Czy jest się z czego cieszyć?

Fot. Trafnie.eu

Piłka nożna potrafi zaskakiwać. Tak bardzo, że czasami nikt nie jest w stanie nawet wyobrazić sobie czegoś, co niespodziewanie wszystkich szokuje.

Dwa razy przeczytałem informację, że Sepp Blatter zrezygnował z funkcji prezydenta FIFA. Nie bardzo mogłem uwierzyć, że to prawda. Pewnie nie tylko ja. Kilka dni wcześniej został przecież wybrany na kolejną kadencję. Stoczył bój ze swoimi przeciwnikami, czy wręcz wrogami. Gdy minęło najgorsze, sam odszedł. Gdzie tu logika?

Chyba jedynym logicznym wytłumaczeniem będzie lansowana przeze mnie już kilkakrotnie teoria braku... logiki. Bo tak czasami w tej branży właśnie bywa. Gdy coś wydaje się oczywiste, nagle dzieje się wszystko na opak.

Zastanawiałem się kiedy ostatni raz zaskoczony byłem tak bardzo, jak decyzją Blattera. Szybko znalazłem odpowiedź – rozmiarami porażki w półfinale mistrzostw świata, kiedy Niemcy zlali Brazylię (gospodarza imprezy) aż 7:1! Szok podobny do tego po rezygnacji prezydenta FIFA z zajmowanego stanowiska.

Czytając komentarze po odejściu Blattera, czy raczej wczuwając się w ich nastrój, odnoszę wrażenie, że wszystko co złe w światowej piłce skończyło się we wtorek. Od środy zacznie się raj. Ciekawy jestem jaki, bo niczego specjalnego nie oczekuję. Nie oczekuję szczególnie dla Polski, bo na wydarzenia w Zurychu muszę patrzeć przecież z perspektywy kraju, w którym mieszkam.

Nie mam zamiaru chwalić Blattera za jego kadencje, ale nie przypominam sobie też, by coś złego zrobił polskiej piłce. Były już prezydent FIFA generalnie proponował rozwiązania traktujące wszystkich w miarę równo. Mistrzostwa świata na pewno nie przypominały Ligi Mistrzów w klubowym wydaniu. Słabsze drużyny mogły rywalizować z silniejszymi także w finałach, a nie tylko w eliminacjach. A dzięki temu mogły też zarabiać sporo pieniędzy. I na to należy kłaść nacisk dyskutując o Blatterze z polskiej perspektywy.

Czego można się spodziewać po nowym prezydencie? Zależy kto nim zostanie. Jeśli ktoś mocno walczący o interesu najsilniejszych federacji europejskich, można oczekiwać, że będzie zainteresowany zmianami dającymi im więcej władzy w FIFA. A więcej władzy, to więcej wszystkiego dla najsilniejszych. Czyli na pewno nie dla takich średniaków jak Polska.

Dlatego do wtorkowej decyzji Blattera odnoszę się bez entuzjazmu. Przede wszystkim mnie zaskoczyła. Trzeba trochę poczekać, by przekonać się jakie przyniesie skutki dla Polski. Mam nadzieję, że równie pozytywne, jak negatywna była ostatnio opinia prezesa PZPN o byłym już prezydencie FIFA.

▬ ▬ ● ▬