Kto nie powinien zabierać głosu?

Fot. Trafnie.eu

Były prezes PZPN znów w formie. Już nie pyta dziennikarza - „czy mam tu uklęknąć?” A skoro nie pyta, zaczyna pouczać innych. Czyli jak zwykle.

Zbigniew Boniek, bo oczywiście o nim mowa, był gościem programu „Cafe Futbol” w Polsacie. Poruszano w nim temat wyboru nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Skoro mówiono o nowym, wspominano oczywiście też o odejściu poprzedniego. Dla pana prezesa to niezbyt miły temat, ale rozczarowani musieli być wszyscy, którzy oczekiwali w jego wypowiedziach choć trochę więcej pokory po dezercji Paulo Sousy, którego sam przecież wybrał przed rokiem („Zibi, top”!). Nic z tych rzeczy.

Oglądający program nie mieli wyboru, musieli wyciągnąć oczywisty wniosek - zamieszanie z pilnym poszukiwaniem nowego selekcjonera na pewno nie było spowodowane jego wcześniejszą błędną nominacją. Wskazał jednoznacznie, kto jest za to odpowiedzialny:

„Wydaje mi się, że w PZPN-ie wszyscy byli zadowoleni, że 26 [grudnia] Sousa zadzwonił do swojego przełożonego i się spytał, czy jest taka możliwość, żeby rozwiązali kontrakt. Bo były dwie możliwości. Albo Czarek [Kuesza] by mu powiedział:

»Panie trenerze, dziękuję, do widzenia. Nie ma tematu«.

Odłożył słuchawkę, czyli [Sousa] dalej jest selekcjonerem, media nie mają tematu, nie ma żadnego ataku, nie ataku, czy coś takiego. Bo biznes piłkarski taki jest”.

Proste, prawda? Kuleszy zachciało się zwalniać (!) Sousę, to ma. Dobrze mu tak. Wręcz genialne odwrócenie sytuacji. To potrafią chyba tylko ludzie z równie silnym narcystycznym usposobieniem, co pan Boniek.

Jego wypowiedź potraktowałbym jako pouczającą lekcję mistrza dobrego samopoczucia i zamknął temat telewizyjnego programu, gdyby nie dalsze dywagacje byłego szefa PZPN. Otóż wypowiedział się także na temat potencjalnych asystentów selekcjonera reprezentacji, czy raczej ich marginalnej roli. I dał taki przykład:

„My się lubimy oszukiwać. Beenhakker miał w Polsce sztabowców Polaków, a jego prawą ręką był (…) Frans Hoek. A reszta była po to, żeby dobrze wyglądali... Pracowali, oczywiście, ale nie decydowali”.

Pomyślałem, że już za bardzo zaczął pływać po oceanie własnej nieomylności, więc postawiłem skonfrontować jego wypowiedź ze stanowiskiem na wspomniany temat Jana de Zeeuw, dyrektora polskiej reprezentacji za czasów Beenhakkera. Nie przypadkowo z nim, bo pamiętam, jak kiedyś mi opowiadał o reakcjach swojego rodaka na trenerskiej ławce. Mniej więcej po dziesięciu minutach meczu ten zawsze pytał swoich asystentów:

„Słucham? Jakie uwagi?”

Pozostający w pamięci opis zachowania holenderskiego trenera wyraźnie nie pasuje do opisu kreowanego przez Bońka. Gdy de Zeeuw dowiedział się ode mnie o wygłaszanej przez niego teorii, trochę się zdenerwował:

„To kompletna bzdura, że Beenhakker konsultował wszystko tylko z Fransem Hoekiem! Boniek nie ma prawa oceniać jego pracy, bo ani razu nie był na jego treningu czy zgrupowaniu. Leo kilka razy go zapraszał:

»Zbyszek, przyjedź, pomóż nam«.

Nigdy z zaproszenia nie skorzystał!”

I zaczął opowiadać jak wyglądały relacje Beenhakkera z asystentami:

„Po każdym treningu, nawet jak lał deszcz, siadaliśmy przemoknięci i Leo zawsze pytał:

»Co widziałeś? Jakie są twoje uwagi?«

Rozmawialiśmy też o tym podczas posiłków. Boniek powinien zapytać obecnego selekcjonera, ponieważ Czesław Michniewicz był na naszym zgrupowaniu przed meczem z Portugalią i widział jak funkcjonuje Leo i jego sztab.

Frans Hoek pojawiał się w kadrze tylko tuż przed meczami. Każdy z asystentów – Jan Urban, Adam Nawałka, Bogusław Kaczmarek, Dariusz Dziekanowski, Rafał Ulatowski czy moja skromna osoba – wszyscy dyskutowaliśmy z Leo. A on przed meczami pytał:

»Jak mamy grać? Jaki widzisz skład?«

Gdy każdy przedstawił swoje zdanie, zaczynała się otwarta dyskusja. Pamiętam doskonale taką jedną przed meczem z Belgią w Brukseli. Wszyscy się zastanawialiśmy nad pozycją w drużynie Darka Dudki. Czy jako defensywny pomocnik, czy nie?”

De Zeeuw przy okazji przedstawił własną teorię na temat trenerskich umiejętności Bońka:

„Najlepiej by zrobił, gdyby nie zabierał głosu w sprawach, o których nie ma pojęcia. Może jak był selekcjonerem, to tak właśnie funkcjonował jego sztab? Dobrał sobie wszystkich tylko po to, żeby sam lepiej wyglądał? Być może, bo efekty były niestety żałosne”.

▬ ▬ ● ▬