Czy to szaleństwo...

Fot. Trafnie.eu

Pozaboiskowe perypetie bramkarza Kewina Komara wywołały mnóstwo emocji. Tym większe, gdy okazało się, że to sprawa z podwójnym, czy nawet potrójnym dnem.

Wspomniany zawodnik Puszczy Niepołomice został, według pierwotnie pojawiających się informacji, pobity na festynie w Wiśniczu Małym niedaleko Krakowa. Miała tego dokonać (za: wp.pl) „grupa kiboli Wisły Kraków”, której „przedstawiciele nazwali się »Młodą Ferajną«”, co stanowiło zemstę „za przegrany mecz barażowy” Wisły w Krakowie z Puszczą w ubiegłym sezonie.

Jednak, jak wynika z ustalenia dziennikarzy RMF FM, (za: interia.pl) „na festynie doszło do zdarzenia nie o podłożu chuligańskim, lecz obyczajowym. Zawodnik Puszczy miał spotkać byłego partnera swojej dziewczyny. Między mężczyznami doszło do karczemnej awantury, która szybko przerodziła się w bójkę. Obaj trafili na SOR”.

Ku tej wersji skłania się policja, która oświadczyła:

„Po artykułach medialnych, dotyczących incydentu do jakiego miało dojść w sobotę koło Bochni - rzekomo na tle kibicowskim, małopolska Policja podjęła czynności mające na celu zweryfikowanie przedmiotowego zdarzenia. Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że zdarzenie nie miało podłoża kibicowskiego”.

I wtedy zagrzmiał na Twitterze Jarosław Królewski. Oto fragment jego wpisu (wersja oryginalna):

„Od samego rana cała społeczność kibiców @WislaKrakowSA jest równana z ziemią poprzez serię artykułów pojawiających się w prasie.

Jako prezes klubu, jego kibic i główny akcjonariusz WYRAŻAM absolutny sprzeciw wobec jakichkolwiek form przemocy w sporcie zarówno na boisku, ale również poza nim! Jest to jasne i klarowne. Nie ma na to miejsca w cywilizowanym świecie. Powinno być to piętnowane w zarodku.

Natomiast WYRAŻAM równie duży sprzeciw wobec dystrybuowania wszelkich niesprawdzonych informacji, pomawiania klubu, które uderzają w społeczność oddanych kibiców, partnerów i wszystkich, którzy od lat pracują nad odbudową zaufania do naszej społeczności”.

Rzekome „równanie z ziemią całej społeczności kibiców Wisły”, nastąpiło chyba wyłącznie w wyobraźni autora wpisu. Ktoś, kto posiada choć podstawową wiedzę o piłkarskich kibicach, doskonale wie, że nie są jednorodną grupą i nigdy nie będzie obwiniał wszystkich sympatyzujących w danym klubem za wyczyny jednej z jego części.

Poza tym nie przypominam sobie, by za niesprawdzoną informację uznano tę (za: wp.pl):

„Gdy bramkarz Puszczy Niepołomice wrócił do mieszkania w Bochni, pod jego domem czekało kilkunastu kiboli z maczetami. Wtedy piłkarz wezwał policję”.

Królewski chyba dość długo zabierał się do pisania, więc mógł nie zauważyć, że zanim podzielił się swoją opinią w internecie, już pięć godzin wcześniej (!) zostało w nim opublikowane oświadczenie jego klubu:

„TS Wisła Kraków SA wyraża stanowczy sprzeciw wobec wszelkich aktów agresji, przemocy czy nienawiści, a także jakichkolwiek form naruszenia nietykalności osobistej.

Wisła Kraków promuje przestrzeganie norm i wartości, które muszą towarzyszyć nie tylko piłkarzom, działaczom, ale także całej społeczności zgromadzonej wokół klubu, czemu dowód daje w licznych aktywnościach w ostatnich latach. Działania narażające zdrowie i życie ludzi są bezwzględnie potępiane - nie ma dla nich miejsca w społeczności naszego klubu i w piłce nożnej”.

Czyli, stosując terminologię Królewskiego, Wisła publikując wspomniane oświadczenie przyczyniła się w pewnym sensie do „dystrybuowania niesprawdzonych informacji”, skoro do nich nawiązała.

Z całą pewnością natomiast sprawdzonymi informacjami były te dotyczące także kibiców Wisły, a opublikowane kilka tygodni wcześniej (za: przegladsportowy.onet.pl):

„W sobotę 5 sierpnia w Radłowie pod Tarnowem miał się odbyć turniej dla zaprzyjaźnionych ze sobą kibiców kilku drużyn piłkarskich. Organizatorami byli sympatycy Unii Tarnów, którzy zaprosili kiboli Wisły Kraków — kluby mają ze sobą tzw. zgodę.

Tuż po rozpoczęciu turnieju, pod stadionem w Radłowie pojawili się jednak nieproszeni goście. Byli to tzw. łowcy flag z Sosnowca, którzy znani są z tego, że przemocą próbują zabrać barwy nielubianych przez siebie klubów. Potem przechwalają się tym w internecie, a flagi nielubianych drużyn traktują jako trofeum. W sobotniej akcji wspierali ich m.in. kibole z Bielska-Białej, wśród których miał być również 40-letni Łukasz Z., mąż i ojciec.

Doszło do krótkiej bijatyki, po której nieproszeni goście z Sosnowca i Bielska-Białej zaczęli się wycofywać. Wtedy okazało się, że z trawy nie podnosi się wspomniany Łukasz Z. Miał obrażenia brzucha wskazujące, że został trafiony płonącą racą. Przypuszczenia, że to właśnie raca zabiła 40-latka z Bielska-Białej, potwierdziła poniedziałkowa sekcja zwłok”.

Podczas najbliższej kolejki ligowej…:

„Swój »wyrok« w sprawie wydała już część środowiska kibicowskiego w Polsce. W weekend, po tragedii w Radłowie, na stadionach pojawiły się transparenty atakujące kiboli Wisły Kraków i Unii Tarnów, którzy zostali zaatakowani podczas turnieju w Radłowie. Przypisuje się im wystrzelenie racy, która zabiła Łukasza Z. Skąd taki wniosek? Nasze źródło w środowisku kibicowskim przekonuje, że »nieproszeni goście« z Sosnowca i Bielska-Białej, a wśród nich 40-letni Łukasz Z., chcieli bić się o flagi w sposób »honorowy«, czyli na gołe pięści. Gdy zaczęli przeważać, »gospodarze« z Tarnowa i Krakowa mieli sięgnąć po maczety, broń śrutową oraz po race.

Czy tak było? Wyjaśni to prowadzone śledztwo.

Kibice BKS Stal Bielsko-Biała, klubu, z którym sympatyzował tragicznie zmarły Łukasz Z., uruchomili już zbiórkę dla jego rodziny: żony i dziecka. 40-latek w śledztwie ma status pokrzywdzonego. Na kibicowskich forach pojawiają się jednak nie tylko głosy pełne współczucia i kondolencji. Pojawiają się również pytania, po co dorosły mężczyzna jechał do Radłowa i czy on sam oraz jego zamaskowani koledzy sami nie przyczynili się do tragedii”.

Na przykładzie wydarzeń w Radłowie widać stopień deprawacji osób, dla których bandytyzm jest stylem życia, a klubowe barwy rodzajem alibi legitymującym jego uprawianie. Czy to szaleństwo uda się kiedykolwiek powstrzymać?

▬ ▬ ● ▬