Na razie mnóstwo pytań

Fot. Trafnie.eu

Poniedziałkowy mecz Wisły Płock z Górnikiem Zabrze zakończył pierwszą kolejkę ligową. Zdecydowanie za wcześnie na wyciąganie jakichkolwiek wniosków, więc...

Kiedyś deklarowałem, że na pierwsze refleksje można sobie pozwolić po minimum trzech czy pięciu kolejkach. I nic się w tym względzie nie zmieniło. Po zaledwie jednym meczu każdej drużyny uprawnione wydaje się jedynie zasygnalizowanie kilku kwestii, które pozostają ze znakiem zapytania. 

Choćby takiej związanej z pierwszym meczem inaugurującej kolejki Arki z Jagiellonią - czy gospodarze zaczęli już bronić się przed spadkiem? Mam nadzieję, że nie, bo bardzo lubię Gdynię, świetnie się w niej czuję i chciałbym, żeby nadal miała reprezentanta w najwyższej lidze. Porażka 0:3 jest bolesna i daje dużo do myślenia. Tym więcej, że poprzednie sezony zbyt budujące w lidze, odwrotnie niż w Pucharze Polski, nie były.

Trudno się więc nie obawiać, że rozpoczęty właśnie kolejny będzie podobny, czy nawet gorszy. Gdy niemal wszyscy trenerzy przed startem ligi chórem przekonywali, że ją zawojują, Jacek Zieliński wyraźnie z nimi kontrastował. Mówił o wyrwanych „trzech zębach trzonowych” (z klubu odeszli: Michał Janota, Marko Vejinović i Luka Zarandia), co automatycznie dawało dużo do myślenia. A w następnej kolejce będzie trudno o punkty, bo Arka zagra na wyjeździe z Pogonią.

W Szczecinie euforia po wyjazdowym zwycięstwie 2:1 nad Legią. Pierwszym takim odniesionym w Warszawie po trzydziestu sześciu latach! Przeczytałem, że był to „fenomenalny mecz” Zvonimira Kozulja i Adama Buksy. Jaki fenomenalny, litości! Grali naprawdę dobrze, sprawnie rozmontowali obronę rywali wymieniając się bramkami i asystami. Ale tego dnia mało kto z takim zadaniem by sobie nie poradził w konfrontacji ze słabą Legią. Jeśli to był więc ich fenomenalny występ, za chwilę zabraknie skali, właściwie już zabrakło.

Należy zadać sobie pytanie – czy mają rację kibice Pogoni, którzy podczas meczu w Warszawie śpiewali:

„Gramy o mistrza, Portowcy gramy o mistrza”… ?

Pierwsza przychodząca do głowy refleksja – oczekiwania zdecydowanie ponad miarę. Ale szybko pojawiło się kolejne pytanie – czy po sezonie, w którym Piast został mistrzem, cokolwiek może jeszcze zaskoczyć? Albo inaczej – czy zaskoczeniem mógłby być jakiś kolejny nieoczekiwany mistrz?

Oczekiwanym mistrzem byłaby z pewnością Legia, ale pod warunkiem, że ktoś nie widział jej inauguracyjnego meczu. Co prawda w ostatnich latach tradycyjnie zaczynała sezon od porażki, ale… Jakie pytanie związane z warszawskim klubem można by zadać? Może takie – dlaczego Legia jest ciągle jednym wielkim znakiem zapytania?

Przecież nowy sezon miał być nowym otwarciem. Przecież w lecie wreszcie dokonała (podobno) świetnych transferów. Przecież ciągle ma największy potencjał w lidze. Przecież jej jasno określonym celem jest odzyskanie mistrzostwa. Dlaczego więc w niedzielę zagrała, jak zagrała?

Jej trener Aleksandar Vuković podzielił się następującą refleksją:

„Trzeba przyjąć to na klatę. Nie ma co płakać po jednym meczu ligowym. Wiem, że skala trudności rośnie, my musimy skupić się na następnym meczu”.

Na konferencji prasowej był wyjątkowo spokojny w odróżnieniu od tej po ostatnim meczu ubiegłego sezonu z Zagłębiem Lubin. Wtedy w niezwykle emocjonalny sposób dał upust swojej frustracji, mówiąc między innymi o roli swojej i swoich potencjalnych następców:

„By trener nie był już żadnym zakładnikiem, tylko był trenerem”.

W związku z tym pytanie – czy w Legii trener jeszcze jest zakładnikiem, czy już tylko trenerem?

▬ ▬ ● ▬