Co komu nie grozi?

W polskich mediach pojawiły się teksty o byłym piłkarzu Liverpoolu nawiązujące do publikacji na jego temat w Anglii. I jest to niestety temat mocno dołujący.

Emile Heskey, bo o nim mowa, kiedyś potężnie zbudowany napastnik, występował w Liverpoolu w czasach, gdy piłkarzem tego klubu był też Jerzy Dudek. I nawet dobrze się złożyło, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, jeden wspomniał o drugim w swojej biografii. Po drugie, można ich porównać. Jednak nie pod względem boiskowych dokonań, co byłoby trudne choćby z powodu występów na zupełnie innych pozycjach, ale losów po zakończeniu kariery.

Dudek w swojej biografii „A Big Pole in Our Goal” (Trinity Mirror Sport Media, 2016) napisał, że Heskey „był jego celem”. Miał za zadanie wykopywać daleko piłkę, by ten, dzięki warunkom fizycznym, wygrywał w powietrzu walkę z obrońcami i odgrywał ją do partnerów na połowie rywali.

Ocenił go jako kolegę z szatni nazywając „miłym chłopakiem” i dodał:

„Nie kłócił się z ludźmi i nie upierał się wystarczająco przy swoim”.

Uznał to za wadę, ponieważ „gdyby miał czeski charakter”, osiągnąłby w karierze więcej.To nawiązanie do czeskich piłkarzy, z którymi występował w Liverpoolu, a którzy potrafili skutecznie wykłócać się o swoje.

Wspominam o tym, by spróbować znaleźć powody obecnych problemów Heskey’a i to bardzo poważnych (za: sport.pl):

„Jak informuje „The Sun”, były piłkarz wpadł ostatnio w duże problemy finansowe. Mimo że w 2009 roku jego majątek wyceniano na 12 milionów funtów, to teraz rzekomo "stoi w obliczu bankructwa". W ubiegłym roku stwierdzono, że 45-latek nie odprowadzał podatków, pracując w latach 2017–2020 jako specjalista ds. rozwoju piłki nożnej. Łączna kwota zadłużenia wyniosła aż 92 tys. funtów.

Dziennik podaje, że HMRC (organizacja rządowa odpowiedzialna za zbieranie podatków i skład na ubezpieczenie społeczne) założyło mu sprawę w sądzie. Wcześniej ukarano go grzywną w wysokości 42 tys. funtów, a ponadto bar, który prowadził wspólnie z żoną w Cheshire, został zamknięty z długami sięgającymi 163. tys. funtów”.

Nie będę ukrywał, że gdy trafiam na takie informacje, specjalnie zaskoczony nie jestem. A to dlatego, że przed dziesięcioma laty przeczytałem tekst, dzięki któremu potrafiłem się na nie uodpornić. Warto przypomnieć fragment powołujący się na dane organizacji charytatywnej XPro, zajmującej się pomocą byłym profesjonalnym piłkarzom w Wielkiej Brytanii i Irlandii:

„Już sam fakt, że powstała, świadczy, że coś z piłkarzami jest nie tak. A jest na pewno. XPro można by śmiało nazwać „towarzystwem pomocy byłym milionerom” albo „świeżym bankrutom”.

Dane przez nią ogłoszone były absolutnie przerażające – sześćdziesiąt procent piłkarzy z Wysp Brytyjskich staje się bankrutami w ciągu pięciu lat od zakończenia kariery!!! Jeden na trzech w tym samym czasie się rozwodzi.

To nie jest tylko problem piłkarzy. Wcześniej opublikowano podobne informacje o zawodowych sportowcach najpopularniejszych dyscyplin w Ameryce. W NBA smutny wskaźnik też sięga sześćdziesięciu procent (również w okresie pięciu lat od zakończenia kariery). Najgorzej jest z zawodnikami futbolu amerykańskiego, wśród których aż 78 procent (!) staje się bankrutami”.

Jak widać profesjonalne uprawianie sportu, czy raczej życie po zakończeniu kariery, do łatwych nie należy. Na szczęście zasada nie dotyczy wszystkich. Dudek otarł się kiedyś o pracę na dole w kopalni węgla. Może dlatego lepiej potrafił docenić co osiągnął i lepiej dbać o to, co ma? Bo ma się świetnie i w odróżnieniu od Heskey’a bankructwo na pewno mu nie grozi.

▬ ▬ ● ▬