Gotowa na pewno. Tylko na co?

Fot. Mateusz Kostrzewa / legia.com

W Warszawie odbył się międzynarodowy turniej Generali Deyna Cup. W finale Legia pokonała brazylijski zespół Fluminense Rio de Janeiro 2:0.

To chyba pierwszy tego typu turniej zorganizowany w Warszawie. Można powiedzieć, że ze sporym zadęciem. Pojawił się mocny sponsor, a najsłynniejszy piłkarz Legii użyczył imienia jako oficjalny patron imprezy. Kibice, jak przed laty, zaśpiewali: „Deyna Kazimierz, nie rusz Kazika, bo zginiesz”. Do tego udało się ściągnąć jeden z najlepszych zespołów brazylijskich. Co prawda Legia podpisała z nim wcześniej oficjalną umowę o współpracy, ale mimo wszystko…

Dwie pozostałe drużyny, Austria Wiedeń i Partizan Belgrad, były raczej na dokładkę. I wyniki to potwierdziły, bowiem Legia i Brazylijczycy zagrali w finale, a gospodarze wygrali 2:0. Drugi gol w wykonaniu Janusza Gola – palce lizać! Bomba z około szesnastu metrów w samo okienko, nie do obrony. Szkoda czasu bramkarza na jakąkolwiek reakcję.  

Wszystko odbywało się w środku upalnego lata, niemal pod bezchmurnym niebem. Upał chwilami trudny do zniesienia. Na weekendowy wyjazd pogoda wymarzona. Na piłkarski mecz już niekoniecznie. Może dlatego najmniej okazale wypadły pustawe trybuny, szczególnie na meczach, w których nie grała Legia. Organizatorzy poinformowali o sprzedaży piętnastu tysięcy biletów, ale tylu widzów na trybunach nie mogłem się doliczyć. Nawet egzotyczny atrakcyjny z Brazylii przegrał urlopową pogodą.

Mnie najbardziej interesowały nowe nabytki Legii. Szczególnie Hiszpan Raul Bravo, który zagrał na lewej obronie. Nazwa Real Madryt w CV zawsze robi wrażenie, tym bardziej, że nie był tam tylko uzupełnieniem składu, ale trochę w klubie pograł. W reprezentacji Hiszpanii zresztą też. Niestety piłka jest na tyle brutalna, wspomnienia się nie liczą, a jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Ten wczorajszy w wykonaniu Bravo był jak sinusoida. Zdobył bramkę, dobijając piłkę głową z najbliższej odległości. Ale i dał się ograć kilka razy świetnie wyszkolonym technicznie Brazylijczykom. Raz zobaczył za to, gdy ratował się faulem, żółtą kartkę. Zgadzam się, z trenerem Urbanem, który mówi, że Bravo w piłkę grać potrafi. Obawiam się tylko, że ostatnio za często i za regularnie nie grał. I widać to jeszcze bardziej, niż jego boiskowy potencjał.

„Podjęliśmy decyzję odnośnie przyszłości Raula Bravo, ale pozwólcie, że to on pozna ją jako pierwszy” - powiedział po meczu z Fluminense Urban.   

Zdziwiłbym się, gdyby został w Legii. Jeśli miałbym wybierać, wolałbym Łukasza Brozia grającego na prawej obronie. Choć z drugiej strony to Urban wie najlepiej kogo mu potrzeba w drużynie  i może zostawi Hiszpana? Zawsze to jeszcze szersza kadra, czyli większa rywalizacja o miejsce w podstawowej jedenastce.

Przeczytałem, że właśnie ze względu na szeroką i mocną kadrę Legia jest gotowa na Ligę Mistrzów. Tylko nie wiem na jaką? Na Walijczyków w drugiej rundzie eliminacji wystarczyłby nawet zespół Młodej Ekstraklasy. Reszta jest na razie niewiadomą. Legia może wygrywać w towarzyskim meczu z jedną z najlepiej znanych drużyn brazylijskich. Ale postrachem najsilniejszych zespołów europejskich w tym sezonie nie będzie na pewno. To jeszcze nie ta półka. Trzeba najpierw poczekać na losowanie kolejnych rund kwalifikacyjnych, by przekonać się na co ma szansę.       

        ▬ ▬ ● ▬