Czyj to… job?

Fot. Trafnie.eu

Kolejny dzień namiętnie uprawiam jeden z moich ulubionych sportów – czytanie komentarzy po ostatnim meczu reprezentacji. Niektórym rozum wraca, niektórym…

...wręcz odwrotnie. To norma, więc tak samo było (jest) po meczu z Wyspami Owczymi. Zawsze staram się ze spokojem przyjmować wszelkie komentarze. Pierwsze pytanie na jakie próbuję znaleźć odpowiedź brzmi – czy nadal jesteśmy piłkarską potęgą? Wiara w moc narodowej drużyny jest od lat tak wielka, że odpowiedź powinna być oczywista. I na pierwszy rzut oka się taka wydaje. Znalazłem bowiem tytuł (za: wp.pl):

„Wygraliśmy, a czujemy wstyd”.

Na logikę – wstyd po wygranym meczu może czuć tylko ten, kto czuje się naprawdę mocny, więc powinien wygrać znacznie wyżej i w lepszym stylu. Ale z oceną i tak nie jest źle, bywało gorzej. Pamiętam na przykład narodową histerię po wygraniu na wyjeździe z Macedonią (chyba wtedy jeszcze nie nazywanej oficjalnie Północną) w Skopje 1:0, co zostało jednoznacznie ocenione jako kompromitacja! Tylko nieśmiało przypomnę, że to ta sama Macedonia (już wtedy) Północna, która chwilę później zlała w barażach do mistrzostw świata Włochów.

Choć z drugiej strony trafiłem na tekst rozpatrujący z kim Polacy mogą zagrać w dwustopniowych barażach do przyszłorocznych mistrzostw Europy, na co bezpośredni wpływ miałyby wyniki z ostatniej edycji Ligi Narodów (za: (przegladsportowy.onet.pl):

„Jeśli Polacy nie zdołaliby zająć pierwszego lub drugiego miejsca w grupie, to na pewno zagrają w barażach. Na ten moment najprawdopodobniej zagraliby z Estonią w półfinale baraży. Dlaczego właśnie ona? Bo zagra w barażach jako zwycięzca dywizji D Ligi Narodów (najsłabszej).

A w przypadku wygranej Polaków naszym rywalem w finale mogłyby być takie drużyny jak np. Islandia, Norwegia, Ukraina lub Słowacja. Wywalczenie awansu w taki sposób nie należałoby więc do najłatwiejszych zadań”.

Na rozstrzygnięcie tej kwestii musimy jeszcze poczekać, natomiast już rozstrzygana jest inna – kto w największym stopniu odpowiada za grę reprezentacji w ostatnich meczach? Głos w dyskusji zabierają ci, którzy kiedyś sami prowadzili ją do boju. I spojrzenia mają różne. Były obrońca Jacek Bąk przejechał się bez znieczulenia po trenerze Fernando Santosie (za: sport.tvp.pl):

„Nie daje tej drużynie nic. Nie widać żadnego wypracowanego stylu i chyba każdy kibic to dostrzega. Ten zespół potrzebuje bodźców, a on ich nie daje. Ta drużyna usypia, a selekcjoner razem z nią. Jest hamulcowym tej reprezentacji. Na trybunach ponownie było ponad 50 tysięcy kibiców, a co reprezentacja dała tej publiczności? Santos nie ma koncepcji. W grze nie widzę żadnej taktyki. Najpierw skreślił Grzegorza Krychowiaka, a teraz powołał go i wystawił w podstawowym składzie. Cały czas odnoszę wrażenie, że Portugalczyk nie zna naszych zawodników, nie rozumie naszej mentalności”.

Z kolei dawny kolega Bąka z reprezentacji, bramkarz Jerzy Dudek, ocenia sytuację zupełnie inaczej, przynajmniej w moim odczuciu (za: wp.pl):

„Nie widać progresu. Nie wiem, co będzie. Zawodnicy muszą brać na siebie odpowiedzialność, a nie stać i patrzeć na trenera” - podkreślił w programie »Skrzydłowy, bramkarz i łącznik« emitowany na Youtube przez Kanał Sportowy”.

No i oczywiście musiał odezwać się jeszcze Zbigniew Boniek, który przy okazji błysnął znajomością angielskiego na swoim ulubionym Twitterze (pisownia oryginalna):

„Krytykować polską reprezentacje to nie mój job. Trzymam kciuki w niedziele. Powodzenia”

Tylko prośba, może raczej dobra rada – niech już lepiej nie typuje wyniku niedzielnego meczu z Albanią. Przed tym z Wyspami Owczymi napisał:

„Mój typ? 5/6-0”

▬ ▬ ● ▬