O czym nie wolno zapomnieć

Fot. Trafnie.eu

Manchester United przegrał z drugoligowym Bristol City w ćwierćfinale Pucharu Ligi i odpadł z rozgrywek. Sensacja? Z pewnością, ale…

Po końcowym gwizdku kibice oszaleli ze szczęścia, wbiegli na boisko. Trudno się dziwić, bo po raz trzeci w historii drużyna Bristol City awansowała do półfinału Pucharu Ligi, poprzednio w 1989 roku. To największe jej osiągnięcie w tych rozgrywkach.

W środowy poranek oglądałem fragment ostatniej konferencji prasowej Jose Mourinho przed meczem. Stwierdził, że The Championship, czyli druga liga angielska, prezentuje wysoki poziom, coraz wyższy z każdym rokiem, że rywali nie wolno lekceważyć. Tym bardziej, że są w czubie tabeli i walczą o awans do Premier League.

Nie wierzę jednak, by on wierzył, że jego drużyna pożegna się z rozgrywkami przegrywając w Bristolu 1:2 po bramce straconej w ostatniej minucie. Z pewnością starał się maksymalnie zmotywować swoich piłkarzy. Chyba nie do końca mu się to jednak udało. A może była to misja niewykonalna?

Zacząłem się nad tym zastanawiać po przeczytaniu wywiadu z… Adamem Hlouskiem. Tak opisał niedawne spotkanie Legii z Piastem (za: przegladsportowy.pl):

„Pierwszy raz w karierze grałem w meczu, w którym mieliśmy jednego zawodnika więcej, a wydawało się, jakbyśmy grali o jednego mniej. Mieliśmy dużo strat, zagrywaliśmy ryzykowne piłki, zawodnicy Piasta przejmowali je i rozpoczynali ataki. To był mecz, o którym jak najszybciej trzeba zapomnieć”.

NIE!!! Wręcz przeciwnie, nie wolno zapomnieć, trzeba przypominać przy każdej okazji. Bo to przecież wymarzony dowód ilustrujący moją (pewnie nie tylko moją) teorię, że piłka jest przede wszystkim grą głów, a dopiero później nóg!

Przykładów można znaleźć znacznie więcej niż się komukolwiek wydaje. Oto mecz ostatniej kolejki Bundesligi. RB Lipsk podejmuje Herthę Berlin i liczy na zwycięstwo. Ale to goście w szóstej minucie zdobywają bramkę. Minutę później tracą jednak piłkarza wyrzuconego z boiska. Choć grają w osłabieniu strzelają jeszcze dwa gole! Dopiero wtedy Lipsk się budzi i trafia dwa razy. Za późno i za mało, bo przegrywa 2:3. Czy i w tym przypadku zadziałał efekt, o którym wspominał Hlousek?

A poniedziałkowy mecz Górnika z Cracovią i klęska 0:4? Trener Marcin Brosz mówił, że będzie najtrudniejszy dla jego drużyny na jesieni. Miał rację. Nawet nie chodzi o świadome lekceważenie Cracovii dołującej w tabeli, ale o pewien mechanizm myślenia, być może podświadomy. I być może zadziałał także w meczu Manchesteru United z Bristol City.

Mourinho pewnie stawał na głowie, by zawodnicy zachowali pełną koncentrację i mobilizację. Do wszystkich głów raczej nie dotarł, albo one pracowały na swoich własnych częstotliwościach. Dzięki temu piłka czasami bywa nieprzewidywalna, dlatego jest tak ciekawa.

▬ ▬ ● ▬