Krótka pamięć, słaby wzrok

Fot. Trafnie.eu

Z tradycyjnego zalewu komentarzy, jak po każdym meczu reprezentacji Polski, wybrałem te dotyczące najbardziej znaczących dla niej zawodników. Choć nie tylko.

Całkiem sporo miejsca poświęcono temu, który w meczu nie… zagrał. Choć jeszcze przed chwilą próbowano przecież przekonywać, że jak nie zagra, świat się nie zawali. Chyba łatwo się domyślić o kogo może chodzić. Okazuje się, że kadra bez niego „to ponury żart” (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Na pewno brakowało Roberta Lewandowskiego, który w polu karnym i tuż przed nim robi różnicę. Arkadiusz Milik nie jest w stanie grać tak jak "Lewy" w tłoku, nie umie wykreować sytuacji z niczego. Niestety Milik w kadrze jest gigantycznym rozczarowaniem”.

Gdy to przeczytałem od razu przypomniał mi się tekst, w którym jeszcze w połowie września próbowano subtelnie podpowiadać nowemu selekcjonerowi, co powinien zrobić z Lewandowskim (za: sport.tvp.pl):

„Chce mi się wierzyć, że u piłkarza, który zagrał tyle meczów w reprezentacji i strzelił tyle goli, wciąż tli się żar. Ale jeśli nie... to nie ma co. Trzeba to jasno przyznać i zapytać, czy mu się jeszcze chce”.

Pamięć chyba krótka, bo jakoś nikt teraz nie pyta, czy Lewandowskiemu się jeszcze chce. Raczej nikt nie próbuje sobie wyobrażać, że może mu się nie chcieć, skoro kadra bez niego, „to ponury żart”. Za taki można też uznać oceny wystawiane przez poszczególne media zawodnikom po meczu z Mołdawią. Tak strasznie krytykowany Milik dostał w szkolnej skali 1-6 ocenę (za: sport.pl) „2+”, a wśród tych najniżej ocenionych w zespole, tylko na „2”, znalazł się między innymi Piotr Zieliński z uzasadnieniem:

„Na początku starcia zanotował fatalną stratę piłki na własnej połowie i zamiast próbować ją odzyskać, tylko bezradnie rozłożył ręce. Po pierwszej połowie miał na koncie aż 16 strat, co mu się nie zdarza. Po przerwie odzyskał nieco wigoru i miał udział przy golu Świderskiego, ale to za mało, by go chwalić. Co z tego, że był liderem w starciu z Wyspami Owczymi, skoro teraz zawiódł najbardziej i nie potrafił wziąć odpowiedzialności na swoje barki. Zakończył mecz z celnością podań na poziomie... 69 procent”.

Ciekawe, że w innych mediach został uznany za jednego z… najlepszych (!) w polskiej reprezentacji z notą „5” i uzasadnieniem (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Pierwsza połowa była jedną z najgorszych w jego wykonaniu w narodowych barwach. Po stratach bezradnie rozkładał ręce, a w ataku był bardzo schematyczny. Momentami wyglądał jak ciało obce, bo nawet obecność drugiej dziesiątki nie pomogła mu w rozgrywaniu.

Zupełnie inaczej wyglądał po zmianie stron. Był znacznie częściej pod grą, imponował podaniami do nieoczywistych adresatów. Asysta do Karola Świderskiego była podsumowaniem dobrej drugiej połowy naszego kapitana”.

Za puentę tego tekstu niech posłuży refleksja, że jednak niektórym pamięć wraca (za: przegladsportowy.onet.pl):

„A pomyśleć, że jeszcze w grudniu kibice w Polsce narzekali na styl, w jakim kadra wyszła z grupy na mundialu. Wtedy narzekaliśmy na remis z Meksykiem, teraz kadra dzieli się punktami z Mołdawią. Czesław Michniewicz nie ma pozytywnego PR z powodu nierozliczonej przeszłości i telefonów do »Fryzjera«, stylu gry kadry, a przede wszystkim afery premiowej, ale jednak jego kadencja może jawić się jako czas sukcesów na tle dokonań następców”.

Histerię, którą wtedy rozpętano, o zbyt mało ofensywnym stylu gry, obśmiewałem konsekwentnie od samego początku. A gdzie są dziś wszyscy, którzy wtedy ją rozpętali??? Dlaczego nie chwalą polskiej reprezentacji po meczu z Mołdawią? Przecież starała się grać ofensywnie, oddając aż 20 strzałów na bramkę.

▬ ▬ ● ▬