Duży cios etyczno-moralny

Fot. Trafnie.eu

Obejrzałem w niedzielę wystąpienie Zbigniewa Bońka w jednej z telewizji. Wniosek nasuwał się oczywisty – tak dobrze nigdy jeszcze nie było.

Wniosek oczywiście tylko mój, ale słuchając prezesa PZPN trudno o inny. Znając jego butę i arogancję, należy bardzo uważnie słuchać i czytać między wierszami. Wystąpił w programie Polsatu „Cafe Futbol”. Dla mnie przebojem (wężykiem, wężykiem!) była ta wypowiedź:

„Pan Greń głosował na pana Bońka. I tej rzeczy nie będzie się musiał nigdy w całym swoim życiu wstydzić. Z tego może być na pewno dumny. Może być na pewno dumny, bo my będziemy, nie wiem, może cztery lata, może osiem, może w ogóle nie będziemy, ale na pewno nie wyjdziemy z jakimiś aferami, nie jesteśmy po to. My robimy piłkę, a nie robimy zamieszania”.

Chyba jednak sam sobie zaprzeczył, skoro to, co się dzieje ostatnio wokół Kazimierza Grenia, jest jednym wielkim zamieszaniem. Sam to zresztą określił jako „duży cios etyczno-moralny” dla PZPN, „no bo jednak istnieją podejrzenia, że działacz zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej handlował biletami. Czy handlował, czy nie handlował, nie będę tego oceniał”.

W tym kontekście wręcz tragikomicznego wyrazu nabrała inna wypowiedź Bońka:

„Myśmy to środowisko uwiarygodnili. Dzisiaj piłka zupełnie inaczej wygląda. Bo dwa, dwa i pół roku temu bycie prezesem PZPN, czy w ogóle bycie działaczem PZPN to się najlepiej nie kojarzyło”.

Szkoda, że nie odniósł się do słów Grenia sugerującego, że Komisja Dyscyplinarna związku powinna wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec swojego prezesa za dwuznaczne moralnie zaangażowanie w bukmacherkę.

Postanowił jednak się z nim wreszcie rozliczyć. Zarzucił Greniowi wyrachowanie, skoro ten jeszcze na dziesięć dni przed zjazdem nie wiedział na kogo głosować, a później głosował na Bońka tylko dlatego, że miał największe szanse na zwycięstwo. Raczej nie będzie z tego, jak sugerował prezes, dumny do końca życia. Ostro działa przecież w opozycji, co Boniek, z typową dla siebie skromnością, obśmiał:

„Jeśli gdzieś tam, coś tam knują, to jest ich sprawa. Mnie to absolutnie nie interesuje”.
I dodał:

„Śmieję się tylko z tego”.

Chyba jednak nie do końca, skoro przeprowadził analizę:

„Opozycja jako taka może być. Ale trzeba się zastanowić, czy opozycja jest po to, bo uważa, że polska piłka idzie w złym kierunku? Czy im się nie podoba figura pana Bońka?” 

Prezes związku skomentował też informację, którą przeczytał „gdzieś tam w gazetach”, że „jakiś wiceprezes bierze piętnaście tysięcy”. Jednak bez entuzjazmu i szczegółów:

„Nie tylko wiceprezesi, nie tylko członkowie zarządu biorą chyba jakąś tam pulę, że przyjeżdżają i tak dalej. To jest wkalkulowane w budżet PZPN”.

Ale gdy został zapytany czy pieniądze dostawał też Kazimierz Greń, nie mówił już o „chyba jakieś tam puli”:

„Oczywiście. Pan Greń za to, że prowadził futsal brał takie samo wynagrodzenie jak inni, którzy wykonują inną pracę”.

Czyli ogólnie pan prezes w formie. Nic go nie boli, choć widać, że boli go ciągle to samo. Czego się dotknie, oczywiście zamienia w złoto, choć o próbę tego złota lepiej nie pytać, bo konkretnej odpowiedzi się nie dostanie. A z tej, którą się dostanie wynika, że oczywiście najlepsza!

▬ ▬ ● ▬