Głównie dla niegrzecznych chłopców…

Piłkarz jednego z angielskich klubów zapłaci karę, na którą przeciętny polski obywatel musiałby pracować prawie jedenaście lat! Co takiego przeskrobał?

Kevin Nolan jest kapitanem drużyny West Ham United. Ta funkcja w Anglii znaczy coś więcej niż w Polsce. A Nolan gra w lidze, która znaczy zdecydowanie więcej od polskiej. W Premier League żartów nie ma, walczy się ostro. Kapitan musi dać przykład, szczególnie kapitan drużyny bijącej się o utrzymanie.

Charakteru Nolanowi odmówić nie można. W ciągu kilku tygodni dostał drugą czerwoną kartkę. Tę ostatnią w przegranym meczu derbowym z Fulham, także walczącym o utrzymanie. I menedżer West Hamu Sam Allardyce się wściekł. Przyłożył mu karę stu tysięcy funtów. Bo Nolan będzie teraz pauzował w czterech meczach, jednym pucharowym i trzech ligowych. Allardyce słusznie uważa, że na takie osłabienie jego drużyna nie może sobie pozwolić z powodu jakiegoś boiskowego wybryku. Ale czy nie przesadził z tą karą?

Sto tysięcy funtów to w przybliżeniu pół miliona złotych! Statystyczny polski obywatel, czyli taki, którego pensja wynosi średnią krajową (znalazłem za październik 2013 – brutto) - 3 834,17 zł, musiałby na to pracować prawie jedenaście lat!!!

Wiem, że w Anglii są zupełnie inne zarobki i realia cenowe, ale chyba każdy przyzna, że porównanie działa na wyobraźnię. Chyba jeszcze bardziej gdy sobie uświadomimy, że winowajca tę bajońską sumę musi zapłacić za jeden boiskowy wybryk. A już najbardziej, gdy zadamy proste pytanie – skoro tak wysoka kara, to ile on musi zarabiać?

Od razu przypomniała mi się anegdotka cytowana niedawno w jednym z odcinków podsumowujących rok. Ktoś pyta dziecko dlaczego trenuje kajakarstwo. Bo chce pojechać na olimpiadę. Drugi dzieciak trenujący piłkę nożną odpowiada na to samo pytanie – bo chce dużo zarabiać. Każdy by chciał, ale nie każdy może.

Według jednej z teorii na wysokie zarobki mogą liczyć głównie niegrzeczni chłopcy, bo tacy decydują o charakterze i obliczu drużyny. Jakże niesprawiedliwy jest ten los, że wynagradza największych łobuzów, zamiast dobrze ułożonych młodzieńców.

Przykład Nolana, już trzeci rok dzierżącego opaskę kapitana, potwierdzałby tę teorię. Tak samo jak piątkowa wiadomość o przejściu z Wisły do Pogoni Szczecin Patryka Małeckiego.   

Przeczytałem tytuł: „Wisła sprzedała gwiazdora”. W „gwiazdorze”, w odróżnieniu od „gwiazdy”, jest coś pejoratywnego. W Małeckim jest bez wątpienia. Lista jego wybryków już tak bardzo długa, że nawet dokładając wyjątkowej staranności przy jej tworzeniu trudno być pewnym czy czegoś się nie pominęło. Ma 25 lat, a zdążył poobrażać zawodników, trenerów, kibiców, sędziów, dziennikarzy, właściciela klubu…

Choć podkreślał, że Wisłę kocha nad życie, w Krakowie mieli go już dość. A jednak szybko znalazł się chętny, by od razu go zatrudnił. Na własną prośbę (!!!) postanowił się z nim męczyć Dariusz Wdowczyk. Biorąc pod uwagę styl gry prowadzonych przez niego drużyn dla grzecznych chłopców miejsca nie ma w nich na pewno.

Czy w Szczecinie znajdzie je dla siebie Małecki? Pytanie godne nagrody w wysokości kary Nolana. Z pewnością odpowiedź najbardziej chciałby znać sam Wdowczyk. Ryzyko podejmuje spore. Ale jak często lubi powtarzać prezes Legii – kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana…

▬ ▬ ● ▬