Czytanie między wierszami

Fot. Trafnie.eu

Podczas weekendu doszło do kilku interesujących rozstrzygnięć. Ale w polskiej piłce, co jest niemal normą, i tak najważniejsze działo się poza boiskiem.

Od kilku dni wszyscy dyskutują zawzięcie o decyzji selekcjonera Nawałki. Dobrze zrobił nie powołując Jakuba Błaszczykowskiego, czy nie? Mam na ten temat swoją teorię, ale nie odważę się jeszcze jej przedstawić. Myślę, że jest zbyt śmiała, by ktoś potraktował ją poważnie, a mnie nie uznał za głupka. Ale podobno piłka nożna to taka branża, w której nic się nie ukryje. Trzeba więc tylko poczekać i pewnego dnia na pewno dowiemy się prawdy. Mam nadzieję, że jednak nie szokującej.

Podczas weekendu szokujące było natomiast zwycięstwo ostatniego w tabeli Ekstraklasy Zawiszy z aspirującym do tytułu mistrzowskiego Lechem. Choć czy rzeczywiście tak szokujące? Jeśli weźmie się pod uwagę miejsca w tabeli - tak. Jednak analizując ostatnie występy obu drużyn – wręcz przeciwnie.

Lech poza Poznaniem, to najwyżej połowa Lecha. Sam trener Skorża mówi, że mecze wyjazdowe są największym problemem. A Zawisza odżył, wygrał trzeci mecz z rzędu. Najbardziej jednak odżył jego trener Mariusz Rumak. Długo czekał na taki moment, ale czekać się opłaciło. Mógł wreszcie unieść głowę w meczu z drużyną, z której kiedyś go pogoniono.

Kto potrafi czytać między wierszami, ten już przed tygodniem zauważył pewien drobiazg dobitnie o tym świadczący. Po pokonaniu Wisły w Krakowie Rumak zakomunikował:

„Nie weszliśmy dobrze w mecz, ale kuriozalnie wyszliśmy na prowadzenie”.

Niby niewinne zdanie, ale większość trenerów na jego miejscu (czyli ostatnim miejscu w tabeli) opowiadałaby jak jest szczęśliwa i że piłkarze „dali z siebie wszystko”. Ale nie pan Mariusz! Zna swoją wartość, więc za jej pośrednictwem kontaktuje się z otoczeniem. Jak nie przymierzając... Jose Mourinho. Choć na razie najbardziej obu trenerów łączy podobny kolor koszulek prowadzonych przez nich zespołów.

Portugalczyka miałem okazję oglądać po niedzielnym meczu Chelsea z Southampton. Zapytał przepytującego go dziennikarza:

„Twoim zdaniem był karny?”

Dziennikarz chciał się od niego dowiedzieć czy był, ale usłyszał tylko:

„Nie, nie, ja się nie wypowiadam”.

Tłumaczenie dla tych, nie potrafiących czytać między wierszami – ukaraliście mnie za wypowiedzi dotyczące sędziów, to teraz będę wam o tym przypominał przy każdej okazji.

Chelsea tylko zremisowała z Southampton na Stamford Bridge 1:1. Angielskie media odebrały ten wynik jako jej potknięcie. Mourinho nie mógł się oczywiście z nimi zgodzić. To znaczy zgodzić się mógł, ale nie byłoby w jego stylu przyznać im rację. Odpowiedział więc:

„Wczoraj mieliśmy pięć punktów przewagi nad Manchesterem City i dwa mecze więcej do rozegrania. Dziś mamy sześć punktów przewagi i mecz do rozegrania. Czyli? Poprawiliśmy swoją sytuację”.

No i jak go nie lubić?

▬ ▬ ● ▬