Jak długo wytrzyma?

Wydarzeniem kończącego się tygodnia było z pewnością zwycięstwo Śląska Wrocław nad Legią Warszawa. Może nie samo zwycięstwo, ale jego rozmiar, aż 4:0.

Legia rzadko przegrywa w lidze tak wysoko. Dlatego, nawet biorąc pod uwagę, że grała z liderem, jej porażka została określona jako „deklasacja” czy „demolka”. Choć bezbramkowa pierwsza połowa tego nie zapowiadała. Najgroźniejszy strzał, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole, oddał w doliczonym czasie gry piłkarz drużyny gości Marc Gual.

Ale chyba wraz z kolegami za długo w przerwie został w szatni, bo Śląsk po 19 sekundach (!) drugiej połowy objął prowadzenie. Potem dobił Legię jeszcze trzema bramkami zdobytymi w ciągu zaledwie sześciu minut, wprawiając lokalne media w euforię (za: gazetawroclawska.pl):

„Dla takich meczów gra się w piłkę. Dla takich meczów kibicuje się swojej drużynie. Wreszcie - dla takich meczów chodzi się na stadiony”.

I jeszcze puenta:

„Dziś Wrocław szybko nie zaśnie. Dziś Śląsk jest wielki”.

Chyba jedyny problem wrocławskich dziennikarzy polegał na wyborze gracza meczu. Czy powinien nim zostać zdobywca dwóch bramek Erik Exposito? Czy bardziej zasłużył na to Piotr Samiec-Talar, strzelec jednego gola, który zaliczył jeszcze dwie asysty?

Na wyróżnienie zasłużyli też kibice. Mecz obejrzało 39 583 widzów! To oczywiście rekord obecnego sezonu, ale jednocześnie najwyższa frekwencja we Wrocławiu od dziesięciu lat. Jak zauważył trener Jacek Magiera - „najwspanialszy wieczór dla kibiców Śląska w historii stadionu”, który powstał na EURO 2012 i często porażał pustymi trybunami.

Dla mnie właśnie Magiera był prawdziwym bohaterem tego wieczoru. Choć na ostatniej konferencji prasowej przed meczem mówił, że będzie on jak każdy inny, bo liczą się przede wszystkim trzy punkty, nie bardzo miałem ochotę mu wierzyć. Przecież jako trener Legii został zwolniony po meczu ze Śląskiem. Później jako trener Śląska został zdymisjonowany po meczu z Legią. Jak więc taki mecz mógł być dla niego jak każdy inny? Szczególnie, że w Śląsku po pewnym czasie został przywrócony do pracy, utrzymał drużynę w lidze w poprzednim sezonie, a co osiąga w bieżącym, właśnie widać.

Sobotni wynik musi mieć dla niego szczególne znaczenie, bo cały czas pamięta, jak został kiedyś pogoniony z Legii (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Żal był duży. (...) Kilkanaście meczów bez porażki, europejskie puchary... potem przyszedł kryzys, no nic. Jedziemy dalej”.

No i teram „pojechał” z Legią jako szkoleniowiec Śląska, świetnie odrobił pracę domową rozpracowując rywali. Aż trzy z czterech zdobytych w sobotni wieczór bramek były do siebie mocno podobne – prostopadłe podanie przez środek grającej trójką obrony Legii, skutecznie wykańczane przez zawodników gospodarzy wygrywających pojedynki z bramkarzem Kacprem Tobiaszem.

Dobre wyniki Magiery mnie cieszą, bo od lat darzę go sympatią. Została zbudowana dawno temu na solidnym fundamencie. Pamiętam go jeszcze jako obiecującego młodego zawodnika i gdy porównuję z obecnym trenerem, mogę dosadnym językiem stwierdzić – nie odwaliło mu nawet na milimetr w żadną stronę! Dla mnie pozostał tym samym człowiekiem, co przed ponad ćwierć wiekiem, do bólu normalnym w każdej sytuacji, w każdej roli.

Już słyszę i czytam zachwyty na temat Magiery (za: „Piłka Nożna”):

„Kilka cudów już we Wrocławiu dokonał. Erik Exposito stał się gwiazdą PKO Ekstraklasy, kibice szturmują biletowe kasy, Śląsk zamiast bronić się przed spadkiem jest liderem tabeli i naprawdę da się go oglądać”.

Mam nadzieję, że autorzy podobnych opinii będą o nich pamiętali, gdy skończy się zwycięska seria Śląska. Bo przecież kiedyś się skończy, tym bardziej, że wyniki drużny są moim zdaniem ponad stan. Czyli znacznie lepsze niż jej potencjał. A przecież we współczesnej piłce, szczególnie w Polsce, życie trenera w jednym klubie trwa krótko, zdecydowanie za krótko, o czym świadczą wyniki Magiery po powrocie do Śląska. Jak długo wytrzyma na tym stołku tym razem?

A jak długo wytrzyma w Legii Kosta Runjaić? W lipcu przedłużył kontrakt do 30 czerwca 2026 roku, ale kto w warszawskim klubie potrafił dotrwać do końca podpisanej umowy? Jego drużyna jest w wyraźnym dołku. Poniosła czwartą porażkę z rzędu - trzy w Ekstraklasie, jedną w Lidze Konferencji Europy. Dyrektor sportowy Legii Jacek Zieliński przekonywał:

„Przedłużenie kontraktu z trenerem Runjaiciem oznacza stabilizację i kontynuację obecnego modelu zarządzania zespołem. Wysoko oceniamy jakość pracy, kompetencje i komunikację sztabu, w który nadal będziemy inwestować. Doceniamy przede wszystkim rozwój sportowy drużyny, ale również rozwój indywidualny wielu zawodników, dzięki któremu wzrosła ich wartość. Trener Runjaić objął zespół w okolicznościach, które wymagały umiejętności budowania relacji i wygenerowania odpowiedniej energii w zespole, co było tak samo ważne jak odpowiednie przygotowanie piłkarzy i znalezienie dla nich odpowiedniego modelu gry. Otwartość i duże zaangażowanie trenera w sprawy klubu, który zapewnia drużynie i sztabowi doskonałe warunki, świadczą o poczuciu wzajemnej odpowiedzialności. Życzę Koście sukcesów w dalszej pracy w Legii”.

Zobaczymy jak długo ta praca potrwa.

▬ ▬ ● ▬