Brutalna weryfikacja

Fot. Trafnie.eu

Zbigniew Boniek udzielił tak długiego wywiadu, że trzeba go było podzielić na trzy części. Czyli wywiad wyjątkowo długi, za to wyjątkowo krótka pamięć.

Rozmowa dotyczyła spraw szkoleniowych w polskiej piłce i ze względu na swą objętość ukazała się aż w trzech częściach. Zainteresowała mnie szczególnie odpowiedź na jedno pytanie. Odpowiedź na wcześniejsze stanowiła właściwie wstęp dla pana prezesa do dłuższego wywodu. Nie dostrzegł bowiem niczego szczególnego w marnym występie reprezentacji Polski w roli gospodarza mistrzostw Europy do lat 21 przed dwoma laty. Nie zrobił na nim żadnego wrażenia fakt, że z jednym punktem zajęła ostatnie miejsce w grupie, skoro stwierdził (za: przegladsportowy.pl):    

„Odpadła z turnieju, jak inne drużyny. Wielkiej różnicy nie widziałem”.

Dziennikarz nie dawał za wygraną:

„Panie prezesie, słabo grała”.

Na co Boniek odpowiedział:

„Oczywiście, że słabo. Powiem panu dlaczego. Może trener nie wytrzymał, a może piłkarze? Pamiętajmy, że zabrakło Milika i Zielińskiego, obaj zmieniliby całą drużynę. W piłce trzeba ostrożnie wypowiadać opinie, bo potem jest brutalna weryfikacja. Dwa lata temu wszystkim się wydawało, że Niezgoda może być lepszy od Piątka. I co? Fakt, że wtedy drużyna zawiodła, ale z tamtych kadrowiczów większość wyjechała za granicę, gra w poważnych klubach. Ludzie trenera Dorny dają nam nową jakość w pierwszej reprezentacji. Kędziora, Bednarek, Linetty, Frankowski, Kownacki, Piątek – bez nich trudno dziś wyobrazić sobie kadrę Jerzego Brzęczka. To najlepsza odpowiedź na pytanie, jaką robotę wykonał Dorna”.

Panie prezesie, LITOŚCI!!! Czy naprawdę uważa pan, że wszyscy stracili pamięć albo nie potrafią kojarzyć faktów? Czy dobrze zrozumiałem zdanie - „Może trener nie wytrzymał, a może piłkarze?” - nie wytrzymali ciśnienia związanego ze startem w imprezie? Jakiego ciśnienia? Przecież trzeba było stracić kontakt z rzeczywistością, by wierzyć w buńczuczne zapowiedzi, czego ta drużyna dokona w mistrzostwach. Ja nie straciłem, dlatego już w marcu 2017 nie miałem żadnych wątpliwości co do jej możliwości:  

„Oceniając szanse na podstawie czwartkowego meczu [towarzyskiego z Włochami], reprezentacja może walczyć w czerwcu o medal na jakiś innych mistrzostwach lub w innej dyscyplinie”.

Pan prezes zaapelował w wywiadzie, by pamiętać, że zabrakło Milika i Zielińskiego, bo „obaj zmieniliby całą drużynę”. TO MIT! Nie miałem co do tego wątpliwości już kilka miesięcy przed mistrzostwami:

„Po towarzyskim meczu z Włochami zacząłem się jednak zastanawiać, czy udział zawodników z kadry seniorów w młodzieżowych mistrzostwach Europy ma w ogóle jakieś znaczenie. Bo choć goście wygrali skromnie, pokazali gospodarzom finałów, że są dla nich drużyną z zupełnie innej półki. A posłali do boju wcale nie najsilniejszy skład”.

Poza tym Boniek wyraźnie pobłądził w zeznaniach na temat udziału w imprezie polskiej reprezentacji. Wystarczy przypomnieć co i kiedy mówił na ten temat. Przy okazji losowania grup finałowych EURO 2017 stwierdził (za: wp.pl):

„Kariera piłkarza jest krótka, a każdy chce coś wygrać. Milik, Zieliński, Kapustka, Linetty - oni wszyscy czekają na te mistrzostwa. Każdy z nich wiele zawdzięcza trenerowi Dornie”.

Ale w marcu 2017 roku zmienił zdanie mówiąc dla TVP Sport:

„Karol Linetty, Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik są już w liceum, a chcemy ich cofnąć do ósmej klasy. Czy taki powrót będzie dla nich dobry?”

A już po mistrzostwach stwierdził w odpowiedzi na pytanie, czy celem drużyny było wyjście z grupy (za: przegladsportowy.pl):

„Gdyby było takie zadanie, to ja nie byłbym prezesem. Znałem dobrze wartość tej drużyny i wiedziałem, że gdyby zagrała w najmocniejszym składzie, z Zielińskim i Milikiem, jej wartość skończyłaby w górę o 50 procent. I wtedy mielibyśmy inną rozmowę i oczekiwania. Wiedziałem, że jesteśmy po prostu słabsi”.

To czego w końcu chciał i z kim (bez kogo), bo już się pogubiłem? Drużyna była „po prostu słaba” czy „odpadła z turnieju, jak inne drużyny”? Chyba najwyższa pora zdecydować się w końcu na jakąś wersję.

Następna teoria pana prezesa - „Dwa lata temu wszystkim się wydawało, że Niezgoda może być lepszy od Piątka”. Na pewno nie wszystkim, skoro w lutym 2017 roku miałem o nim takie zdanie:

„Nie sądzę, by w tej chwili był ratunkiem dla Legii, nawet gdy Necid  w kolejnym meczu nie potwierdził, że warto go było sprowadzać z Turcji. Na pewno pobyt w Chorzowie Niezgodzie nie zaszkodzi, a pozwoli regularnie grać. To dopiero materiał na solidnego piłkarza”.

I kolejna teoria pana prezesa - „Ludzie trenera Dorny dają nam nową jakość w pierwszej reprezentacji. Kędziora, Bednarek, Linetty, Frankowski, Kownacki, Piątek – bez nich trudno dziś wyobrazić sobie kadrę Jerzego Brzęczka” - chyba najbardziej mnie rozbawiła.

Nową jakość? Jaką? Niektórzy wychodzą w podstawowym składzie, bo nie ma innych.  A już szczytem hipokryzji jest umieszczanie w tym gronie Kownackiego (wystarczy sprawdzić kiedy i ile grał). Natomiast za przypisywanie Dornie zasług w wypromowaniu Piątka na skali hipokryzji brakuje kresek.

Były trener kadry młodzieżowej ma w tym mniej więcej takie zasługi, jak ja przy bramkach strzelanych przez Lewandowskiego, bo o nim często piszę. Na mistrzostwach Europy do lat 21 w 2017 roku Piątek tylko raz wyszedł w podstawowym składzie, zostając zmieniony po przerwie, zaliczając jeszcze kilkuminutowe „ogony” w dwóch pozostałych meczach.

Skoro został tak wypromowany przez Dornę, dlaczego Nawałka nie zabrał go na finały mistrzostw świata do Rosji? Do reprezentacji seniorów trafił dopiero po mistrzostwach WYŁĄCZNIE dzięki zaprezentowaniu niebywałej skuteczności w Serie A.   

I jeszcze pytanie do pana prezesa – skoro Dorna wykonał taką wspaniałą pracę, dlaczego  dziś nie jest trenerem kadry do lat dwudziestu czy dwudziestu jeden?

Z jednym zdaniem prezesa Bońka muszę się zgodzić bez najmniejszych zastrzeżeń:

„W piłce trzeba ostrożnie wypowiadać opinie, bo potem jest brutalna weryfikacja”.

▬ ▬ ● ▬