Liczby, cyferki, kolory i...

Fot. Trafnie.eu

Kamil Grosicki zdobył się na szczere wyznanie, które zrobiło na mnie wrażenie. Chyba nie tylko na mnie. Od razu przypomniałem sobie jeszcze o kimś.

Piłkarz Pogoni Szczecin i reprezentacji Polski zmagał się z uzależnieniem od hazardu i do bólu szczerze opowiedział o tym w programie w „Kanale Sportowym” (za: przegladsportowy.onet.pl):

„To jest nieuleczalna choroba. Gdy zobaczę Marriott, to moim pierwszym skojarzeniem jest kasyno. Patrzę na Pałac Kultury w telewizji - widzę kasyno”.

Wciągnął się w to poprzez piłkarskie środowisko:

„Byłem młody, jeszcze w czasach Pogoni starsi koledzy zaprowadzili mnie do miejsca, w którym uprawia się hazard. Tego najbardziej żałuję. To był początek, w którym mi się to spodobało. Później to był mechanizm, nad którym nie miałem kontroli. Tylko czekałem na czas wolny i jechałem do kasyna”.

Uzależnienie nie pozwoliło na normalne funkcjonowanie:

„Wszystko wydawałem. Jak na przykład chciałem coś do jedzenia, to wysyłałem kogoś, aby mi kupił. W głowie miałem liczby, cyferki i kolory”.

Czytając szczere do bólu i wstrząsające wyznania, przypomniałem sobie o innej, jeszcze bardziej tragicznej historii związanej z hazardem. Ryszard Staniek, były reprezentant Polski, między innymi srebrny medalista olimpijski z Barcelony w 1992 roku, opowiedział o swoim bracie Mirosławie, również byłym piłkarzu, choć mniej znanym od niego. Razem grali między innymi w Górniku Zabrze i Odrze Wodzisław Śląski. Jego życie zakończyło się tragicznie. Dlaczego? Ryszard Staniek odpowiedział tak (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Hazard i tyle. (…) Leczył się, ale to było mocniejsze od niego”.

I wyjaśnił:

„Pracował w aptece jako dostawca lekarstw. Wziął zaliczkę, a potem całą przepiep****. Potem szef go wezwał, a Mirek spanikował. Był wtedy na działce z żoną. Powiedział jej, że musi jechać do domu po pieniądze, ale zamiast tego się powiesił. Trudno mi o tym mówić, ale taka jest prawda”.

Takie tragiczne żniwo potrafi zebrać „nieuleczalna choroba”, jak ją określił Grosicki. Szkoda, że nie wszystkim starcza wyobraźni, by to zrozumieć. Jednemu na pewno nie wystarczyło, skoro stwierdził (za: sport.pl):

„Jeśli wziąłem kilka lat temu pieniądze za reklamę piwa, to przecież nie zachęcałem, żeby kierowcy pili. Ci, co chcą i mogą, niech piją. Ci, co chcą i mogą, niech grają. Obstawianie wyników meczów to jest zabawa dla kibiców. Dlaczego tak trudno to rozróżnić?”

Kto to taki? Też związany z piłką, wcześniej na prezesowskim stołku, a przy tym wyjątkowo wygadany i z mocno narcystycznym skrzywieniem. Pomyślcie chwilę, bo to naprawdę bardzo proste pytanie...

▬ ▬ ● ▬