Kto zgarnął prawie wszystko?

Fot. Trafnie.eu

Tradycyjnie po zakończeniu sezonu w Warszawie odbyła się Gala Ekstraklasy, na której nagrodzono najlepszych w rozgrywkach ligowych zawodników i trenera.

Jak zawsze w takich przypadkach było miło, a uśmiechy na twarzach (nie tylko) nagrodzonych stanowiły nieodłączny element imprezy. Wszyscy elegancko wystrojeni, a z niektórymi także, w wystrzałowych kreacjach, ich żony czy sympatie. Najwięcej powodów do zadowolenia mieli przedstawiciele dwóch klubów, których drużyny zajęły dwa pierwsze miejsca w końcowej tabeli, czyli Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa. Zgarnęli prawie wszystkie nagrody, przynajmniej te najważniejsze. Oto ich lista:

Piłkarz Sezonu: Ivan Lopez (Raków Częstochowa)

Bramkarz Sezonu: Vladan Kovacević (Raków Częstochowa)

Obrońca Sezonu: Bartosz Salamon (Lech Poznań)

Pomocnik Sezonu: Ivan Lopez (Raków Częstochowa)

Napastnik Sezonu: Mikael Ishak (Lech Poznań)

Trener Sezonu: Maciej Skorża (Lech Poznań)

Młodzieżowiec Sezonu: Jakub Kamiński (Lech Poznań)

Król Strzelców: Ivan Lopez (Raków Częstochowa) – 20 goli

Gol Sezonu: Fabian Piasecki (Śląsk Wrocław) – z 5. kolejki w meczu Piast – Śląsk

Choćby pobieżna lektura zwycięzców nie pozostawia złudzeń, że w Ekstraklasie najważniejsze role odgrywają cudzoziemcy. To właśnie oni zdominowali wszystkie kategorie, nie licząc nagrody dla młodzieżowca, czyli wybranego spośród samych Polaków. Mam na myśli nominowanych do nagród w pięciu kategoriach. Na 25 możliwych miejsc naszych było tylko ośmiu, czyli niecała jedna trzecia! A prawdziwym królem sezonu został Ivan Lopez, zwycięzca w aż trzech kategoriach.

Wspominam o tym nie przez przypadek, bo najpewniej w przyszłym sezonie znów się zacznie dyskusja o „szrocie”, który zabiera miejsce zdolnej polskiej młodzieży. Z reguły przed każdą galą na koniec sezonu następuje zanik pamięci i zaczyna się chwalenie tych, którzy w kończącym się grali najlepiej. I z reguły są to właśnie obcokrajowcy.

Przyszło mi do głowy szalone porównanie, ale uważam, że wyjątkowo trafne. Z obcokrajowcami w polskiej lidze jest trochę jak z… teściowymi. Kilka razy się zastanawiałem, czy te obrzydliwe teściowe robiące piekło z życia zięciów i synowych, to jednocześnie te ukochane babcie, które najcieplej wspominamy z beztroskiego dzieciństwa?

Czy więc ci „szrotowaci” cudzoziemcy, których nazjeżdżało do Polski dosłownie stadami, to ci sami grajkowie, których podziwiamy w wielu meczach, bo są (niestety!) lepsi od naszych, a później nagradzamy na koniec sezonu?

I jeszcze o wątpliwości co do wyboru w jednej kategorii. Chodzi o najlepszego trenera, czyli o brak idealnego wyboru. Sam wspominałem o „zarządzaniu egoizmami” w szatni, z czym Maciej Skorża sobie poradził, skoro został mistrzem i trenerem sezonu.

Ale moim zdaniem Marek Papszun z Rakowa też na jakąś nagrodę zasłużył. Zawsze przy ocenie trenerów patrzę co mieli na początku (jakie możliwości, potencjał zawodników itd.), a co osiągnęli. I Papszun z Pucharem Polski i wicemistrzostwem był tylko o kroczek za Lechem, na pewno z nieporównanie mniejszymi możliwościami. Ale jak to w takich przypadkach bywa, wszystkim się nie dogodzi.

▬ ▬ ● ▬

Galeria