Komu bliżej do baraży?

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski zagra we wtorek w Tiranie ważny mecz eliminacyjny do mistrzostw świat z Albanią. Niedawno pokonała ją 4:1, ale ten wynik jest złudny.

W niedzielę w albańskiej telewizji na pasku u dołu ekranu pojawiła się informacja ze skrótami nazw obu krajów i symbolicznym „-2”. Czyli rozpoczęto odliczanie do meczu w sposób zdradzający, że ktoś już nie może się na niego doczekać. Jeszcze dwa dni i się zacznie...

Do tego był na deser, dosłownie i w przenośni, obrazek z obozu albańskiej kadry. Wielki prostokątny czerwony tort z dwugłowym orłem na wierzchu - w kształcie narodowej flagi. Jeden z zawodników, Sokol Çikalleshi, odkroił kawałek widelczykiem i nakarmił słodkim przysmakiem trenera Edoardo Reję. Gdy ten ze smakiem skonsumował porcję, Çikalleshi ucałował go w czoło! Prawie jak ojciec syna, ale w tym wypadku zdecydowanie zamienili się rolami, na co wskazuje choćby pobieżna analiza dat urodzenia. Czyli pełny luz i wręcz bezgraniczne poczucie humoru. Tylko dodam, że włoski trener 10 października obchodził urodziny (skończył 76 lat), stąd opisana uroczystość.

Piłkarze zafundowali mu jeszcze wymarzony prezent, bo chyba lepszego nie mógł sobie wymarzyć. Było nim oczywiście zwycięstwo nad Węgrami w Budapeszcie dzień przed jego urodzinami.

Próbuję sobie wyobrazić, że jakiś polski piłkarz karmi smakołykami Paulo Sousę i zupełnie nie potrafię. A tym bardzie, że ten daje się komuś, czyli jednemu ze swych podwładnych – piłkarzy, całować w czoło. Niby obaj z Reją są południowcami, ale wydaje mi się, że jednak o zupełnie innych temperamentach.

Miejscowa telewizja upaja się decydującą bramkę strzeloną rywalom w sobotę przez Armando Broję w Budapeszcie pokazując ją swoim widzom. To właśnie ona sprawiła, że z taką niecierpliwością wszyscy w Albanii czekają na wtorkowy mecz z Polską. Drużyna, która miała być na dokładkę do grupy I oglądając plecy trzech teoretycznie silniejszych rywali, ma całkiem poważne szanse, by awansować z drugiego miejsca do baraży. Czyli utrzymać to, które zajmuje po dwóch ostatnich kolejkach.

Gdy Albańczycy w euforii, Polacy mocno skupieni, takie odniosłem wrażenie. W dużym skrócie – jeśli we wtorek nasi przegrają w Tiranie, szanse na zajęcie drugiego miejsca w grupie, bo chyba nikt o trzeźwych zmysłach nie liczy na wyprzedzenia Anglii, zachowają jedynie w teorii.

Kamil Glik, który pojawił się na ostatniej konferencji prasowej przed trudnym meczem razem z Sousą, sprawiał wrażenie niesłychanie skoncentrowanego. Stwierdził, że presja powinna podziałać na niego i drużynę mobilizująco, jednocześnie chwaląc rywali za organizację gry w obronie i w kontrataku. I nie miał złudzeń, że nie należy przywiązywać zbyt dużej wagi do niedawnego zwycięstwa Polaków nad nimi w Warszawie aż 4:1.

We wtorek skończy się czarowanie słowami, a zacznie walka na boisku. Przekonamy się kto na pięknym nowoczesnym stadionie Air Albania w Tiranie, przed dwoma ostatnim zaplanowanymi na listopad kolejkami, będzie miał bliżej do baraży.

▬ ▬ ● ▬