Bandytyzm i… dobre serce

Pewien niezrównoważony osobnik niespodziewanie stał się w ostatnich dniach bohaterem światowych mediów. Jego wybryk skłania do głębszej refleksji.

O prezesie jednego z tureckich klubów kolejny dzień piszą dosłownie wszystkie światowe media zajmujące się futbolem. Został niesławnym bohaterem meczu miejscowej ligi pomiędzy Ankaragucu i Caykur Rizespor. Zakończył się remisem 1:1, który z pewnością nie oddaje emocji z nim związanych.

Sędzia na początku meczu nie uznał bramki dla drużyny gospodarzy po analizie VAR. Zdołała jednak objąć prowadzenie jeszcze przed przerwą. W drugiej połowie straciła jednego z zawodników po pokazaniu mu czerwonej kartki. W doliczonym czasie gry straciła kolejnego, a potem na dodatek jeszcze bramkę. Po zakończeniu meczu prezes Ankaragucu Faruk Koca wbiegł na boisko i uderzył w twarz sędziego Halila Umuta Melera. Gdy ten leżał na murawie został jeszcze kilkakrotnie kopnięty przez dwóch innych mężczyzn.

Turecki związek piłkarski natychmiast zawiesił rozgrywki ligowe. Trzy osoby, które zaatakowały sędziego zostały aresztowane, a ich zachowanie potępił kto tylko mógł z prezydentem kraju Recepem Erdoganem na czele.

Świadkiem bulwersujących wydarzeń był polski bramkarz Rafał Gikiewicz, który spędził cały mecz na ławce rezerwowych Ankaragucu i tak je opisał w Kanale Sportowym (za: (przegladsportowy.onet.pl):

„Prezes klubu uderzył sędziego, ten padł na murawę. W mediach krążą opinie, że kopali go kibice. Kopali go ochroniarze naszego prezesa. Zamiast odciągnąć prezesa, to dobili sędziego”.

Ciekawa jest opinia polskiego bramkarza na temat głównego sprawcy wydarzeń:

„Nasz prezes ma dobre serce, to fajny gość, więc dziwi mnie to, co zrobił. Ma trzy zarzuty, zrezygnował z pracy, żeby chronić nas przed konsekwencjami, ale one będą grube. Na razie nic nie wiemy. Nie mamy pojęcia, kiedy wrócimy do treningów”.

Chyba z tym „dobrym sercem” Gikiewicz przesadził, skoro Faruk Koca:

„Już wcześniej, korzystając ze swojej pozycji, robił sobie już takie agresywne skoki w bok. Były trener Hikmet Karaman opowiadał w poniedziałek wieczorem w tureckich mediach, że jego na treningu też zaatakował, co doprowadziło do rozstania. To nie jest zatem pierwszy przypadek, kiedy ten człowiek sięga po prostu po rozwiązania siłowe. Teraz zrobił to w świetle kamer. Opowiadał potem w rozmowie z mediami, że czuł się totalnie zamroczony, że nie wie, co się działo, że zupełnie tego nie pamięta”.

Przypadek prezesa Ankaragucu jest dla mnie przykładem krzyżówki szowinizmu z poczuciem bezkarności. Jego zachowanie świadczy o tym, że „sprawiedliwość zawsze musi być po naszej stronie”. Akceptowalne są więc wyłącznie decyzje sędziego „korzystne dla naszej drużyny”, nawet jeśli podejmuje je Halil Umut Meler, jeden z najlepszych tureckich arbitrów należący do grupy „Elite” i wyznaczany przez FIFA do prowadzenia najważniejszych międzynarodowych meczów.

Koca dwukrotnie był wybierany do tureckiego parlamentu z listy rządzącej partii prezydenta Erdogana. Może poczucie posiadanej władzy (bezkarności) tak destrukcyjnie na niego podziałało, że kompletnie stracił kontakt z rzeczywistością, plotąc takie bzdury:
„Do tego incydentu doszło w wyniku błędnych decyzji i prowokacyjnego zachowania sędziego. Moim celem była reakcja na jego decyzje i naplucie mu w twarz”.

Najbardziej mnie zastanawia, czy opisany wybryk kogoś otrzeźwi i zapobiegnie podobnym w przyszłości? A może wręcz przeciwnie – stanowić będzie instrukcję działania dla różnych oszołomów, których w piłce z pewnością nie brakuje...

▬ ▬ ● ▬