Naturalny odsiew

Przeczytałem tekst o młodym bramkarzu z Irlandii. Od razu przypomniał mi się młody obrońca ze Stanów Zjednoczonych. Obu łączą polskie korzenie i coś jeszcze.

W maju pisałem o piłkarzu drużyny New York Red Bulls występującej w profesjonalnej lidze MLS. Nazywa się Matt Miazga. W polskich mediach częściej występuje jako Mateusz Miazga. Przesympatyczny chłopak, który urodził się w Ameryce, ale jego rodzice są polskimi emigrantami. Może dlatego chce się go na siłę wepchnąć do reprezentacji kraju, w którym się wychowali. Choć Miazga świetnie mówi po polsku, to jednak Amerykanin. Tam się wychował i tam mieszka. Dlatego radziłem, by nie dzwonić do niego dwa razy. Sam musi zdecydować dla kogo chce grać. Reprezentacja to zaszczyt, nie obowiązek.

Teraz kolejny przypadek. „Przegląd Sportowy” napisał o niespełna 19-letnim bramkarzu, który podpisał właśnie profesjonalny kontrakt z Evertonem. Nazywa się Mateusz Hewelt. Jako dziecko wyjechał z Polski z mamą (tam dostała pracę) do Irlandii. Gazecie wyjaśnił:

„Mam tylko polskie obywatelstwo, ale staram się też o irlandzkie. Wszystkie formularze mam wysłane, trzeba poczekać jeszcze może dwa miesiące”.

Hewelt się waha dla kogo grać. Mówi, że Polskę (w której został jego ojciec) kocha jak Irlandię. I kalkuluje:

„Tam nie ma dużo golkiperów na wysokim poziomie, a w Polsce jest wielu. W Irlandii mam większą szansę na powołanie”.

Dzięki Heweltowi uświadomiłem sobie jak strasznie zmienił się ten świat. Żyjemy w globalnej wiosce z wszelkimi tego konsekwencjami, co spowodowało zniknięcie wielu ograniczeń w ludzkich głowach. Samoloty latają często i szybko, dzięki internetowi można być wszędzie, przynajmniej w tym wirtualnym świecie, w ciągu sekundy. Ludzie mają po prostu nie tak silne korzenie jak kiedyś. Wybierają sobie miejsce, gdzie żyje się im lepiej.

Podobnych wyborów dokonują, gdy chodzi o reprezentację. Zaczynają kalkulować, co im się bardziej opłaci, gdzie łatwiej się przebić do podstawowego składu. Potrafię to zrozumieć, choć na pewno nie pochwalam, bo jestem jeszcze ze starego świata. Dlatego zdania nie zmieniam. Tak jak uważałem w przypadku Miazgi, do piłkarza nie należy dzwonić dwa razy. Nie wolno nikogo namawiać do reprezentowania Polski. To jest zaszczyt, a nie powód do kalkulacji.

Irytuje mnie stawianie sprawy, że reprezentacja może stracić kolejny talent. Nie może stracić kogoś, kto nie chce dla niej grać. To raczej odsiew naturalny i można tylko się cieszyć, że polskich barw nie będzie bronił zawodnik nie mający do tego przekonania.

Nie chcę, by w reprezentacji kraju, w którym się urodziłem i mieszkam, grali piłkarze tylko dlatego, bo im się to bardziej opłaca, bo przekalkulowali sobie za i przeciw. Mam prawo tak myśleć, jak oni prawo do kalkulacji. Ale to już wyłącznie ich problem...

▬ ▬ ● ▬