Jak łatwo być geniuszem

Fot. Trfanie.eu

Reprezentacja Polski wreszcie ma zawodnika na jakiego czekała. Choć zastanawiam się, czy ma teraz właśnie dlatego, że czekała, czy jest on aż taki dobry?

Nazywa się Mateusz Klich i stał się bohaterem mediów po meczu z Bośnią i Hercegowiną. Jego podanie, po którym Robert Lewandowski zdobył drugą bramkę, zostało nazwane „genialnym”. Gdy to przeczytałem, aż obejrzałem jeszcze raz wspomnianą akcję. Podanie rzeczywiście dobre, piłka zagrana w tempo do wychodzącego zza linii obrońców napastnika. Czyli takie, jak być powinno. Ale co w nim genialnego?

Jeśli ktoś chce używać podobnych określeń dla podobnych zagrań, w kolejnym meczu zabraknie mu słów. Nawet w tym powinno zabraknąć. Bo skoro podanie Klicha było genialne, to jak nazwać to autorstwa Lewandowskiego przy bramce zdobytej przez Karola Linetty’ego? Niech każdy sobie obejrzy i oceni.

Ale czy te pochwały dla pomocnika Leeds United nie stanowią elementu większej całości? Świadczyłby o tym tytuł (za: wp.pl):

„Lewandowski - Klich. Duet, który daje moc”

A pod nim smakowity fragment:

„Robert Lewandowski - Mateusz Klich to może być nowy, bardzo ciekawy duet w reprezentacji. Klich, gdy gra ustawiony bliżej linii ataku, uwalnia wielki potencjał. Łapie za puszkę z farbą i maluje ściany po swojemu. I nie są to bazgroły”.

Postanowiłem mocniej przyjrzeć się pomalowanym ścianom, bowiem mocno zaintrygował mnie dobór argumentów:

”Już w pierwszym meczu z Finlandią (5:1) Klich pokazał, że najlepiej czuje się, kiedy jest ustawiony tuż za napastnikami. Spełnia wtedy podobne założenia, co w klubie, w którym bryluje. Więcej uczestniczy w akcjach ofensywnych drużyny”.

A teraz równie entuzjastyczny wniosek po meczu z Bośnią i Hercegowiną:

„Po środowym meczu z Bośnią i Hercegowiną Klich potwierdził, że ta strefa boiska jest mu pisana”.

Czyli…:

„Kadra gra szybciej i ofensywniej. A Lewandowski zyskuje partnera, który go rozumie i szuka”.

Czytając to nie mam wątpliwości, że reprezentacja zyskała nową gwiazdę. I, a może przede wszystkim, zawodnika, na którego czekała. Bo co dobre dla Lewandowskiego, dobre i dla niej. Ale po drodze był jeszcze jeden mecz. Jak zaprezentował się w nim Klich? Podobno tak:

„Asysty był już bliski w spotkaniu z Włochami (0:0). Szukał sposobu gry z Robertem Lewandowskim w dwóch sytuacjach i tylko czujna postawa włoskich obrońców nie dała nam gola. Klich w tamtym spotkaniu pokazał kilka przebłysków, natomiast z Bośnią i Hercegowiną (3:0) były to już znacznie dłuższe fragmenty jego świetnej gry”.

Można powiedzieć, że ocena skrojona pod wcześniejszą tezę. Bo jakoś przebłysków w meczu z Włochami nie zauważyłem. Chyba nie tylko ja, że podeprę się dwoma ocenami gry Klicha (za: przegladsportowy.pl):

„Miał być łącznikiem Roberta Lewandowskiego z linią pomocy, ale długimi momentami wyglądał na zagubionego, będąc ustawionym za napastnikiem. Spowalniał akcje, zdecydowanie pożyteczniejszy w grze obronnej niż do przodu. Ale i z tyłu się mylił – to po jego niecelnym podaniu goście stworzyli sobie idealną okazję do zdobycia bramki. Na szczęście Emerson spudłował. Kolejny występ po którym trudno nie mieć wrażenia, że w klubie gra lepiej niż w kadrze. A może to Leeds trener ma lepszy pomysł, jak skorzystać z potencjału rozgrywającego?”

I druga ocena (za: sport.tvp.pl):

„Bardzo ruchliwy, schodził do bocznych sektorów boiska, często był pod grą, ale niewiele z tego wynikało. Miał okazję wyprowadzić groźną kontrę, ale za późno podał do Lewandowskiego. W drugiej połowie po jego stracie Włosi stworzyli groźną sytuację”.

Jak to więc jest z tą współpracą z Lewandowskim? Jak to więc jest z tym idealnym duetem? Czy dobór argumentów zależy od doboru przewodniej tezy? Mam propozycję, by takie sprawdzać w meczach z silnymi rywalami. Bo po tym ze słabą Bośnią i Hercegowiną, która po przegranych barażach do EURO 2020, czerwonej kartce i stracie kontuzjowanego Miralema Pjanicia zupełnie się poddała, można nawet spróbować przeforsować tezę, że Polska jest aktualnym mistrzem świata. Żeby zamiast pomalowanych ścian nie było bazgrołów...

▬ ▬ ● ▬