Kandydat idealny?

Fot. Trafnie.eu

W rodzimych mediach trwa typowanie kandydata na nowego selekcjonera, co łatwo zrozumieć. Trudniej zrozumieć używane argumenty, czy raczej ich brak.

W każdym tekście, w każdej dyskusji na wspomniany temat zawsze pada pytanie – cudzoziemiec czy Polak? Być może rzeczywiście kluczowe dla wyboru, jeśli prawdą jest, jak słyszałem, że jeden z piłkarzy rezygnuje z gry w reprezentacji jeśli wybrany zostanie jego rodak! A składa raczej propozycje nie do odrzucenia, co pokazało już życie. Dlatego przekora mi podpowiada, że warto, by wybrano Polaka, bo wtedy przekonałbym się, czy zasłyszane informacje były prawdziwe, czy stanowiły tylko efekt radosnej twórczości, której teraz aż w nadmiarze.

Ale podobno ma być selekcjoner zagraniczny. W różnych mediach przeczytałem, że „raczej na pewno”. Na razie wiadomo kto na pewno nim nie będzie. Hiszpan Roberto Martinez został oficjalnie przedstawiony jako nowy trener reprezentacji Portugalii. Według niepotwierdzonych informacji miał wcześniej otrzymać ofertę z PZPN. Chyba więc nie był „idealnym kandydatem”, bo tak o nim często pisano, skoro oferty nie potraktował poważnie.

Wręcz zadziwiająca jest dla mnie wiara w bezgraniczną moc stwórczą zagranicznych trenerów. Chyba tylko były prezes PZPN Zbigniew Boniek ma na ten temat inne zdanie (za: se.pl):

„My jesteśmy na tyle... upośledzeni umysłowo, że wydaje się nam, iż zagraniczny trener będzie rozwiązaniem wszystkich kłopotów”.

Brawo za odważne stwierdzenie. Tak na marginesie tylko zapytam byłego prezesa – kto wybrał ostatniego zagranicznego selekcjonera reprezentacji, który miał „rozwiązać wszelkie kłopoty” po zwolnieniu polskiego trenera?

W zalewie informacji medialnych na wspomniany temat naiwnie czekam, żeby ktoś mi w prostych słowach wyłożył dlaczego ktoś jest kandydatem idealnym do prowadzenia reprezentacji kraju, w którym mieszkam. No bo weźmy takiego Martineza, który podobno właśnie takim był. Ostatnio prowadził, aż przez sześć lat, reprezentację Belgii. W 2018 roku zdobył z nią trzecie miejsce w mistrzostwach świata. Nie z byle kim jednak, bo ze „złotym pokoleniem” piłkarzy w tym kraju. Na kolejnych mistrzostwach już tak dobrze nie było.

Martinez miał zastąpić Czesław Michniewicza, który w Katarze wyszedł z grupy. On ze swoją Belgią nie wyszedł. Oglądałem wszystkie mecze jego drużyny na wspomnianym turnieju. Pierwszy z Kanadą wygrany 1:0, ale po naprawdę słabej grze. Należy chwalić trenera, że mimo wszystko mecz wygrał? A może jednak ganić, z polskiej perspektywy, bo przecież nie sam wynik ważny, ale LICZY SIĘ STYL!

Potem porażka z Marokiem 0:2. Niby z rewelacją turnieju, ale Martinez miał przecież niezwykle doświadczony zespół. Można go rozgrzeszyć czy znów zganić?

I na koniec bezbramkowy remis z Chorwacją w, moim zdaniem, najlepszym meczu w Katarze w wykonaniu Belgów. Ale wynik oznaczał dla nich odpadnięcie w turnieju. Gdyby Romelu Lukaku, dochodzący dopiero do pełni formy, wykorzystał choć jedną sytuację, Belgowie by wygrali, ale nie wykorzystał… Mimo wszystko jednak – czy ten remis będący porażką, to wina nieskutecznego napastnika, czy też (przede wszystkim) trenera, odpowiadającego przecież za wynik? A może, z polskiej perspektywy, należy go pochwalić za styl, lepszy niż w poprzednich meczach, choć nie osiągnął zamierzonego celu jakim było wyjście z grupy?

Martinez nie poprowadzi reprezentacji Polski. Jeśli nie on, to kto? Może, też opisywany jako wręcz idealny kandydat, Herve Renard, który… (za: sport.tvp.pl):

„Bardzo dobrze zareagował na telefon ze związku – mówi nam jeden ze współpracowników prezesa Cezarego Kuleszy”.

Chyba jednak trochę ściemniał, skoro...:

„Według portalu "Het Nieuwsblad", Francuz wysłał swoje CV do federacji Belgii, która także szuka selekcjonera. Termin zgłoszeń na nowego trenera Czerwonych Diabłów minął równo o północy 10 stycznia”.

Jeszcze ciekawsze jest to, że Renard ma ciągle ważny kontrakt z federacją Arabii Saudyjskiej, której reprezentację prowadził podczas mistrzostw świata w Katarze i przegrał w Polską. Jeśli mimo to stara się o robotę gdzie indziej, przypomina mi pewnego Portugalczyka zatrudnionego przed dwoma laty przez PZPN. Jeśli chce dezerterować z Arabii Saudyjskiej, czy nie zdezerteruje i z Polski jeśli dostanie u nas posadę?

I kolejny kandydat, też wymieniany jako „idealny”. Vladimir Petković, Szwajcar z bośniackimi korzeniami, czyli człowiek przyzwyczajony do zupełnie innych realiów. Z reprezentacją Szwajcarii pracował siedem lat. To absolutnie niemożliwe, by ktoś pozwolił mu pracować z reprezentacją Polski równie długo, skoro nawet legendarny Kazimierz Górski prowadził ją rok krócej!

Życzę prezesowi PZPN Cezaremu Kuleszy, który wybierze selekcjonera, by miał przy wyborze mniej wątpliwości dotyczących kandydatów niż ja.

▬ ▬ ● ▬