Jednak nie on

Fot. Trafnie.eu

Jeszcze tylko dwa mecze i może będę miał okazję przyznać się do pomyłki. Nie ukrywam, że zrobię to z prawdziwą rozkoszą. Mam nadzieję, że nie tylko ja.

Dwa wspomniane mecze to półfinały Ligi Mistrzów. Gdy zostaną rozstrzygnięte okaże się, czy pierwszego czerwca w finale w Madrycie zagra Ajax Amsterdam. Jeśli zagra, czego mu życzę, wystąpi w roli, o odegraniu której marzyło kilka klubów. Tego, który marzył najbardziej, holenderska drużyna odprawiła z rozgrywek we wtorek.

Wygrała w rewanżu w Turynie z Juventusem 2:1, co przy remisie 1:1 w pierwszym meczu w Amsterdamie, dało jej awans. Zdołała się podnieść, choć gospodarze prowadzili 1:0. Udowodniła, że jej wynik na pewno nie był przypadkowy.

Wychodzę z założenia, że przez przypadek coś może zdarzyć się raz. Gdy zdarza się po raz kolejny, trzeba już mówić o pewnej konsekwencji w rozwoju wydarzeń. Dlatego wyeliminowanie przez Ajax Realu Madryt, po zdemolowaniu go w rewanżu w Madrycie, wytrzyma jeszcze określenie mianem sensacji. Ale pokonanie w kolejnej rundzie Juventusu już nie. Tym bardziej, że zespół z Amsterdamu znów dokonał tego w meczu wyjazdowym.   

Przy okazji porażki Juventusu padła teoria o genialnym wpływie jednego zawodnika na wyniki drużyny. I to nawet nie tej, której barw aktualnie broni. Chodzi o Cristiano Ronaldo tytułowanego „królem Ligi Mistrzów”.  Gdy zdobywał bramkę, jak we wtorek, pojawiały się tytuły - „Znowu on!”. Od miesięcy przydzielano mu rolę bohatera teorii, że jest kluczem do sukcesu w prestiżowych rozgrywkach. Po to go przecież ściągnięto do Turynu, by dzięki niemu ściągnąć tam także Puchar Mistrzów, którego od wielu, wielu, wielu lat nie udaje się zdobyć.

Niestety wydaje się, że Ronaldo nie okazał się nie tylko kluczem, ale nawet… wytrychem. Dlatego trudno uwierzyć też w teorię, że jego odejście z Realu Madryt stanowiło przyczyną wszelkich problemów tej drużyny. Ja w nią od początku nie wierzyłem, więc  dostałem teraz mocny argument.

Skłaniam się do zupełnie innej tezy, że drużyna jest tak silna, jak najsłabszy jej piłkarz. I raczej to powinna być wskazówką do szukania przyczyn porażek w Lidze Mistrzów i Juventusu, i wcześniej Realu.     

Ajax zmierzy się z w półfinale z Tottenham Hotspur, który po szalonym meczu wyeliminował Manchester City, mimo wyjazdowej porażki 3:4 (wcześniej wygrał w Londynie 1:0). To była uczta dla kibiców, choć niekoniecznie tych z błękitnej części Manchesteru, ponieważ ich piłkarze dwie bramki dali sobie strzelić na własne życzenie.

Gdy we wrześniu startuje faza grupowa nowej edycji Ligi Mistrzów, mam już prawie gotowca. Na zasadzie kopiuj-wklej mogę z poprzednich lat wklejać właściwie te same teksty o faworytach do występu w finale.

Na początku tego sezonu dla Ajaksu miejsca nie przewidywałem. W wąskim gronie kandydatów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów wskazywałem najpotężniejsze kluby z najsilniejszych lig europejskich, co było logiczne biorąc pod uwagę wyniki rozgrywek w ostatnich sezonach.

Jeśli Ajax pokona w półfinale Tottenham, z prawdziwą rozkoszą przyznam się do pomyłki! Choć występ w finale drużyny z Londynu też będzie  stanowił dla mnie miłą odmianę, bo nigdy jeszcze do niego nie awansowała. Powiew świeżości zawsze mile widziany. Bo o niczym innym nie marzę, jak o zachwianiu tym skostniałym układem w najważniejszych klubowych rozgrywkach na świecie.

Trzymam kciuki za Ajax w półfinale, choć niestety nie wróżę mu sukcesów w dłuższej perspektywie. Też na zasadzie kopiuj-wklej mogę powtórzyć, co napisałem w marcu:  

„Jeśli Ajax wygrałby Ligę Mistrzów w tym sezonie, czego mu życzę, jednorazowy »wybryk« byłby niemożliwy do utrzymania w dłuższym okresie. Przełom w funkcjonowaniu europejskiej piłki nastąpiłby wtedy, gdyby klubowi z Amsterdamu udało się zatrzymać na następne sezony Matthijsa de Ligta czy Frenkie de Jonga, co jest raczej niemożliwe. Bez względu na to, co jeszcze w tych rozgrywkach osiągnie, mocniejsi rywale za chwilę rozbiorą mu drużynę, wyławiając najlepszych graczy”.

Dlatego powtórzę kolejny raz – cieszmy się grą Ajaksu w Lidze Mistrzów jak długo można!   

PS: Czytam zachwyty nad klubem z Amsterdamu i jego pracą z młodzieżą. Choć nieprawdą jest, że ma w drużynie seniorów mnóstwo wychowanków. Wyławia największe holenderskie talenty już w wieku juniora. Jego piłkarze zaczynali karierę nie w Ajaksie, ale malutkich (poza Blindem) klubikach: Donny van de Beek (Veensche Boys), Joël Veltman (VV IJmuiden), Matthijs de Ligt (FC Abcoude), Noussair Mazraoui (AVV Alphen),  Dani de Wit (VV K.G.B. Bovenkarspel), Daley Blind (AFC Amsterdam).

▬ ▬ ● ▬