dla szrotu z zagranicy! 

Wystarczy, że pojawia się temat „coś można zarobić”, nawet jeszcze nie padają konkretne sumy, a już wszyscy głupieją. Kasa Misiu, kasa – oto prawdziwe hasło odnowicieli i naprawiaczy.

Życzę Furmanowi, żeby jednak wywalczył miejsce w podstawowym składzie Tuluzy! Mam nadzieję, że Chiżniczenko okaże się prawdziwą gwiazdą Ekstraklasy. Tak samo Janczyk, gdy wróci do normalnej dyspozycji.

Nie wierzę za to w żadne obłudne recepty naprawy polskiej piłki. Co najwyżej w pośpieszną naprawę stanu kont tych, którym uda się jeszcze zrobić tu jakąś transakcję nie zważając na jej późniejsze koszty.

▬ ▬ ● ▬