Nieciekawe środowisko

Fot. Trafnie.eu

W kończącym się tygodniu trafiłem na wypowiedzi, które w fatalnym świetle przedstawiają środowisko piłkarskie. Autorami są niestety osoby dobrze je znające.

Ukazała się książka byłego speakera Legii Wojciecha Hadaja. Przez wiele lat wzbudzał emocje swoimi wypowiedziami przy okazji meczów na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Zawsze podkreślał oddanie dla warszawskiego klubu. Może za bardzo, bo został bezceremonialnie pogoniony z Legii, gdy pojawiła się w niej nowa władza.

Oczywiście nikt nie ma obowiązku zatrudniania kogoś dożywotnio tylko ze względu na deklarowaną lojalność do klubowych barw. Ale warto takiemu oddanemu pracownikowi przynajmniej na pożegnanie powiedzieć dlaczego zrezygnowano z jego usług. Hadaj nie pozostawia wątpliwości, że w jego byłym klubie panują już nowe zwyczaje. Na pytanie - „Powody zwolnienia?” - odpowiedział (za: sport.pl):

„Nigdy mi ich nie przedstawiono. Nie usłyszałem ich ani od prezesa Mioduskiego, ani od osób, które oddelegował do mojego zwolnienia, czyli od panów Jarosława Jankowskiego i Łukasza Sekuły”.

W przedstawianym przez niego opisie środowiska najgorsze nie są jednak klubowe władze, ale sami zawodnicy. Przejechał się po nich straszliwie twierdząc, że tylko kilku na kilkuset piłkarzy jest normalnych:

„Takich, którzy wiedzą, że istnieją zasady dotyczące dobrego wychowania, mają szacunek do starszych. Wiedzą, że pieniądze w życiu to nie wszystko, że piłka nożna to zupełnie nieważna rzecz”.

Na pytanie o resztę, stwierdził:

„Reszta ma w głowie tylko pieniądze, jest kompletnie nieprzywiązana do klubu. To przepłaceni egoiści, do tego często leniwi, którzy myślą, że jak mają na koncie więcej od innych, są lepszymi ludźmi”.

Równie nieciekawą opinię o środowisku ma Cezary Kucharski, były zawodnik, a dziś piłkarski agent, kojarzony przez ostatnie lata przede wszystkim ze współpracy z Robertem Lewandowskim. Na pytanie - „Ma pan przyjaciół w środowisku piłkarskim?” - odpowiedział:

„Mam dobre relacje z wieloma osobami, ale raczej nie można tego nazwać przyjaźniami. Dawno temu zrozumiałem, że jeśli chcę się rozwijać jako człowiek, muszę wyjść poza środowisko. Przyjaźnię się z wieloma osobami spoza piłki, którzy osiągnęli sukces na innych płaszczyznach i mają inne spojrzenie na pewne rzeczy”.

Kucharski od lat nie przepada, z wzajemnością, za Zbigniewem Bońkiem. W środowisku, poza które stara się wyjść, nie jest to żadną tajemnica. Dlatego nie powinna być zaskoczeniem odpowiedź na pytanie,  czy jest coś, za co ceni Bońka jako prezesa:

„Tak, cenię go za to, jak zarządza mediami i jak podporządkował sobie dziennikarzy”.

Jeśli można kogoś pochwalić, jednocześnie wbijając mu szpilę, Kucharskiemu udało się perfekcyjnie! Jego uwaga niestety jest jak najbardziej prawdziwa, o czym wspominałem wielokrotnie. Tylko drobiazg – proszę nie generalizować. Na szczęście nie wszyscy dają sobą zarządzać. Nieskromnie powiem, że nikomu nie dałem się podporządkować i na żadnej smyczy nie chodzę. Gdybym kogoś nie przekonał, niech trochę poszpera i poczyta na tej stronie o (nie tylko) „obywatelu Włoch”.

Puentą do tych niezbyt budujących cytatów niech będzie zdanie, jakie usłyszałem w niedzielę, oglądając jedną z telewizji. Otóż głos zabrał ten, który na temat prezesa PZPN ma zupełnie odmienne zdanie ode mnie. To tak na marginesie, bo wypowiadał się na inny piłkarski temat. I stwierdził, że:

„W życiu trzeba przekazać czasem taki mesydż”.

No to ja chciałem przekazać, nie tylko jemu, swój mesydż, że jak się mieszka w Polsce, warto starać się mówić poprawnie po polsku. Naprawdę warto...  

▬ ▬ ● ▬