Gdzie została głowa?

Fot. Trafnie.eu

W piątek Legia zaprezentowała nowego trenera. Muszę przyznać, że uwinęła się dość szybko, gdy okazało się, że nie może się dogadać z poprzednim.

Zastanawiałem się nawet czy komuś na Łazienkowskiej nie pomylił się początek EURO z początkiem przyszłego sezonu Ekstraklasy. Bo jeszcze nikt nie zdążył się oswoić z myślą, że pracę zakończył Stanisław Czerczesow, a już był jego następca. Besnik Hasi dostał zadanie walki o kolejne mistrzostwo Polski oraz fazę grupową Ligi Mistrzów.

Czerczesow pojawił się w Innsbrucku na towarzyskim meczu meczu Rosji z Czechami. Znajomy dziennikarz przekazał mi, że o Legii rozmawiać nie chciał. Za to jego były szef, prezes Bogusław Leśnodowski, nie tylko chciał porozmawiać z „Pulsem Biznesu”, ale zdradził ciekawe szczegóły z wcześniejszych pogawędek z byłym już szkoleniowcem. Według Leśnodorskiego:
„Trener Stanisław Czerczesow powiedział, że jak dołożę 20 milionów euro na transfery, to awansujemy do Ligi Mistrzów, a jak 50 mln, to gwarantuje to głową”.

Bardzo mnie ten cytat rozbawił z kilku względów. Po pierwsze, sugestia Czerczesowa dowodzi niezbicie, że w Polsce był obecny tylko ciałem. Głowa została gdzie indziej, chyba w lidze rosyjskiej, a może odfrunęła do jakieś Premier League? Bo jak inaczej wytłumaczyć, że chciał na transfery dwadzieścia mionów euro, podczas gdy roczny budżet klubu to niecałe trzydzieści milionów euro?

O pięćdziesięciu milionach nawet nie warto wspominać, bo to kwota z kosmosu, jak na polskie warunki. W wielu mocniejszych od Ekstraklasy ligach zresztą też. Najbardziej mnie jednak rozbawiło, że Czerczesow w przypadku takiej kwoty na transfery awans do Ligi Mistrzów „gwarantuje głową”. No to ja składam Leśnodorskiemu ofertę awansu z piłkarzami za 49 milionów. Wyjdzie mu taniej. Milion euro piechotą nie chodzi. I też gwarantuję sukces głową!

Bo cóż owa deklaracja w praktyce oznacza? Nie oznacza absolutnie nic!!! Można opowiadać takie dyrdymały bezkarnie. Co by zrobił Czerczesow, gdyby z piłkarzami za pięćdziesiąt milionów jednak awansu nie zdobył? Podkulił ogon i cichutko się oddalił w nieznanym kierunku. Należałoby tylko po nim posprzątać, czyli przeprowadzić niestety szalenie kosztowną operację.

Podobne scenariusze przerabiali szefowie wielu bogatszych klubów z lepszych lig. Na swoje nieszczęście dali się nabrać na propozycje nie do odrzucenia - dajcie kasę, a na pewno będziecie mieli wymarzone tytuły i puchary. Okazywało się, że nie było ani pieniędzy, ani sukcesów. Zostawali tylko piłkarze, mocno przepłacani, z którymi za bardzo nie wiadomo co zrobić. Liverpool i Mario Balotelli to wręcz książkowy przykład takich działań.

Chyba więc lepiej, że Czerczesow, kompletnie oderwany od rzeczywistości, w Legii już nie pracuje. Jego następca pracował ostatnio w Anderlechcie Bruksela. W Belgii kluby nie wydają tak rozrzutnie pieniędzy, jak w Rosji. Albańczyk powinien więc mieć mniej problemów z przystosowaniem się do polskich realiów.

▬ ▬ ● ▬