Obiecująco

Fot. fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com

Komplet polskich drużyn ma szansę zameldować się w trzeciej rundzie kwalifikacji do europejskich pucharów. Taki wniosek nasuwa się po czwartkowych meczach.

Choć trzeba zacząć od wtorkowego i wspomnieć, że Lech Poznań już awans wywalczył, pokonując w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów Breiðablik aż 7:1. Przecież prędzej na pięknej i zimnej Islandii przy okazji środowego rewanżu zapanują czterdziestostopniowe upały, niż tę przewagę utraci.

Raków pokonując w Częstochowie 3:0 słowacką Žilinę w kwalifikacjach do Ligi Konferencji, też mocno przybliżył się do awansu, choć w tym wypadku obwieszczenie tego przed rewanżem zahaczałoby już o grzech pychy. Rywale po pierwszej bezbramkowej połowie mogli, a nawet powinni prowadzić, bo stworzyli sobie dwie dogodne sytuacje do zdobycia bramki. Stworzyli po kontratakach, poza którymi prawie wyłącznie się bronili, choć przyznać trzeba, że umiejętnie. Bo trzeba też przyznać, że ich trener Pavol Staňo, który przez pół kariery grał w Polsce, a potem sprawdzał się też w szkoleniowej roli, opracował skuteczną taktykę, która przynosiła jego drużynie pożądany efekt.

Nie budowałbym jednak na tym teorii, że gdyby choć jedną sytuację Žilina wykorzystała, mecz mógłby się różnie potoczyć. Wydaje się, że Raków byłby w stanie stratę odrobić z nawiązką, bowiem po przerwie totalnie zdominował rywali aplikując im trzy gole. Z każdą minutą jego większy potencjał był coraz bardziej widoczny. Gdy prowadził 2:0, a goście grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Jána Minárika, trenera Staňo za bardzo poniosła fantazja i wiara w możliwość zniwelowania niekorzystnego wyniku, bo dalej kazał swoim piłkarzom stosować pressing. Taktyka okazała się samobójcza, bo skończyła się utratą trzeciej bramki.

Cenne, choć nie tak przekonujące zwycięstwo, odniosła w tych samych rozgrywkach Jagiellonia Białystok, wygrywając na wyjeździe z serbskim FK Novi Pazar 2:1. Obawiałem się, czy po klęsce 0:4 z Bruk-Betem Nieciecza na inauguracje Ekstraklasy, nie przegra w kolejnym meczu sama ze sobą. Jej piłkarze szybko zdobywając bramkę pokazali, że zdołali wyrzucić koszmar z głów. I choć prowadzenie później stracili, zdołali zwycięskiego gola zdobyć w doliczonym czasie gry, więc trudno przed rewanżem nie być nastawionym pozytywnie, pod warunkiem zachowania w nim pełnej koncentracji.

Z polskich drużyn teoretycznie najtrudniejsze zadanie w drugiej rundzie kwalifikacji miała Legia Warszawa, która w Lidze Europy mierzyła się w Ostrawie z czeskim Banikiem. I będzie miała takie samo również w rewanżu, bowiem mecz zakończył się remisem 2:2. Ważne, że na wyjeździe nie „pękła”, bo dwa razy przegrywała i dwa razy zdołała wyrównać. Po raz drugi tuż przed końcem, co ma kluczowe znaczenie przed rewanżem. Trener Banika Pavel Hapal, który pracował wcześniej w Zagłębiu Lubin, pragmatycznie pozwolił Legii grać, starając się ją karcić za popełniane błędy, co się dwa razy udało jego drużynie.

Rewanż zapowiada się naprawdę ciekawie, oby ze szczęśliwym zakończeniem dla warszawskiego zespołu. Gdyby tak było, istnieje spore prawdopodobieństwa, że cała polska pucharowa czwórka zameldowałaby się w komplecie w trzeciej rundzie kwalifikacji do europejskich pucharów.

▬ ▬ ● ▬