Jak wygląda raj?

Fot. Mateusz Kostrzewa - legia.com

Trwa dogrywka meczu kwalifikacyjnego do Ligi Mistrzów Legii z Dundalk. W opisie tego co już było i co może się zdarzyć, najczęściej pojawia się jedno słowo.

Zawodnicy warszawskiej drużyny w euforii po pokonaniu Irlandczyków. Łukasz Broź powiedział, że dzieli ich już tylko jeden mecz od tego, by znaleźć się w raju. Nie powiedział nic odkrywczego, bo podobne zdanie, w niewiele odbiegającej od tej formie, pojawiało się w polskich mediach wielokrotnie. Należy więc wyciągnąć wniosek, że zbyt długie czekanie prowadzi do idealizowania celu pozostającego do osiągnięcia.

Piłkarze Legii opowiadają o prawdopodobnym awansie do fazy grupowej, jakby to było co najmniej zdobycie mistrzostwa świata i Europy razem wzięte. I na dodatek każdy, kto się do tego przyczynił, miał otrzymać w styczniu w Zurychu „Złotą Piłkę”.

Bo właściwie o jakim raju mówimy? To gwarantowanych sześć meczów do rozegrania, po dwa z każdym rywalem w grupie. Rywale mogą być atrakcyjni, to prawda. Na przykład Real. Może być Barcelona albo Bayern. Ale czy granie z takimi, to rzeczywiście raj? Ostatnim naprawdę silnym zespołem z jakim zmierzyła się Legia było włoskie Napoli. Nie tak dawno w Lidze Europejskiej. Skończyło się katastrofą, dwa razy.

Jeśli nie sportowy wynik, to może rajem są pieniądze? No, już cieplej. Za przejście czwartej rundy kwalifikacyjnej i grę w fazie grupowej z urzędu klub dostaje prawie piętnaście milionów euro. Gdy przeliczy się na złotówki, robi jeszcze większe wrażenie. A to tylko podstawa, bo za ewentualne zdobyte punkty będą bonusy, plus różne dodatkowe zyski wynikające z udziału w prestiżowych rozgrywkach.

Ale skoro to naprawdę raj, dlaczego Legia traci właśnie najlepszego zawodnika? Nemanja Nikolić jest już podobno dogadany z angielskim Hull City. Przynajmniej taką informację dziś znalazłem. Prawda czy fałsz? Jeśli prawda, co to za raj, skoro Węgier z własnej woli z niego dezerteruje? Czyżby rajem miał być przeciętny klub Premier League, który spróbuje się obronić przed spadkiem po awansie? Z tej ligi nie tak często dostaje się poważne oferty, więc za bardzo nie wolno wybrzydzać.

W głowie Nikolicia czeka pewnie na odpowiedź pytanie – sześć meczów w Lidze Mistrzów i co dalej? Albo inne – ponad trzydzieści w Premier League do końca sezonu i co dalej? Co dalej z Nikoliciem, przekonamy się może nawet szybciej niż poznamy wynik rewanżowego meczu z Dundalk.

Mam nadzieję, że w drodze do raju, jakkolwiek miałby wyglądać, piłkarze Legii nie zapomną we wtorek co najmniej zremisować z amatorami z Irlandii...

▬ ▬ ● ▬