Kto demoluje szatnię?

Fot. Trafnie.eu

Cristiano Ronaldo udzielił wywiadu, w którym przyznał, co mu się nie podoba w Manchesterze United. Choć go nie cierpię, przyznaję, że intencje miał dobre, ale…

Gdy przeczytałem jedno wypowiedź dla „Sky Sports”, skojarzenie było jednoznaczne – kolejne dąsy naburmuszonego narcyza. Bo jak inaczej rozumieć takie stwierdzenia (za: sport.tvp.pl):

„Nie chcę być tutaj, żeby walczyć o szóste, siódme czy piąte miejsce. Jestem tutaj, żeby wygrywać, żeby rywalizować. Na ten moment nie jesteśmy na najwyższym poziomie. Przed nami długa droga, żeby to poprawić, ale wierzę, że jeżeli zajdą zmiany w naszych głowach, to możemy osiągać wielkie rzeczy”.

Przecież zaledwie przed kilkoma miesiącami był zachwycony powrotem do Anglii po wielu latach występów w Realu Madryt i Juventusie Turyn. Zdążył jeszcze kilkakrotnie wycałować emblemat Manchesteru United po strzelanych bramkach, ale szybko się okazało, że to zdecydowanie miłość na pokaz? Już mu się nie podoba, już chce odchodzić? Nie wiedział gdzie przychodzi, do drużyny z jakim potencjałem?

Gdy jednak uważniej wczytać się w wywiad, trzeba przyznać, że decydując się na wiele gorzkich słów przynajmniej intencje miał dobre. I przyznaję to, choć od lat nie cierpię tego narcyza! Oto kolejny fragment jego wypowiedzi:

„Będę pierwszy do pomocy. Ale jeśli jej nie chcesz, wykonuj swoją pracę, szukaj swojej drogi, staraj się pomóc zespołowi. Mogę rozmawiać z tą osobą cały dzień, ale jeżeli to nie wyjdzie z wnętrza, nie uda się. Kiedy miałem 18, 19, 20 lat, rozmawiali ze mną starsi gracze i mówili: Cristiano, musisz się poprawić”.

Tu już trzeba trochę poczytać między wierszami. Portugalczyk sugeruje, że młodzi piłkarze nie słuchają teraz starszych, czyli także jego. Nie mają więc tak profesjonalnego podejścia do wykonywanego zawodu, jak on. Skoro tak mówi, pewnie ma rację, ale...

Ronaldo w swoim narcystycznym uwielbieniu niestety nie rozumie, że sam bez drużyny nie istnieje. Nawet bez tej, w której ambicje wielu zawodników są na poziomie dla niego nie do zaakceptowania. I chyba już mu się udało tę drużynę zdemolować w szatni, skoro czytam (za: interia.pl):

„W centrum konfliktu znajduje się Cristiano Ronaldo. Według „The Daily Express” jego relacje z trzema zawodnikami nie należą do najlepszych. Po drodze z Portugalczykiem nie mają Edinson Cavani, Mason Greenwood oraz Harry Maguire. Wymienione trio uważa, że Ronaldo kwestionuje ich rolę w drużynie, zaś sam za to dąży do coraz większego wpływu na wydarzenia w zespole. Ronaldo faworyzuje za to graczy mówiących po portugalsku. 36-latek najbliżej trzyma się z Bruno Fernandesem, Diogo Dalotem, Alexem Tellesem oraz Fredem”.

Raczej sytuacja bez wyjścia. Trudno wygrywać, nawet jak się bardzo chce, jeśli drużyny brak, bo ta z Manchesteru wydaję się nią teraz tylko z nazwy. W każdej potrzebni są liderzy, ale niekoniecznie tacy, który swoim ego demolują szatnię, nawet gdy ich profesjonalne podejście do wykonywanego zawodu może być wzorem dla pozostałych. To chyba największy obecnie paradoks Manchesteru United i jego gwiazdy.

▬ ▬ ● ▬