Kto nie został... Żugajką?

Fot. Christian Bertrand

W Warszawie odbyła się pierwsza korespondencja prasowa reprezentacji Polski na zgrupowaniu przed meczami barażowymi do finałów mistrzostw Europy.

Miała jednego bohatera i to nawet jeszcze zanim się… rozpoczęła. Stali bywalcy konferencji wiedzą, że na pierwszej na każdym zgrupowaniu pojawia się aktualny selekcjoner i Robert Lewandowski. Tak jest od lat. Trenerzy się zmieniają, a on ciągle trwa na stanowisku jako kapitan reprezentacji i swoją obecnością na konferencji nieformalnie rozpoczyna każde zgrupowanie.

Tym razem przygotował sobie błyskotliwe wejście, zaliczając dzień wcześniej wyjątkowy występ w barwach Barcelony. Jego drużyna wygrała w Madrycie z Atletico 3:0, co, biorąc pod uwagę rozmiary zwycięstwa, klasę rywali oraz fakt, że ci u siebie nie zwykli przegrywać, jest wyczynem naprawdę godnym uwagi. A Polak był bezdyskusyjnie najlepszym aktorem tego widowiska zaliczając jedno trafienie i dwie asysty.

Nastały więc trudne dni dla wszystkich, a to całkiem spore grono, którzy jeszcze niedawno obwieszczali „koniec Lewandowskiego”, radzili nie powoływać go już do kadry czy, w najlepszym razie, odebrać mu w niej kapitańską opaskę. Tylko czekali, by mu przyłożyć, czego dowód, z końca ubiegłego roku, poniżej (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Podsumowanie ostatnich występów Lewandowskiego w Barcelonie również nie jest optymistyczne. Wynika z niego, że w Hiszpanii pożegnano by się z nim bez większego sentymentu”.

Jakoś się jednak nie pożegnano w zimowym oknie transferowym i dziś można przeczytać o nim same zachwyty (to samo źródło):

„Kibice Blaugrany, eksperci i osoby śledzące karierę polskiego napastnika nie mają większych wątpliwości, że ten rozegrał w niedzielę prawdopodobnie najlepszy mecz, odkąd gra w katalońskim klubie. 35-latek cztery dni przed meczem z Estonią zachwycił wszystkich”.

Odnoszę wrażenie, że niestety niektórzy mają zaniki pamięci, a pewnie jeszcze nie raz im się to przytrafi. Natomiast wyraźną utratę kontaktu z rzeczywistością dało się zauważyć u jednego z redaktorów na poniedziałkowej konferencji prasowej, który jako pierwszy zadał pytanie:

„Ostatnio twoja forma wyraźnie zwyżkuje i chciałbym się zapytać, czy ma to związek z Julią Żugaj i czy zostałeś może Żugajką?”

Lewandowski zareagował śmiechem i długo musiał dochodzić do siebie. Jego reakcja stanowiła najlepszą odpowiedź na pytanie, na które formalnej odpowiedzi nie udzielił. A ja nie mam już wątpliwości, że żyjemy w alternatywnych rzeczywistościach i w niektórych nie wiem jak się poruszać. Choćby dlatego, że wspomnianej pani nie znam i niespecjalnie mam ochotę się dowiedzieć czym się zajmuje, bowiem influencerzy, jak jest tytułowana, kojarzą mi się raczej wybitnie pejoratywnie. Natomiast autor pytania kojarzy mi się jednoznacznie z mediami, które niestety coraz skuteczniej próbują kreować alternatywną rzeczywistość. 

▬ ▬ ● ▬