Będzie się działo!

Fot. Trafnie.eu

W Warszawie odbyło się uroczyste przekazanie srebrnego pucharu, o który za miesiąc powalczą na Stadionie Narodowym finaliści Ligi Europejskiej.

Muszę niestety napisać, że to rozgrywki trzeciej kategorii. Wszystko co najlepsze wyssała z nich Liga Mistrzów. Fizyka ma swoje prawa, a system naczyń połączonych nie da się oszukać. Skoro postanowiono uatrakcyjnić Ligę Mistrzów, musiało się to odbyć kosztem Ligi Europejskiej. A trzeciej kategorii dlatego, że na wiosnę trafiają do nich drużyny, które w tej pierwszej zajęły trzecie miejsca w grupach.

Ale z drugiej strony finał Ligi Europejskiej jest zawsze atrakcją, bez względu na wszystkie mielizny. Jak gra na przykład (przed rokiem) Sevilla z Benfiką, emocje zawsze w takim meczu są, bo muszą być, skoro drużyny walczą o srebrny puchar. Później jest szaleństwo, na boisku i trybunach, po jego zdobyciu. Później jest smutek, na boisku i trybunach, po porażce w finale. Czyli będzie co wspominać. Także po meczu 27 maja w Warszawie.

We wrotek przedstawiciele Sevilli przekazali polskiej stolicy wielki i ciężki Puchar UEFA, nagrodę dla triumfatora Ligi Europejskiej. Bo właśnie oni wygrali ją w ubiegłym roku w finale w Turynie. Było trochę sztampy, bo przy takich okazjach być musi. Czyli miłe przemówienia, życzenia sukcesów (prezes PZPN składał je półfinalistom w ich językach) itp.

Gdy po uroczystej części oficjalnej zaczęło się w kuluarach zadawanie pytań, już tak dostojnie nie było. Odniosłem wrażenie, że na Stadionie Narodowym przed finałem odbędzie się przedmecz. Jednak z dużym wyprzedzeniem, bo już drugiego maja. Pytanie o finał Pucharu Polski nie należało do tych najbardziej pożądanych. Zbigniew Boniek, wcześniej w świetnym humorze i nastroju, gdy je usłyszał, wyraźnie spochmurniał. Chyba nie tylko on, bo pojedynek Legii z Lechem dla jednych będzie ciekawym starciem dwóch najlepszych obecnie drużyn w kraju. Dla innych spotkaniem, które najlepiej gdyby się skończyło jeszcze zanim się zacznie.

Mam nadzieję, że uda się go przeżyć w miarę bezboleśnie. A jak się uda, może przestaniemy się bać organizacji jakichkolwiek meczów piłkarskich w Polsce. Nie sądzę, by trzeba się było obawiać czegokolwiek przed finałem Ligi Europejskiej za miesiąc. Po sukcesie EURO 2012 Polska jest już postrzegana jako kraj gdzie taką imprezę można zrobić dosłownie z marszu.

Najbardziej obleganą osobą w Warszawie był Jerzy Dudek, oficjalny ambasador finału. Przedstawiciele UEFA zabierali go sprzed jednej kamery, stawiając przed drugą. Kilka wywiadów udzielił, a wcześniej opowiedział też o słynnym finale Ligi Mistrzów w Stambule. Za miesiąc minie równo dziesięć lat od tego niezwykłego meczu, którego został bohaterem jeszcze jako bramkarz Liverpoolu. Z tej okazji ukaże się w maju na rynku druga część jego biografii, również dziesięć lat po pierwszej.

Mam nadzieję 27 maja na Stadionie Narodowym sporo będzie się działo. Natomiast mam pewność, że po ukazaniu się książki będzie działo się jeszcze więcej. Jerzy D. przejechał się po kilku delikwentach bez znieczulenia, więc piłkarski maj zapowiada się wyjątkowo ciekawie.

▬ ▬ ● ▬