Na ławę, niestety…

Fot. Mikołaj Barbanell/shutterstock.com

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia, w którym wybrano selekcjonera reprezentacji, o nim za wiele nie będzie. Będzie za to o jego piłkarzach.

Po trwającym kilka dni serialu z Fernando Santosem w roli głównej, chyba wszyscy mają chwilowy przesyt informacji na temat Portugalczyka. Dajmy mu więc odpocząć. Warto zająć się tymi, których na najbliższe mecze może powołać. 

Szczególnie Jakub Kiwior był ostatnio mocno eksploatowany w rodzimych mediach, stając się ich bohaterem w kończącym się tygodniu. Powodem była zmiana klubu, czyli jego transfer z włoskiej Spezii do Arsenalu Londyn. Nawet trudno się dziwić, bo to jak przesiadka z normalnego samochodu do wypasionej limuzyny. Serie A jest co prawda jedną z pięciu najsilniejszych lig w Europie, ale nie może się raczej równać z Premier League. Tak jak Spezia, znajdująca się tuż nad strefą spadkową, nie może się równać z Arsenalem liderującym tabeli.

Rodakom Kiwiora, podnieconym zmianą przez niego klimatu, puściły wszelkie hamulce i dlatego dowiedziałem się, że to „hitowy transfer”, a nawet więcej (za: przegladsportowy.onet.pl):

„To jeden z najważniejszych ruchów transferowych w historii polskiej piłki. Sprowadzenie obrońcy na Emirates Stadium zostało wykonane przez londyński klub bardzo po cichu. Przyczyn tego nastawienia trzeba szukać w tym, co się stało pomiędzy Kanonierami a Chelsea w sprawie transakcji Mychajło Mudryka. Jak wszyscy wiedzą, Arsenal ostatecznie przegrał pojedynek z The Blues o pozyskanie ukraińskiego napastnika – a wcześniej nad tym transferem pracował już od dłuższego czasu.

Z tego powodu szefowie Kanonierów wpisali do kontraktu specjalną klauzulę, którą można określić mianem „prawa do prywatności”. Zainteresowane strony nie mogły mówić nikomu o negocjacjach, inaczej transakcja nie doszłaby do skutku. W tym przypadku Arsenal, Spezia oraz świta zawodnika dotrzymały słowa i Kiwior przeniósł się do Londynu za kwotę 25 milionów euro”.

Tak relacjonuje się tylko transfery prawdziwych gwiazd. Przy okazji od razu sprawdzono konto bankowe Kiwiora (za: wp.pl):

„Polak będzie inkasował około 42 tysięcy funtów tygodniowo”.

Z polskiej perspektywy wszystko wygląda wręcz imponująco. No, prawie, bo jest jeden problem. Z tych dwóch wymienionych gwiazd w cytowanym fragmencie Mudryka zdążyłem już zobaczyć w akcji w nowych barwach, Kiwiora niestety nie. Bardziej realistycznie patrzący na jego zmianę barw klubowych redaktorzy zauważyli bowiem, że (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Trzeba jednak pamiętać, że Kiwior, który w tym sezonie Serie A rozegrał niemal 1500 minut, w Arsenalu nie będzie mógł liczyć na regularną grę. Arteta rzadko rotuje składem, a pewne miejsce w obronie u Hiszpana mają Gabriel, Saliba i Ben White - wystawiany na prawej stronie defensywny nominalny stoper”.

Czyli mówiąc wprost, kupiono go jako uzupełnienie kadry, a więc na ławę. Musi mocno walczyć o miejsce w składzie, co nie będzie proste na pewno. Świadczy o tym choćby piątkowy mecz w Pucharze Anglii z Manchesterem City, który Kiwior spędził na ławie właśnie.

Ponieważ ostatnio był podstawowym obrońcą reprezentacji Polski (zagrał we wszystkich jej czterech meczach w finałach mistrzostw świata w Katarze), nie jest to zbyt optymistyczny wniosek przed ruszającymi pod koniec marca eliminacjami do mistrzostw Europy. Tym bardziej, że w niemal identycznej sytuacji znalazł się inny obrońca Bartosz Bereszyński. W Sampdorii Genua grywał regularnie. Gdy w styczniu został wypożyczony do Napoli, co zostało w mediach odtrąbione jak jego „spełnienie marzeń”, też wylądował na ławie. Obejrzał z jej perspektywy trzy mecze Napoli w Serie A. Zagrał tylko w wyjściowym składzie w jednym w Pucharze Włoch.

I jeszcze jeden potencjalny reprezentacyjny obrońca w styczniu zmienił barwy. W tym tygodniu Jan Bednarek powrócił do Southampton z wypożyczenia do Aston Villi. To miało być dla niego najlepsze rozwiązanie, bowiem na jesieni wystąpił tylko w trzech meczach Premier League (i jeszcze w dwóch pucharowych) w barwach klubu z Birmingham. Ale czy jego sytuacja rzeczywiście zmieni się na korzyść? Po powrocie do Southampton zaliczył tylko trzy minuty w półfinale Pucharu Ligi Angielskiej z Newcastle United. W kolejnym spotkaniu, w Pucharze Anglii z Blackpool, nie było go w kadrze meczowej.

Na razie więc bardziej zasadne od wszelkich dywagacji, czy reprezentacja ma grać bardziej ofensywnie, czy defensywnie, trójką, czwórką czy piątką obrońców, bardziej zasadne wydaje się pytanie – kto ma te koncepcje w jej meczach wprowadzać w życie?

▬ ▬ ● ▬