Każdy ma swojego Anelkę?

Fot. Trafnie.eu

Piłkarska Anglia żyje gestem zaprezentowanym po zdobyciu bramki w grudniowym meczu Premier League. Na razie wyceniono go na trzy miliony funtów. Co dalej?

Wczoraj z samego rana zobaczyłem na ekranie telewizora zziębniętego reportera Sky News, wysłanego pod bramę ośrodka treningowego West Bromwich Albion. Z tego miejsca przekazywał widzom sportową wiadomość dnia związaną z karą dla francuskiego napastnika wspomnianego klubu, Nicolasa Anelki. Sportowa Anglia żyła tym we wtorek aż do wieczora.

Pod koniec grudnia Anelka po zdobyciu bramki w WBA meczu z West Ham United przyłożył palce lewej dłoni do prawego ramienia, wywołując burzę. Taki gest, zwany „quenelle”, uważany jest za antysemicki. Ale jego autor szedł w zaparte i twierdził, że wykonał go, by pozdrowić swego przyjaciela, kontrowersyjnego francuskiego komika i aktora Dieudonné M'bala M'bala, a jego zachowanie nie miało nic wspólnego ani z rasizmem, ani z antysemityzmem.

Angielskiej federacji raczej taka argumentacja nie przekonała, skoro wszczęła przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. West Bromwich Albion napisał wczoraj w oficjalnym oświadczeniu na swojej stronie, że Anelka otrzymał od federacji liczące 34 strony (!) uzasadnienie skierowanych pod jego adresem zarzutów i pouczenie, że ma czas na złożenie wyjaśnień do czwartku do godziny 18.00.

Wiadomo, że grozi mu zawieszenie na minimum pięć meczów. Na stronie „The Independent” znalazłem sondę, w której kibice głosowali jaką karę powinien otrzymać. Za pięcioma meczami optowało 29 procent. Najwięcej, 34 procent, za… dożywotnią dyskwalifikacją.  

W Anglii z rasistowskimi zachowaniami nie ma żartów. Jak widać także wśród kibiców. Anelka powisi na pewno.

Dla mnie to typowy zawodnik, którego przez całą karierę szukają problemy. Jak przez przypadek nie znajdą, natychmiast im pomoże. Media takich kochają, bo bez nich byłyby zdecydowanie uboższe i o wiele nudniejsze.

Jerzy Dudek spotkał Anelkę w Liverpoolu i tak opisał w swojej autobiografii „Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3”:

„Dopóki go nie poznałem, myślałem to co większość kibiców — musi być strasznie rozkapryszony, skoro nigdzie nie potrafi się zaaklimatyzować ze względu na swój nieznośny charakter. Na szczęście pozory mylą i nie należy ulegać ich złudnej wymowie”.

Dudek próbował zrozumieć źródło jego problemów:

„Po jakimś czasie przypomniałem sobie wszystkie krzywdzące opinie o Nicolasie. Zacząłem się zastanawiać, skąd się one biorą. Może stąd, że nie jest zawodnikiem, który za wszelką cenę próbuje dogadywać się z menedżerami”.

Wręcz prorocze słowa. Przecież to Anelka obraził podczas finałów mistrzostw świata w RPA francuskiego trenera Raymonda Domenecha, za co został odesłany do Europy. Nie chciał go później przeprosić, więc w reprezentacji już nie zagrał.

Wydaje mi się, że napastnik WBA żyje w swoim własnym świecie i nigdy nie nagnie się nawet na milimetr, jeśli ten zewnętrzny świat nie chce się nagiąć do niego.     

Czy każdy kraj nie ma własnego Anelki? Zlatan Ibrahimović to chyba jego najczystsza i najsłynniejsza wersja. Patryk Małecki – skromniejszy polski odpowiednik, o wiele półek niżej jeśli chodzi o piłkarskie umiejętności, ale mogący się równać listą grzechów ze sławniejszymi kolegami.

Sprawa nieszczęsnego gestu Anelki ma dodatkowy aspekt, czysto finansowy. Firma Zoopla, której logo WBA ma na koszulkach, postanowiła z końcem sezonu nie przedłużać kontraktu. A to spore pieniądze, jak dla angielskiego średniaka, trzy miliony funtów (około piętnastu milionów złotych) za dwuletnią umowę.

Ile jeszcze „quenelle” będzie kosztował ten klub? A ile Anelkę?

▬ ▬ ● ▬