Kolejne rozdziały tej samej bajki?

Fot. Trafnie.eu

Dwa kluby Ekstraklasy, Legia i Śląsk, zmieniły w ostatnich dniach właścicieli. Jak zwykle w podobnych okazjach poczyniono zobowiązania, że…

W piątek mieliśmy kolejny odcinek medialnego show w Warszawie. Może nie tak udany jak poprzedni z prezentacją trenera Henninga Berga (do tego jeszcze dojdziemy), ale równie skutecznie przyciągający uwagę. A o to przecież w podobnych akcjach chodzi.

Nowym większościowym udziałowcem Legii został Dariusz Mioduski (80 procent akcji), który odkupił klub od spółki ITI razem z urzędującym prezesem Bogusławem Leśnodorskim (20 procent). Ten ostatni ma pozostać na stanowisku przynajmniej przez trzy najbliższe lata. To pewnik. Reszta jest życzeniem, marzeniem, zamierzeniem - wybierzcie sobie sami.

Nowy większościowy udziałowiec powiedział w wywiadzie dla klubowej strony internetowej:

„Uważam, że nie ma powodu, żeby Legia nie stała się jednym z topowych 30 klubów w Europie, który będzie regularnie grał w fazach grupowych europejskich rozgrywek. To czołowy, stołeczny Klub dużego europejskiego kraju, który ma piękną tradycję, nowoczesny stadion oraz wspaniałych, wiernych i oddanych Kibiców”.

A udziałowiec mniejszościowy, czyli Leśnodorski, stwierdził:

„Mamy konkretne cele. Dajemy sobie 3-5 lat na zbudowanie Klubu na takim poziomie, by oczekiwać, że będziemy grali w fazie grupowej Ligi Mistrzów”.

Należę do chyba już wymierającego gatunku, który oglądał na żywo mecze Legii w Lidze Mistrzów. Żeby nie było żadnych wątpliwości – w fazie grupowej. Też chciałbym znów zobaczyć w ojczyźnie ten blichtr rozgrywek pyszniących się milionami euro. Może nawet nie wszystkie mecze udałoby się przegrać? Bo w to, że mistrz Polski znów wygra z mistrzem Anglii (NAPRAWDĘ BYŁY TAKIE CZASY!!!), to już głupotą byłoby nawet marzyć. Fajnie, że nowi właściciele mają takie piękne plany.

„Chcemy wprowadzić Legię na giełdę. Chcemy zobaczyć kolejki pod kasami, w sklepie z pamiątkami, chcemy grać w Lidze Mistrzów. Jeśli to brzmi śmiesznie i ludzie chcą się z nas śmiać, niech się śmieją. Ale takie są nasze cele”.

Nie, to nie jest kolejny cytat ani z Mioduskiego, ani z Leśnodorskiego. Tak w 2004 roku podbijał świat Mariusz Walter, gdy jego ITI przejmowało Legię. Prawie ta sama płyta…  

Problem polega na tym, że praktycznie w każdym kraju tej części Europy można znaleźć klub podobny do Legii i lokalnego biznesmena, który powie to samo. Chyba niektórym w Polsce wydaje się, że innym czas się zatrzymał. Może nie mają (jeszcze) takich stadionów jak my po EURO 2012, ale na pewno mają nie mniejsze ambicje, a w wielu miejscach już większe pieniądze, by szybciej gonić najlepszych. Ale życzę ambitnym polskim biznesmenom powodzenia.

Także tym ze Śląska Wrocław, który również ma nowych właścicieli. Trzy lokalne firmy, Hasco-Lek, Inter-System i Supra Invest, przejęły po siedemnaście procent akcji klubu. W porównaniu z poprzednią zmianą, gdy w 2009 roku większościowym udziałowcem został miliarder Zygmunt Solorz-Żak, widać postęp. Przejęcie udziałów w klubie nie jest elementem transakcji wiązanej. Wtedy urząd miasta zobowiązał się przekazać Śląskowi 30-hektarową działkę budowlaną (znajdującą się przy budowanym nowym stadionie), na której miało powstać centrum handlowe, by zarabiać na utrzymanie klubu piłkarskiego. Zabawnie brzmi dziś ówczesna zapowiedź, że budżet Śląska w 2011 roku rzuci inne polskie kluby na kolana. Chyba ze śmiechu…

„Nie chcę na Śląsku zarobić, ale nie mam zamiaru też stracić. To ma być samofinansujące się przedsiębiorstwo. Moje interesy zaczęły się we Wrocławiu, dlatego mam do tego miasta sentyment” – powiedział wtedy Solorz-Żak cytowany przez „Przegląd Sportowy”.

Jakbym znów gdzieś to słyszał… No tak, z wywiadu Mioduskiego dla „Faktu”:

„Jeżeli ktokolwiek w Polsce inwestuje w klub piłkarski, myśląc, że na tym zarobi, to powinien szukać zysków gdzieś indziej. Nie oczekuję, że będę zarabiał na Legii. Traktuję to jako życiowy projekt. Mogę sobie pozwolić, żeby poświęcić temu czas. Zawsze chciałem zmieniać rzeczywistość na lepsze. Nie oczekuję, że muszę z tego wyciągnąć pieniądze. Oczywiście, będziemy podchodzić do Legii biznesowo, bo każde inne podejście jest skazane na porażkę. Każde pieniądze zarobione przez klub będą inwestowane w rozwój”.

A jak już wróciliśmy do Legii, jeszcze na koniec drobna refleksja, bo niektórych wyraźnie ponosi. Najbardziej podobało mi się stwierdzenie, że Leśnodorski to polski Berlusconi. Rewelacja! Już nie mogę się doczekać na polską wersję „bunga-bunga”. Gdyby ktoś układał listę gości, proszę o mnie pamiętać…

Na razie pan prezes ma szansę dorównać Berlusconiemu na innym polu, stając się ulubieńcem plotkarskich mediów. Na prezentacji nowych właścicieli Legii był wyraźnie niedysponowany. Tak bardzo, że „Fakt” zmontował filmik z jego, chyba nie do końca kontrolowanego, występu. Mam nadzieję, że na boisku Legii będzie szło lepiej pod nowymi rządami.         

▬ ▬ ● ▬