Był trener, obok piłkarze, tylko...

Fot. Trafnie.eu

Kolejny potencjalny reprezentant Polski wysmarował niezłą laurkę selekcjonerowi. Teoretycznie to dobrze, że piłkarze tak cenią trenera, z którym pracują, ale…

Najpierw na pochwałę Michała Probierza zdecydował się Mateusz Wieteska. Obrońca włoskiego Cagliari stwierdził (za: sport.tvp.pl):

„Za trenera Michała Probierza wróciła normalność, komunikatywność, rozmowa. Dyskusje toczyły się z całym sztabem i przede wszystkim z trenerem. Selekcjoner podchodził do każdego, chciał porozmawiać, zamienić kilka słów, żeby podtrzymywać każdego w dobrym duchu, w dobrej wierze. Tego wcześniej nie było. Wróciła normalność i to wydaje mi się było odczuwalne. W naszej grupie nigdy nie było złej atmosfery, ale czuliśmy, że potrzeba było kilku takich prostych zmian, żebyśmy w kadrze czuli się inaczej”.

Następnie głos zagrał piłkarz Pogoni Szczecin Kamil Grosicki (za: wp.pl):

„Po pierwsze komunikacja pomiędzy piłkarzami a sztabem jest o wiele lepsza. Każdy z zawodników może potwierdzić, że to kluczowa sprawa poza boiskiem. Do tego trener Probierz ma w sobie to coś, taką "iskrę", pozytywną energię, którą zaraża innych zawodników. My jesteśmy gotowi pójść za trenerem w ogień, a trener potrafi stanąć za nami murem. Selekcjoner zaczął od zbudowania relacji z drużyną. Zadbał o to, by każdy zawodnik czuł się dla reprezentacji ważny i by miał świadomość, że dostanie swoją szansę, gdy będzie mocno pracował”.

Teoretycznie zachowanie Probierza nie jest niczym nadzwyczajnym, bo chyba po to, między innymi, jest trener, by z każdym porozmawiać, budować relacje w drużynie. Skoro zawodnicy tak mocno podkreślają jego zachowanie, muszą mieć skale porównania. Przede wszystkim z poprzednim selekcjonerem, z którym najłatwiej takie zachowania porównać. Jeśli znów jest normalnie, więc na pewno wcześniej normalnie nie było.

I już na przykładzie tych dwóch wypowiedzi widać, że Fernando Santos, bo przecież o nim mowa, był człowiekiem z zupełnie innej bajki. Wieteska i Grosicki pośrednio potwierdzili to, co sam zauważyłem przed rokiem tylko słuchając i oglądając Santosa z boku, bo przecież nie miałem z nim bezpośrednich relacji jak oni, że:

„Portugalczyk mentalnie w ogóle do Polski nie dojechał, by objąć nową posadę. Wcześniej znał dobrze piłkarskie realia krajów (Grecja, Portugalia), których reprezentacje obejmował. Polskie, w trybie pilnym, poznaje teraz zmuszony do błyskawicznego zarządzania wielkim kryzysem już na starcie”.

To już chyba wiadomo dlaczego Polska nie uzyskała bezpośredniego awansu do finałów mistrzostw Europy z „grupy śmiechu”, jak ją nazywano. Był trener, obok piłkarze, tylko drużyny nie było.

▬ ▬ ● ▬